-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1173
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać419
Cytaty
Usiedliśmy na środku nieznanego mi pomieszczenia. – Poświeć mi tutaj latarką – powiedział. Chłopak wyciągnął z torby ołówek i usiłował rysować coś na kartce, którą przez całą drogę miętosił w ręku. – Już wiem! – oznajmił nagle. – Wstawaj, idziemy! Poczułam ulgę, gdy usłyszałam te słowa. Moja radość nie trwała jednak zbyt długo. Topniała tak szybko, jak topnieje lód w najgorętsze dni – po raz kolejny zaczęliśmy kręcić się i bezustannie wracać w to samo miejsce. Raz, drugi, trzeci… Nie rozumiałam, dlaczego nie potrafiliśmy znaleźć wyjścia! Pałac przecież nie był ogromny, był duży, ale bez przesady. Zrezygnowani usiedliśmy z powrotem w tym samym miejscu, w którym stanęliśmy kilka minut wcześniej. Ignacy znowu oddał mi latarkę i zaczął coś nerwowo bazgrać na kartce. Zapadła cisza. Chłopak skupiał się na czymś zawzięcie, a ja skierowałam światło na sufit pomieszczenia. – Spójrz! Jakie piękne freski! – przerwałam głuchą ciszę. Na suficie widniały urocze rysunki przedstawiające kilka scen. Był rysunek starszego, brodatego mężczyzny, chłopaka na koniu, kobiety machającej mu chusteczką na pożegnanie, były góry i gromada kolorowych ludzi. Zniecierpliwiona skierowałam światło na ścianę, jedną, drugą, trzecią… – Ożeż ty w mordę! – krzyknęłam. Na wprost nas stał młody mężczyzna. Ubrany był w jasną, chyba płócienną koszulę z wywiniętymi rękawami i miał na sobie za duże brązowe spodnie, przewiązane sznurkiem. Stał, wpatrując się w nas z łagodnym wyrazem twarzy i radosnymi oczami. – Kim pan jest? – zapytał zlękniony Ignacy, chowając mnie jednym ruchem ręki za siebie.
Usiedliśmy na środku nieznanego mi pomieszczenia. – Poświeć mi tutaj latarką – powiedział. Chłopak wyciągnął z torby ołówek i usiłował rysować coś na kartce, którą przez całą drogę miętosił w ręku. – Już wiem! – oznajmił nagle. – Wstawaj, idziemy! Poczułam ulgę, gdy usłyszałam te słowa. Moja radość nie trwała jednak zbyt długo. Topniała tak szybko, jak topnieje lód w ...
Rozwiń Zwiń