Listy bestsellerów nie mają sensu? Znany dziennik rezygnuje z tradycji

Konrad Wrzesiński Konrad Wrzesiński
21.11.2023

Czy listy bestsellerów wciąż mają znaczenie? To pytanie nasuwa się po decyzji redakcji dziennika „The Wall Street Journal”, która postanowiła zakończyć tworzenie listy bestsellerowych książek. Te pojawiają się w amerykańskiej prasie od ponad 120 lat.

Listy bestsellerów nie mają sensu? Znany dziennik rezygnuje z tradycji Photo by Bartosz Kwitkowski on Unsplash

Na początek ustalmy: historia list bestsellerów w Ameryce to rzecz poważna. Sięga bowiem XIX wieku.

Po raz pierwszy została opublikowana przez dziennik „The Bookman”, w 1895 roku. W poniedziałek, 12 października 1931 roku, świat poznał z kolei listę bestsellerów „New York Timesa”, która ukazuje się do dziś. Na pierwszej z nich znalazło się dziewięć tytułów – pięć beletrystycznych i cztery niebeletrystyczne. Dane dotyczyły jednak tylko Nowego Jorku. Ogólnokrajowa lista bestsellerów nowojorskiego „Timesa” została utworzona 9 kwietnia 1942 roku i pojawiła się w niedzielnym „New York Times Book Review”.

W latach 50. zestawienie „New York Timesa” – wraz z listą „Publishers Weekly” – stało się wiodącym dla specjalistów od rynku książki. W latach 60. i 70. sieciowe księgarnie zaczęły zmieniać swój model biznesowy, wykorzystując status bestsellerów do promowania książek, a nie tylko jako miernik sprzedaży.

W kolejnych latach „bestseller” wyrósł na najważniejsze słowo na wydawniczym rynku.

„The Wall Street Journal” rezygnuje z listy bestsellerów

Nie dziwi więc, że gdy „The Wall Street Journal”, jeden z najważniejszych amerykańskich dzienników, który ukazuje się nieprzerwanie od 1889 roku, postanowił zerwać z długoletnią tradycją i na początku listopada ogłosił, że rezygnuje z publikowania cotygodniowej listy bestsellerów, decyzja ta wywołała niemałe zamieszanie.

Paul Gigot, redaktor dziennika, poinformował, że kontrakt z Circana BookScan, firmą zajmującą się analizą sprzedaży na amerykańskim rynku wydawniczym, wygasł, a gazeta nie zamierza go odnowić.

Ostatnie zestawienie bestsellerów „The Wall Street Journal” opublikowano tym samym 2 listopada. Listę zdominowała głośna autobiografia Britney Spears. „Kobieta, którą jestem” była numerem jeden we wszystkich trzech kategoriach literatury faktu. Na szczycie zestawienia pozycji beletrystycznych znalazł się „No Brainer” Jeffa Kinneya, najnowszy tom cyklu „Dziennik cwaniaczka”, który na razie nie doczekał się polskiego przekładu.

Nie można wykluczyć, że „The Wall Street Journal” w przyszłości przywróci listę (podobnie było w przypadku zestawienia „USA Today”). Jak i tego, że decyzja dziennika może zwiastować pewne przeobrażenia rynku książki.

Jeśli przyjrzymy się reakcjom amerykańskiej prasy, zauważymy, że rezygnacja z publikowania zestawienia wywołała dyskusję dotyczącą nie tylko widocznej zmiany podejścia do statusu bestsellera, ale i szerzej – sensu tworzenia podobnych list.

Bestsellery bez znaczenia?

Powiedzieć, że każdy może trafić na listę bestsellerów, byłoby zbyt dużym uproszczeniem, ale warto wspomnieć tu choćby przypadek Marka Dawsona, brytyjskiego pisarza, który w połowie 2020 roku ze swoim thrillerem „Sprzątacz” zajął ósme miejsce na liście „Sunday Times” wśród książek w twardej oprawie.

Sukces? Oczywiście. Dawson zrobił jednak coś niezwykłego: kupił 400 egzemplarzy własnej książki. Na znalezienie się w pierwszej dziesiątce wydał 3600 funtów.

W swoim podcaście wyjaśnił potem, że kiedy Nielsen opublikował cotygodniową listę najlepiej sprzedających się książek, „Sprzątacz” uplasował się na 13. miejscu z 1300 sprzedanymi egzemplarzami. „Chcieliśmy dostać się do pierwszej dziesiątki”, powiedział, „i próbowaliśmy wymyślić sposoby, w jakie moglibyśmy to zrobić”. Wystarczyło na własną rękę dokupić 400 egzemplarzy „Sprzątacza”.

Moralna strona zagadnienia to jedno. Podobnie jak sens tworzenia list, na które książka może trafić, zaliczywszy ledwie jeden dobry (pod względem sprzedażowym) tydzień. Moją uwagę przykuwa przede wszystkim fakt, że do pochwalenia się statusem bestsellera „Sunday Times” Dawsonowi wystarczyło 1700 sprzedanych egzemplarzy.

Choć im bardziej zagłębiam się w temat, tym bardziej nabieram przekonania, że to całkiem imponujący wynik.

Bestseller za kilka dolarów

Komentując decyzję „The Wall Street Journal” o zakończeniu publikowania listy, Jacquelyn Lynn, amerykańska autorka, ghostwriterka i konsultantka do spraw self-publishingu, wspomina znane jej praktyki prowadzące do osiągnięcia statusu bestsellera. W jej tekście opublikowanym na amerykańskiej platformie blogowej Medium czytam:

Wiele lat temu jedna z książek, którą napisałam jako ghostwriterka, trafiła na listę bestsellerów „Wall Street Journal”. Obserwowałam zakulisowe manipulacje, jakich dokonał zespół marketingowy autora, aby tak się stało. Wysłali tysiące e-maili z prośbą o zakup książki w określonym dniu i zaoferowali nagrody dla tych, którzy to zrobili („wyślij nam kopię paragonu, a my wyślemy ci bonus”). Mój klient kupił tysiące egzemplarzy książki za pośrednictwem firmy, która miała sposób na zgłoszenie tych zakupów jako zwykłej sprzedaży detalicznej.

Kiedy to zrobiono, wydawca mógł umieścić na okładce hasło „bestseller Wall Street Journal”, a mój klient dodał tytuł „bestsellerowy autor” do swojej biografii.

Ciekawiej robi się, gdy przyjrzymy się statusowi bestsellera na stronie giganta rynku e-commerce. Amazon jest zdecydowanie największym sprzedawcą zarówno fizycznych, jak i elektronicznych książek, kontrolującym ponad połowę sprzedaży w Stanach Zjednoczonych i – według niektórych szacunków – ponad 80% rynku e-booków.

Lynn wspomina, że przed kilkoma laty jedna z książek z serii jej autorstwa, „My Book About”, zajęła pierwsze miejsce w rankingu Hot New Releases Amazona.

Wystarczyło sprzedać pięć egzemplarzy, z których sama kupiłam trzy. (Potrzebowałam tych kopii szybko, więc kupiłam je w sprzedaży detalicznej, zamiast czekać na kopie autorskie, których produkcja trwa dłużej).

I dodaje:

Ważne jest, aby twoja książka wyszła z bramki z silną sprzedażą na Amazon. Uzyskanie wczesnych wyników sprzedaży i recenzji ma kluczowe znaczenie dla uznania przez algorytmy Amazon, że książka powinna zostać wzmocniona w ich systemie. I możesz osiągnąć status bestsellera Amazon na godzinę lub dwie.

Jak to wygląda w Polsce?

Chciałoby się powiedzieć: co kraj, to obyczaj. Podczas gdy w Wielkiej Brytanii przyjęło się, że status bestsellera przysługuje książkom, które sprzedają się w liczbie od 4000 do 25 000 egzemplarzy tygodniowo, w Kanadzie mianem tym określa się pozycje, które w danym tygodniu po prostu sprzedają się najlepiej. A co z USA i jej najbardziej prestiżowym zestawieniem? Według badania EPJ Data Science, w którym zebrano dane z list bestsellerów „New York Timesa” z lat 2008–2016, aby znaleźć się na liście, należy sprzedać od 1000 do 10 000 egzemplarzy książki tygodniowo, w zależności od konkurencji. Ponad jedna czwarta książek (26 proc.) widnieje na liście tylko przez tydzień. Średnia sprzedaż waha się między 4000 a 8000 egzemplarzy w przypadku beletrystyki i między 2000 a 6000 egzemplarzy w przypadku literatury faktu.

By osiągnąć status bestsellera w Polsce – jak się przyjęło – wystarczy sprzedać 10 000 egzemplarzy w ogóle. „Wystarczy” nie jest tu zresztą najodpowiedniejszym słowem. Podobna sztuka udaje się nielicznym polskim autorom. Co więcej, wspomniane 10 000 to tylko umowna liczba i jako że w Polsce nie istnieją sztywne ramy określające, kiedy możemy mówić o bestsellerze, w praktyce osoby odpowiedzialne za promocje książek używają tego terminu dość swobodnie.

Polscy wydawcy z rzadka opowiadają o liczbie sprzedanych egzemplarzy. Chyba że mówimy o prawdziwych hitach – jak doskonałe „Chłopki”, które niedawno przekroczyły granicę 200 tysięcy sprzedanych sztuk. Czy o dołączeniu do wąskiego grona pisarzy i pisarek, którzy sprzedali ponad milion książek (więcej na ten temat przeczytasz w artykule Co łączy Twardocha, Rogozińskiego i autorkę „Kici Koci”? Miliony).

Jako że w polskiej prasie nie znajdziemy list, które swoim prestiżem dorównywałyby zestawieniom „New York Timesa” czy „The Wall Street Journal”, walka rozgrywa się o status bestsellera w największych księgarniach sieciowych. A i wszelkie zestawienia typu top 100 najlepiej sprzedawanych pozycji nie są wolne od pewnych manipulacji. W sieci znaleźć można poradniki w stylu „Jak trafić na listę bestsellerów?”, a ich autorzy – podobnie jak w przypadku amerykańskiego rynku – radzą choćby, że warto kupować własne książki, by piąć się w rankingu i w ten sposób wpływać na układ list, a wydane pieniądze potraktować jako płatną promocję.

Na koniec wróćmy więc do pytania postawionego na początku tekstu: czy listy bestsellerów wciąż mają znaczenie? Najwyraźniej, jeśli przyjrzymy się staraniom, by się na nich znaleźć. Sens? Przy wszystkich swoich wadach potrafią być przecież drogowskazem dla osób nieco mniej uważnie śledzących wydawniczy rynek i zdarza się, że promują dobrą literaturę.

Cóż, odpowiedź pozostawiam wam.


komentarze [112]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
ChelseaMonday  - awatar
ChelseaMonday 27.11.2023 11:36
Bibliotekarka

Najgłupszy ranking jaki wymyślono. Nie świadczy o wartości książki a jedynie o sprzedaży, która w dużej mierze zależy od tego, jak dobrą reklamę miała książka. W efekcie na pierwszych miejscach często lądują książki nic nie warte. No ale dużo ich się sprzedało. Gdyby zaś zapytać tych którzy zakupili te bestsellerowe książki o to, czy było warto, okazałoby się, że nigdy by...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Aka  - awatar
Aka 27.11.2023 11:51
Czytelniczka

To mnie niezmiernie dziwi, czy ludzie nie zaglądają do książki wcześniej  w realu (zwłaszcza jeśli o autorze nic nie słyszeli) lub jakiś fragment online? Ranking  powinien tylko ewentualnie  zwrócić uwagę na jakiś tytuł w całym morzu innych.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
saa-saa-  - awatar
saa-saa- 24.11.2023 08:04
Czytelnik

Zwykle są dwa powody, dla których ta a nie inna książka. Jeden to rekomendacja kogoś, komu ufam. Druga to nazwisko autora, którego już czytałem i spodobał mi się. Rankingi są moze przydatne, by poprawić sobie samopoczucie (czytam coś co i inni czytają a nie jakieś odpady). No wiecie, to parcie na noblistów. Jestem znawcą i członkiem elity intelektualnej, bo czytam coś tej,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Aka  - awatar
Aka 24.11.2023 13:09
Czytelniczka

Parcie na noblistów może też wynikać z ciekawości za co ten lub tamten Nobla dostał.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
saa-saa-  - awatar
saa-saa- 24.11.2023 15:41
Czytelnik

@Aka 
Masz rację. Widocznie niechęć do noblistki oślepia. 😋

Jest wielu noblistów, których czytam i lubię tak jak i są nie-nobliści, których lubię. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
jamesk  - awatar
jamesk 23.11.2023 20:06
Czytelnik

Dlatego lepszym drogowskazem są rankingi, nagrody, a dla mnie naj... są opinie innych czytelników.
I porządne recenzje.. Jasne, można sobie radzić i bez tego, a wymienione powyżej też można oszukać, ale wśród tylu propozycji księgarskich na dobę, warto sobie ułatwić wybór.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
awatar
konto usunięte
23.11.2023 18:52
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

czytamcałyczas   - awatar
czytamcałyczas 23.11.2023 17:18
Czytelnik

A może mi się nie chcę czytać Chłopek ??? Może wolę poczytać kryminał lub fantasty ? 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Dziadoszan  - awatar
Dziadoszan 23.11.2023 17:05
Czytelniczka

Takie listy mają sens. Dzięki nim wiadomo, czego nie czytać. Zakładając teoretycznie, że są prawdziwe, nie zmanipulowane, to oznacza, że są to książki dla wielu czytelników. A jak coś jest dla wszystkich, to raczej nie jest to pozycja ambitna.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Lis Gracki - awatar
Lis 23.11.2023 14:12
Bibliotekarz

He he, dobre, naprawdę dobre. Kochane LC, przecież Wy żyjecie z pisania artykułów sponsorowanych i płatnych recenzji na portalu. Nie ma w tym oczywiście niczego zdrożnego - z czegoś portal tzreba utrzymać. Jednak skoro wykupowanie sobie miejsca na liście bestsellerów jest wątpliwe moralnie... to może pisanie płatnych recenzji też jest?

Bo jakoś nie spotkałem się z...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Matthias  - awatar
Matthias 23.11.2023 18:32
Czytelnik

Obawiam się, że coraz częściej wystarcza sama ekspozycja okładki. Stąd też wzięły się na przykład bookhalle i tbry, którym nie towarzyszą opinie, a sprawiają, że książki lepiej się sprzedają. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Aka  - awatar
Aka 23.11.2023 18:57
Czytelniczka

Jeżeli ktoś nie czytuje jakiś książek z niszowej dziedziny to ma do wyboru całe morze książek. Pełno jest wszelakich  kryminałów, romansów i Blanko-podobnych "arcydzieł". Często nie ma znaczeni co wybierze bo z grubsza są podobne więc czytelnik nie musi zbytnio analizować wyboru i wstępnie dokładnie przeglądać. Nic dziwnego, że wtedy wybierze ładniejszą (według niego...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Lis Gracki - awatar
Lis 23.11.2023 19:04
Bibliotekarz

Zgadzam się, to podstawowa zasada marketingu: ludzie kupują oczami. Swego czasu wydawnictwo Amber robiła "przeokładowanie" i sprzedawało tę sama książkę, tylko w innej okładce... raptem rok po wydaniu

https://www.encyklopediafantastyki.pl/index.php?title=Misja_międzyplanetarna

Ja mam jednak odwrotnie, zdecydowanie wolę stare wydania. Najlepiej pierwsze wydania.

...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Matthias  - awatar
Matthias 23.11.2023 10:56
Czytelnik

Jeszcze warto dodać, że miejsce na liście bestsellerów można po prostu wykupić. :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Book_Dragoness  - awatar
Book_Dragoness 21.11.2023 22:48
Czytelniczka

Czy ja wiem? Na każdej liście może się znaleźć coś ciekawego, ale podejrzewam, że wielu bardziej wyrobionych czytelników kieruje się jednak własnym gustem i wszelkie naklejki z informacjami o nagrodach/nakładach/liczbie przekładów i polecajki od innych znanych autorów to tylko dodatek, a nie obietnica fantastycznego dzieła. Ja bywam często sceptyczna i wolę sama się...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Dante  - awatar
Dante 21.11.2023 19:53
Czytelnik

Takie działy polecające książki, filmy i muzykę są jak najbardziej ok, ale powinny dotyczyć rzeczy, które zrobiły wrażenie na recenzencie, ale nie są tylko nowościami wydawniczymi.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Yahol  - awatar
Yahol 22.11.2023 20:18
Czytelnik

Ja mam wrażenie, że wrażenie na recenzentach robi wyłącznie suma (w dowolnej walucie) która wpływa na jego konto. I tak z reguły nie kieruje się recenzjami. One pełnią role informacyjną (przynajmniej dla mnie - z dużą nieufnością i ostrożnością).

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
bee85  - awatar
bee85 23.11.2023 13:38
Czytelniczka

Tyle, że  wtedy nie będzie to lista bestsellerów, która z samej nazwy wiąże się z wynikami sprzedaży. A to niekoniecznie musi iść w parze z jakością treści, dlatego warto mieć tego świadomość kierując się listami bestsellerów.

A co do recenzentów (pomijając aspekt kupowanie recenzji), to oni też mogą mieć różny gust, niekoniecznie zbieżny z naszym. Dlatego warto kierować...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się