rozwiń zwiń

Co ty, k****, wiesz o prawdziwym życiu?

Ola Loobeensky Ola Loobeensky
10.07.2013
Okładka książki 13 wojen i jedna. Prawdziwa historia reportera wojennego Krzysztof Miller, Andrzej Niziołek
Średnia ocen:
7,4 / 10
404 ocen
Czytelnicy: 1075 Opinie: 62

Aby się bać, niektórzy ludzie oglądają horrory. Ja jednak nie mogę zapewniać sobie podobnych rozrywek, ponieważ mnie się potem te potwory po nocach śnią i to jest problem. Mogę za to zrobić coś innego – wymyślać alternatywną rzeczywistość, równie straszną. W rzeczywistości tej wszystko jest à rebours, na przykład Wojciech Jagielski robi fotografie, a Krzysztof Miller pisze i byłoby okej, gdyby nie to, że te dwa światy jakoś zaczynają przeświecać, jeden przez drugi. Nie znam, nie widziałam żadnego kadru Jagielskiego, który zostałby opublikowany, natomiast Miller książkę wydał. W związku z tym zaraz postaram się Wam przekazać, na podstawie rzeczonej książki, dlaczego uważam, że rzeczywistość, którą mamy, z jedną tylko pozycją jego autorstwa, jest lepsza od klejonej przeze mnie.

Podczas długoletniej fotograficznej współpracy z „Gazetą Wyborczą” Miller zebrał sporo doświadczeń. Spośród nich wyselekcjonował zaś materiał do „13 wojen” – konflikty w Gruzji, Czeczenii, Kongu, Rumunii, w Górnym Karabachu, RPA, Afganistanie oraz Burundi. Zwykle pokazywał je na zdjęciach, ale oczy wraz z uszami, w przeciwieństwie do negatywu lub matrycy, rejestrują nieprzerwanie i o wiele więcej. Nadszedł moment w którym wszystko, co nawarstwiało się przez lata, eksplodowało; leczenie w Klinice Stresu Bojowego stało się dla fotografa koniecznością. Proces powracania do względnie normalnego stanu psychicznego zakończył się sukcesem; tymczasem ktoś zaproponował reporterowi spisanie wspomnień. Jedna eksplozja goni drugą, raz po raz przewijają się niezmiernie zajmujące postaci i sytuacje, jednak sposób, w jaki je przedstawiono, pozostawia sporo do życzenia.

Czernoriecze, dzielnica Groznego, wita mnie katiuszami, rakietami Grad, organami Stalina. Nie takimi typu nerki, wątroba, serce które można by wszczepić komuś innemu, potrzebującemu. Poważnie? Kurczę, już wyobraziłam sobie krwisty kawał stalinowej wątroby, który radośnie biegnie... i tak dalej.

Millerowi przydałby się jakiś inny Pan Redaktor, który by mu podsunął myśl, że autoterapia autoterapią, czasami jednak warto coś skreślić (O sklepie z winami i koniakami: Teraz witryna jest rozbita, towaru, czyli butelek, w sklepie nie ma), czasami zaś można skleić dwa zdania z jedno, używając choćby przecinka, a z listy synonimów i wyrazów bliskoznacznych wypada korzystać, kiedy zdarza się paląca potrzeba oraz że nie ma obowiązku natychmiastowego używania ich wszystkich. W wielu oddzielnych zdaniach. Zawierających często podmiot. A także orzeczenie. Czasami nawet dopełnienie. Którego mamy dwa rodzaje. Bliższe i dalsze. (Wiedziałem, że nie wystarczy mieć na zdjęciu podniesiony karabin. Musi być jeszcze atrybut dynamiczny. Wylatująca łuska, dym z lufy. Wtedy wiadomo, że zarejestrowany obraz to nie ściema. Nie fałszerstwo. Że to, co wylatuje z lufy, to prawda i absolut. Który dobrze wycelowany, gdy dosięgnie i trafi, to skończy. Skończy coś, kogoś. Przerwie jakąś myśl, marzenia, troski i rozterki. Nie będzie już odwrotu jak w komputerze, gdzie mamy wiele żyć. Jak ktoś pociskiem wyłączy, to na amen.)

Podobno każdy pisarz pisze dla swojego idealnego czytelnika. Nie bardzo wiem, jak wygląda czytelnik Krzysztofa Millera; może jest czterdziestolatkiem w bojowym hełmie z eBaya i spodniach khaki, lubiącym rwane zdania oraz męską narrację (cokolwiek by to miało oznaczać)? A może w ogóle nie istnieje i Autor nie zastanawiał się nad nim ni minuty, zwłaszcza że (do czego sam się pod koniec książki przyznaje) Miller pisać nie lubi, a i na pytanie: po co pisze? odpowiedzieć nie potrafi. Nie mam pojęcia. Wiem jedno – ja tym czytelnikiem nie jestem. Poza niespotykanie dużą dawką skrupułów i współczucia dla fotografowanych, wyborem świetnych zdjęć, paroma historycznymi nazwiskami oraz trzeszczącym stylem – co akurat do zalet nie należy – nie znalazłam w „13 wojnach” zbyt wiele.

Ola Lubińska

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Poczekaj, szukamy dla Ciebie najlepszych ofert

Pozostałe księgarnie

Informacja