rozwiń zwiń

Najbardziej pożądana kobieta XIX wieku. Przeczytaj fragment książki „Jej wysokość kurtyzana“

LubimyCzytać LubimyCzytać
17.10.2023

Złota era paryskiego półświatka. Świadome siebie kobiety bezlitośnie podbijają męskie serca i gromadzą fortuny. Kim jest największa z nich? Ta, która rzuciła wyzwanie mieszczańskiej moralności, uciekła z moskiewskich slumsów i została paryską kurtyzaną, właścicielką trzech pałaców oraz kolekcjonerką biżuterii wartej miliony? Przeczytaj fragment książki „Jej wysokość kurtyzana”.

 Najbardziej pożądana kobieta XIX wieku. Przeczytaj fragment książki „Jej wysokość kurtyzana“

[Opis: wydawnictwo Prószyński i S-ka] Oto pasjonująca fabularyzowana biografia La Païvy – wielkiej mistyfikatorki, kobiety, nieznającej granic kłamstwa, córki biednego tkacza, który w jej opowieściach stawał się przemysłowcem a nawet bankierem. Snując marzenia o majątku, sławie i poważaniu, pokonywała kolejne przeszkody, nie mając żadnego wsparcia poza własną dumą i pragnieniem wejścia na szczyt. Swój wiek i pochodzenie osnuła tajemnicą, a niepewność ukryła za fasadą władczości oraz zdecydowania.

Jej największymi atutami były: błyskotliwa inteligencja, niezłomna wola, nieograniczona energia i seksapil. Zdobyła majątek i wpływy, a pałac, który zbudowała jest do dziś jednym z najpiękniejszych w Paryżu. Epatowała nadmiarem klejnotów, drogimi powozami, wzbudzającymi zazdrość najlepszymi końmi. Mówiono, że ma piękne ciało bez duszy, że jest chłodna niczym marmur, ale mężczyźni płacili krocie za możliwość spędzenia z nią nocy. Wymagała od nich akceptacji, powagi i zachwytów, bo utwierdzały ją w poczuciu osiągniętego sukcesu. Żyła z miłości, być może nigdy jej nie doświadczając – oto La Païva!

Kim jest autorka książki „Jej wysokość kurtyzana”?

Małgorzata Gutowska-Adamczyk – jedna z najbardziej rozpoznawalnych polskich pisarek, miłośniczka kultury francuskiej i Paryża. W 2012 roku dwiema książkami: dwutomową powieścią „Podróż do miasta świateł” oraz popularnonaukową „Paryż, miasto sztuki i miłości w czasach belle epoque” (współautorka Marta Orzeszyna) wywołała modę na opowieści o Paryżu podbijanym przez silne kobiety.  

Małgorzata Gutowska-Adamczyk

„Jej wysokość kurtyzana” – przeczytaj fragment

Moskwa, maj 1838

Termin wielkiej wyprawy został ustalony. Zinaida Prokofiewna uznała, że Teresa powinna wyjechać w maju. Podróż potrwa około miesiąca, może trochę krócej, może dłużej, nikt nie był tego w stanie precyzyjnie oszacować. Stała już u niej, nieco przeszkadzając, skrzynia podróżna, duży drewniany kufer z okuciami, do którego Teresa znosiła rzeczy według przygotowanej wspólnie listy. Znajdowały się tam przede wszystkim stroje na zmianę i komplet pościeli. Wielki kufer zamykany na klucz zostanie załadowany na dach lub tył dyliżansu, tam, gdzie znajdowały się półki na bagaże. Natomiast przybory toaletowe w specjalnym opakowaniu, apteczka z medykamentami pierwszej potrzeby, cynowa miska, kubek, łyżka, nóż i widelec, szkatułka na fałszywe klejnoty, które miały nadać Teresie wygląd nobliwej mężatki z klasy posiadającej, a także przybory do szycia, papier, drewniany piórnik z niewielką buteleczką atramentu i ołówek, wreszcie przewodnik po Paryżu w języku rosyjskim i słownik francusko-niemiecko-rosyjski znalazły miejsce w mniejszym, podręcznym kuferku, który zamierzała wziąć ze sobą do środka pojazdu, podobnie jak skórzany nocnik, tak zwany bourdalou, uformowany na kształt rynienki, który miał swoje osobne skórzane etui.

– Część pieniędzy zamienisz na weksle, to bezpieczniejsze niż wożenie ze sobą gotówki. Pamiętaj: nigdy nie trzymaj wszystkiego razem, bo za jednym zamachem możesz wszystko stracić. Najłatwiej odżałujesz te fałszywe klejnoty. Zresztą nie od rzeczy w twojej sytuacji byłoby głośno się żalić na trudną sytuację i brak pieniędzy. Wymyśl jakąś chwytającą za serce historyjkę, która skłoni towarzyszy podróży do zaopiekowania się tobą, wsparcia, zafundowania posiłku czy noclegu.

Teresa słuchała z uwagą, choć wielka ekscytacja podróżą nie pozostawiała miejsca na strach ani wątpliwości. Nieznane kusiło, porwał ją zew przygody i gotowa była stawić czoła wszystkim przeciwnościom.

– Musisz mieć drobne monety dla woźniców za zdjęcie kufra i każdą inną usługę. Im będziesz hojniejsza, tym bardziej będą skłonni do pomocy. Masz tu ode mnie jeszcze prezent. Oby nie musiał się przydać. – Zinaida Prokofiewna położyła na stole małych rozmiarów pistolecik. – Noś go zawsze przy sobie. Nie ma znaczenia, czy będzie nabity. Mniej natrętnych rabusiów z pewnością tym przepłoszysz. Ale możesz się oczywiście nauczyć obsługi, nie jest to zbyt skomplikowane.

Teresa patrzyła zafascynowana na drobny przedmiot, który miał jej zapewnić bezpieczeństwo. Bała się nawet wyciągnąć po niego rękę.

– Bez obawy, nie jest nabity. Ale widzisz, jak działa na wyobraźnię? Tu jest pudełko z nabojami i całą resztą, możesz je na razie schować do kufra. Zaproszę w przyszłym tygodniu lejtnanta Timofieja Striopczyna, to zrobi ci szkolenie strzeleckie. Mnie to kiedyś bardzo bawiło. Powiedz mi… – rzuciła nagle jakoś tak poważnie Zinaida Prokofiewna.

– Tak?

– Czy potrafisz zadowolić swojego męża?

To pytanie było tak nieoczekiwane, że Teresa, zmarszczywszy brwi, zastanawiała się przez dłuższą chwilę.

– Nie wiem, co pani ma na myśli – odparła wreszcie.

– No cóż… Skoro masz się tym zajmować, jestem ciekawa, co potrafisz zdziałać.

– Nie wiem, co odpowiedzieć.

Zinaida Prokofiewna westchnęła ciężko.

– Udajesz czy naprawdę jesteś tak bardzo niedoświadczona? Chyba nie próżnujecie w nocy?

– My… To znaczy François robi to, na co ma ochotę – odpowiedziała nieco zawstydzona Teresa.

– O, to brzmi interesująco! Czyli jak byś to dokładniej określiła? Nie musisz się wstydzić, wiem na ten temat niemal wszystko. Nie zgorszysz mnie ani nie zdziwisz. Pamiętaj, że masz przed sobą profesjonalistkę.

– On… Kładzie się na mnie… – zawstydzona Teresa nie wiedziała, jak przejść do sedna.

– Nie rozmawiacie o tym, prawda?

– Nigdy.

– Czy czasem odczuwasz przyjemność? Kiedy on jest w tobie?

– Tak, czasem tak. Ale czasem nie.

Zinaida Prokofiewna westchnęła ciężko.

– Mężczyźni… Zawsze zajmują się tylko sobą… Czy naprawdę nigdy nie zrozumieją, że kobieta, która ma przyjemność w łóżku, jest lepszą partnerką? Przecież żeby wytrysnąć, nie potrzeba zawracać kobiecie głowy! – rzuciła zezłoszczona.

Teresa milczała, nie potrafiąc nic wtrącić.

– Posłuchaj, skup się na tych razach, kiedy ci było dobrze. Tak możesz się czuć zawsze. Do tego dążymy. Obcowanie z mężczyzną ma być również dla kobiety przyjemne. Wtedy

potrafi się zmienić w demona, a demony mogą z mężczyznami wyczyniać bardzo dziwne rzeczy – zaśmiała się Zinaida Prokofiewna. – Na przykład skąpców zamieniać w rozrzutników.

– Ale ja… – zawahała się Teresa.

– Bądź spokojna, w Paryżu nauczą cię wszystkiego. Jeśli się postarasz, a wiem, że tak, zostaniesz mistrzynią. Ale przede wszystkim bądź jak zwierzyna łowna: piękna i niedostępna. Gdy czujesz, że mężczyzna cię pragnie, nie zgadzaj się nigdy na jego warunki, bo zawsze może dać więcej. […]

 

Warszawa – Paryż, lato 1838

[…] Kiedy trzy dni później zjawiła się w pracowni modystki, ta była równie nieprzystępna jak za pierwszym razem. Zaprosiła ją jednak na puste już o tej porze zaplecze. Znajdowały się tam piękne kapelusze w różnej fazie przygotowania, bele materiałów, główki do modelowania, pióra, sztuczne kwiaty i mnóstwo innych ozdób. Madame nacisnęła klamkę znajdujących się z boku drzwi i skinieniem zaprosiła Teresę do środka. Był tam pokój bez okien. Poza fotelem i niewielkim stolikiem, na którym stała lampa, na ścianach wisiało nie wiadomo po co kilka luster w bogatych złoconych ramach, a środek pokoju zajmowało przykryte pąsową narzutą ogromne rzeźbione łóżko. Zmieściłyby się w nim pewnie i ze cztery osoby. Ściany obite czerwonym aksamitem ozdobiono dodatkowo obrazami przedstawiającymi fruwające amorki. Madame zapaliła jeszcze dwie lampy i usiadła w fotelu.

– Rozbieraj się! – rzuciła bez wstępu.

– Proszę?

– Czy wyraziłam się niejasno? Rozbieraj się, przecież po to tu przyszłaś.

Teresa sądziła, że się przesłyszała lub nie zrozumiała polecenia. Nie przypuszczała, że pierwsza rozmowa będzie się odbywać w równie nieprzyjemny sposób. Owszem, wiedziała, na co się pisze, jednak sądziła, że na początku sobie trochę porozmawiają, poznają się, może nawet polubią, jak to miało miejsce z Zinaidą Prokofiewną, że będzie miło i bezpiecznie. A tu takie bezpardonowe przyjęcie! Rozpinała więc powoli haftkę za haftką, jakby czekała, że madame zacznie się śmiać, obróci wszystko w żart, zrozumie jej niepewność.

Nic takiego nie nastąpiło. Co więcej, kobieta wyjęła z futeralika okulary na kościanej rączce i przyłożyła do oczu, lustrując każdy fragment ciała Teresy wyłaniający się spod

zdejmowanej opieszale sukni, gorsetu, halki. Wreszcie, niepewna i drżąca, Teresa stanęła niemal naga, ale jeszcze w pantalonach i koszulce. Czuła chłód i trzęsła się ze zdenerwowania, ale to nie robiło wrażenia na madame.

– Długo zamierzasz się tak guzdrać?! – ponaglała Teresę, która poczuła się jak zwierzę sprzedawane na targu. Nie myśląc już dłużej, ściągnęła najpierw koszulkę, potem pantalony i stała teraz drżąca z zimna, wstydu i obawy, że zostanie wyśmiana.

– Cóż… Nie można powiedzieć, żebyś była pięknością, ten nos… – stwierdziła nieco zdegustowana pani Cochard. Krzywiąc się, obchodziła Teresę dookoła i zbliżała okulary do najmniejszej niedoskonałości jej skóry. – Ale masz całkiem ładne ciało, choć nie dbałaś o nie zanadto do tej pory. Jak jesteś z domu?

– Lachmann.

– Niech tak zostanie. Lepiej do ciebie pasuje z tym twoim niemieckim akcentem niż Villoing. Gdzie się zatrzymałaś?

– Pod Trzema Koronami.

– Paskudna buda. Jak dobrze znasz rosyjski?

– Nie wiem, chyba dość dobrze.

– To jedyne, co możesz tu oferować uczciwym ludziom. Zobaczymy, co się da zrobić. Możesz się już ubrać – rzuciła, a Teresa poczuła ulgę. – Byłabym zapomniała, pokaż no mi jeszcze zęby.

Nie rozumiejąc sensu polecenia, Teresa uniosła wargi i otworzyła usta. Madame przy pomocy lorgnon zlustrowała najpierw górne, potem dolne.

– Przynajmniej wszystkie… – rzuciła, jakby ją to wiele kosztowało. – Masz niezłe usta, maluj je na jaskrawą czerwień, to odwróci uwagę od nosa. Trzeba też będzie coś zrobić z włosami, są za ciemne. Nie wiedzieć czemu mężczyźni wolą blondynki. Ale spokojnie, możesz być też ruda, bylebyś tylko miała osobowość. I nie świdruj mnie tak wzrokiem, nie lubię tego. Mężczyźni też za tym nie przepadają, to ich niepokoi.

– Przepraszam.

– Dużo pracy przed tobą. Na początek idź do łaźni. I koniecznie oddaj do prania swoje rzeczy, są zbyt… Cóż, sama wiesz. Czystość przede wszystkim.

Ubierając się pośpiesznie, Teresa kiwnęła głową. Nie zamierzała dyskutować.

– Przyjdziesz jutro o tej samej porze. I będziesz przychodziła codziennie. Wszystkim wam się wydaje, że to żadna filozofia: rozłożyć nogi przed mężczyzną. Ale co zrobić, żeby szeroko

otworzył portfel i żeby wrócił, błagając o więcej, to już nie każdej jest wiadome.

– Korzystanie z tej nauki pewnie będzie kosztowne? – niepewnie zapytała Teresa.

– Potraktuj to jako inwestycję. Bo kim na razie jesteś? Biedną Żydówką z Rosji.

– Jestem nieślubną córką księcia Konstantego – zaryzykowała Teresa.

– Ach tak? A ja jestem córką szacha perskiego, tylko nikt o tym nie wie – zaśmiała się madame. – Żarty na bok. Będziesz opowiadała te dyrdymały swoim klientom, mnie nie musisz czarować. Chcę zrobić z ciebie profesjonalistkę, a ty mi za to zapłacisz. Musisz się nauczyć wszystkiego, nie tylko sztuki podobania się, ale też przyjmowania szlachetnie urodzonych gości, konwersacji, dobrych manier, pisania i czytania, zarządzania domem, urządzania przyjęć, a przede wszystkim języka, jakim mówią wyższe sfery – ciągnęła, coraz bardziej rozbawiona zdumieniem, jakie malowało się na twarzy Teresy. – Język jest jak wizytówka. Sposób, w jaki formułujesz zdania, więcej mówi o tobie niż strój i najdroższe klejnoty. Chyba że chcesz już dziś zacząć zarabiać. A, to droga wolna! W Paryżu jest mnóstwo chodników, znajdzie się i dla ciebie miejsce. Ale skąd pewność, że nie zgarnie cię od razu policja? Chcesz trafić do Conciergerie? Zresztą kto zaczął karierę na chodniku, najczęściej również tam ją kończy. No, koniec na dziś! – Klepnęła się w kolana. – Jutro o tej samej porze zaczynamy. Biorę sto franków za lekcję – rzuciła jeszcze, a Teresie zachciało się płakać.

Poczuła się oszukana. Skąd weźmie sto franków za lekcję, skoro ma już tylko pięćdziesiąt? Ale większość tego, co powiedziała madame Cochard, przemawiało jej do wyobraźni. Ta kobieta ma rację. Nie sztuka iść na ulicę i zarabiać grosze. Trzeba sięgać po najbardziej zamożnych mężczyzn, tylko oni mogą zapewnić jej życie, o jakim zawsze marzyła.

 

Pomimo braku pieniędzy udała się następnego dnia do swej preceptorki.

– Widzę, że rozumne z ciebie dziewczę.

– Tylko że… Ja nie mam pieniędzy.

– To mi dopiero odkrycie!

– Więc jak pani zapłacę?

– Zapewniam cię, że spłacisz mnie co do grosza. I nie przyjdzie ci to z wielkim trudem. Ale nie traćmy czasu. Rodziłaś?

Teresa kiwnęła głową.

– To oznacza więcej ćwiczeń.

– Ćwiczeń?

Kobieta dotknęła palca wskazującego kciukiem.

– Widzisz tę dziurkę? Otóż w miłości wszystko się sprowadza do tarcia. Rozumiesz to słowo?

– Nie.

Madame włożyła palec wskazujący lewej ręki do dziurki i poruszyła prawą ręką wzdłuż palca, symulując ruch pochwy wokół członka.

– Im większe tarcie, tym lepiej. Zatem pochwa po porodzie nie może być zwiotczała. Musisz nad tym popracować. Codziennie położysz się na podłodze i podniesiesz sto razy pupę do góry. Musisz też jak najczęściej zaciskać pośladki. Wtedy nie tylko będą ładne i jędrne, ale też lepiej przygotowane na to, co będziesz później robić. Teraz mi opowiedz o swoim pożyciu z mężem.

– Co chciałaby pani wiedzieć?

– Jak wyglądały wasze zbliżenia. To znaczy pożycie małżeńskie. W skrócie mówiąc: co robiliście w łóżku, co wiesz na ten temat.

Teresa nie miała ani tyle odwagi, ani tym bardziej słownictwa, by nazwać intymną czynność, którą w łóżku wykonywał jej mąż. Jej bezradne spojrzenie wyjaśniło madame, że nie ma się co spodziewać dyskusji, musi raczej sama poprowadzić wykład. Sięgnęła więc po duży album, który przez cały czas leżał w pogotowiu na stoliku. Teresa nawet myślała, że będą oglądały jakieś grawiury, może portrety jej przodków. Tymczasem już na pierwszej stronie zobaczyła rysunek nagiej kobiety bez głowy i bez stóp. Widać było tylko szyję, ramiona, piersi, brzuch, łono i niewielki fragment nóg, kończący się w okolicach kolan.

Madame Cochard pokazywała palcem na poszczególne części ciała i nazywała je po francusku, polecając Teresie powtarzać po sobie: ramiona, piersi, sutki, brzuch, łono, uda. Na drugiej stronie była narysowana kobieta od tyłu. Tu ważne było tylko słowo pośladki. Powtórzyły wszystko dwa razy. Następny był rysunek mężczyzny i kolejne nowe słowa dla Teresy: penis oraz jądra. Bała się, że nie zapamięta ich wszystkich. Na następnych stronach rysunki pokazywały mężczyznę i kobietę w różnych pozycjach w łóżku. To było niewiarygodne, jak wiele kartek zajmowały. Oglądając je jedną po drugiej, Teresa poczuła podniecenie.

– Chciałabyś je teraz wypróbować? – zapytała madame, a ona tylko skinęła głową. – To patrząc na nich, zrób to sama ze sobą.

Teresa rzuciła na nią nierozumiejące spojrzenie.

– Niemożliwe, że nigdy tego nie robiłaś. Podwiń suknię. A teraz włóż dłoń w pantalony. Poszukaj pomiędzy nogami swego gniazdka, a tam na samym środku wałeczka pocieraj go palcami, myśląc, że jesteś w takiej sytuacji z mężczyzną, który ci się podoba.

Nie bez pewnego wahania Teresa spełniła polecenie. Chwilę później zamknęła oczy i zaczęła ciężko oddychać. Kiedy przestała i spojrzała na swą nauczycielkę, ta kiwnęła głową, zadowolona.

– Brawo, o to chodziło. Nie wstydź się tego robić, to nic złego. Chcąc dawać rozkosz innym, musisz najpierw poznać siebie.

Kiedy skończyły, preceptorka nie zażądała swoich stu franków. Powiedziała tylko:

– Przyjdziesz jutro.

– Ale ja…

– Nie masz pieniędzy.

Teresa tylko się skrzywiła.

– Tymczasem zapiszemy to w zeszycie. Ale musisz znaleźć jakąś pracę. Rozejrzę się wśród moich znajomych.

 

I kiedy wydawało się, że wszystko zaczyna zmierzać w dobrym kierunku, następnego dnia na Teresę nikt u modystki nie czekał. Drzwi były zamknięte na głucho, okiennice zamknięte. Kolejnego dnia poszła tam z samego rana i zrozpaczona dowiedziała się, że właścicielka musiała nagle wyjechać do rodziny w Normandii. Ktoś tam umarł, nie bardzo zrozumiała. Na pytanie, kiedy zastanie panią Cochard, ekspedientka w odpowiedzi tylko obojętnie wzruszyła ramionami. Zapewne domyśliła się wszystkiego, to nie miało zresztą wielkiego znaczenia. Problem stanowiło to, że jedyna znajoma osoba nagle zniknęła.

To była bardzo zła wiadomość. Pieniądze się skończyły i Teresa zaczynała znów głodować. Co będzie, kiedy właściciel hotelu upomni się o zapłatę? Rankiem szła więc dowiedzieć się, czy przypadkiem madame nie wróciła, a potem godzinami wędrowała po mieście. Liczyła na jakiś łut szczęścia, sama nie wiedząc, na czym miałby polegać. Ostrzeżona przed policją, nie ryzykowała zaczepiania mężczyzn. Każdy dzień miał być tym ostatnim, wyobrażała sobie, że to już jutro podejmie naukę, że zarobi wreszcie jakieś pieniądze, może od madame, może od klienta. Ta nadzieja była tak silna, że pozwoliła jej przeżywać kolejne dni o czystej wodzie, bez jakiegokolwiek posiłku.

Chcesz kupić „Jej wysokość kurtyzanę” w cenie, którą sam/-a wybierzesz? Ustaw alert LC dla tej książki!

Książka „Jej wysokość kurtyzana” jest już w sprzedaży online.

---

Aktualność sponsorowana


komentarze [5]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Agnieszka Żelazna 18.10.2023 10:31
Czytelniczka

Książki tej autorki są genialne, bez względu na gatunek. Z pewnością skuszę się i na tę pozycję, ale wcześniej chcę przeczytać  Niebieskie nitki, którą niedawno zakupiłam.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Niebieskie nitki
Ela_Serdeczna 17.10.2023 16:11
Czytelniczka

Książka niezwykła. Wspaniale oddaje klimat epoki dziewiętnastowiecznego Paryża. Czuć, że autorka wykonała ogromną pracę. Postać głównej bohaterki fascynuje od pierwszych stron. Biedna dziewczyna postanawia zmienić swoje życie. Była tak zdeterminowana, że pokonała wszystkie przeszkody, żeby zrealizować swoje marzenia o lepszym życiu. Musiała być niezwykłą kobietą, nie tylko...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
AlbinavonRoth 28.10.2023 23:10
Czytelniczka

I na nieszczęście dla niej, Śląsk ją wykończył.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Krzysztof Gromadzki 17.10.2023 15:00
Czytelnik

Ta książka ma zadatki na czytelniczy hit tej jesieni. Na mojej liście życzeń jest już od dawna. Trzeba przeczytać! 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać 17.10.2023 14:00
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post