Klub detektywów
- Kategoria:
- komiksy
- Tytuł oryginału:
- Le Detection Club
- Wydawnictwo:
- Marginesy
- Data wydania:
- 2020-07-08
- Data 1. wyd. pol.:
- 2020-07-08
- Liczba stron:
- 136
- Czas czytania
- 2 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788366500587
- Tłumacz:
- Paweł Łapiński
- Tagi:
- komiks detektywi crime agatha christie chesterton sayers dorothy Anglia
W 1930 roku w Anglii powstał Klub Detektywów zrzeszający najlepszych autorów powieści kryminalnych tamtych czasów. Jego członkowie musieli złożyć specjalną przysięgę, a w swoich książkach trzymać się określonych zasad, tak zwanych Dziesięciu Przykazań powieści kryminalnej.
Koncentrowały się one wokół logiczności zagadki i przestrzegania zasad fair play wobec czytelnika. Wykluczone były na przykład wszelkie ingerencje sił nadprzyrodzonych, czy obsadzanie w roli mordercy detektywa bądź narratora.
Członkowie klubu spotykali się raz w tygodniu, by dyskutować i pojedynkować na zagadki, a wsród jego założycieli znaleźli się m.in. Agatha Christie, G.K. Chesterton, John Dickson Carr, Dorothy L. Sayers, major Alfred Mason, baronowa Emma Orczy, czy wielebny Ronald Knox.
Wszyscy oni spotykają się także na kartach komiksu Jeana Harambata, który przygotował dla nich największe wyzwanie życia. Ekscentryczny milioner zaprasza członków klubu do swojej posiadłości położonej na prywatnej wyspie, gdzie zamierza zaprezentować prawdziwy cud techniki - robota, który po opisaniu mu szczegółów dowolnej zbrodni z ich powieści bezbłędnie wskaże jej sprawcę!
Ale co wydarzy się, gdy naprawdę dojdzie na wyspie do morderstwa? Kto z wielkich twórców kryminalnych zagadek będzie prowadził dochodzenie i jakich metod użyje? „Klub Detektywów” to niezwykle dowcipna, wciągająca i przewrotna zabawa konwencją klasycznych kryminałów z ich autorami w rolach głównych!
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Niektóre zasady są po to, by je łamać
Nie wiem, czy są ludzie, którzy nie lubią czytać o postaci detektywów – jeśli tak, to musi ich być pewnie niewiele. Większość, jak może mylnie próbuję dedukować z niegasnącej popularności powieści kryminalnych, ma do nich ogromną słabość. Można więc zareagować na komiksowy pastisz kryminału, jakim jest „Klub detektywów” na dwa sposoby: irytacją wzbogaconą potężnym prychaniem tudzież przewracaniem oczami uniemożliwiającym dobrnięcie do końca albo śmiechem.
Klub detektywów jak ten występujący w komiksie istniał naprawdę. Tutaj jego członkami są: G.K. Chesterton, przewodniczący, Agatha Christie, baronowa Orcza, Dorothy L. Sayers, John Dickinson Carr, major A.E.W. Mason i ojciec Ronald Knox. Nasi bohaterowie wybierają się na kornwalijską wyspę (jak zawsze!) ekscentrycznego miliardera i zostają wplątani w tajemnicę morderstwa. Pomysł na fabułę boleśnie oklepany, a całość wręcz przesadnie przepełniona czarnym humorem. Ale jeśli nie potraktujemy tej książki zbyt poważnie, to może się okazać, że da się z nią całkiem nieźle bawić!
Zwłaszcza że ta kuriozalna bylejakość fabuły stanowi tylko pretekst, aby zagrać na nosie schematom znanym z powieści kryminalnych. Na wstępie autor przedstawia 10 złotych zasad kryminału spisanych przez ojca Knoxa – notabene jednego z bohaterów – by potem konsekwentnie... wszystkie je łamać! I choć robi to w mało wyszukany sposób i sama zagadka – przyznajmy – aż prosiła się o inne, ciekawsze rozwiązanie to jednak przyznać należy, że parodia to całkiem zgrabna. Mamy więc posługiwanie się intuicją, mieszanie zagrań typowych dla science fiction, sekretne przejścia, niespodziewane pojawienie się brata bliźniaka i Azjatę, który jest... narratorem komiksu – słowem, zabawa na całego! W końcu już sama królowa kryminału udowodniła, że reguły są po to, aby je łamać*!
Nie wiem, jacy byli pisarze wchodzący w skład tytułowego klubu naprawdę, jako osoby prywatne, ale tutaj na uwagę zasługuje właściwie dwójka – Chesterton i Christie, którzy stanowią rewelacyjny duet komediowy. Cała reszta stanowi jakby tło, a zwłaszcza major i Knox, którzy są przedstawieni właściwie jako idioci. Wszyscy dostają swoją szansę, by zabłysnąć i przedstawić rozwiązanie zagadki, chociaż najlepiej na tym tle wychodzi baronowa Orczy – wzorem postaci swoich książek siedząc w fotelu i... rezygnując ze snucia domysłów! Kto lubi czarny, brytyjski humor ten się na pewno nie zawiedzie! Komiks jest pełen typowej dla angielskich kryminałów żonglerki dialogami, która mnie osobiście tak urzeka w dziełach Christie czy Dorothy L.Sayers, a dominujący czarny humor kojarzy się z tworami starego dobrego Chestertona.
Minusów komiks ma całą masę – poczynając od właśnie przeciętności fabuły, na zniechęcającej prostocie rysunku kończąc, ale nie są one jakieś kardynalne czy niewybaczalne. To ma być lekka lektura, która nie rości sobie prawa do bycia czymś wielce poważnym czy niezapomnianym. Ot, do przeczytania, zachichotania i pożyczenia kolejnej osobie. I jako taka sprawdza się znakomicie.
Styl rysunków pozostawia wiele do życzenia, to prawda. Chwilami bywają niechlujne, ogólnie sprawiając wrażenie raczej karykaturalnych. Współgrają za to świetnie z nonszalanckim, beztroskim klimatem opowieści. Nie ma co się czepiać, że żona milionera ma być według opisu piękna, jak sen poety, a na obrazku przypomina skrzyżowanie kaczki z księżniczką Disneya pędzla Picassa. Nie każdy komiks musi być ucztą dla oczu.
Solidny minus należy się wydawnictwu za nieprzetłumaczenie niektórych z tekstów. Dlaczego np. nie przełożono części inwektywów („You mad cow! And you fat comic!”) czy powiedzonek detektywów?
Dodatkowym mankamentem, o którym nie sposób nie wspomnieć, jest fakt, że beztrosko SPOILERUJE klasyki – „Morderstwo w Orient Expressie” Christie i „Zabójstwo przy Rue Morgue” E.A. Poego.
Koniec końców „Klub detektywów” to komiks na raz, taki na błyskawiczne załatwienie chandry – ale krótkie, bo równie szybko wietrzeje z głowy! Szkoda, że autor zaprezentował takie, a nie inne rozwiązanie, które zdaje się raczej stanowić subiektywny hołd dla tego, którego uważa za najlepszego pisarza z całego klubu, a nie współgrającą z resztą książki parodię rozwiązań kryminałów. W końcu powieść kryminalna jest jak gra planszowa, w ramach której czytelnik nie mierzy się z przestępcą, ale z autorem, a tutaj nie ma szans na pojedynek. I choć życzyłam sobie czegoś więcej i nie oczekiwałam pastiszu, tylko solidnego kryminału, to jednak zgadzam się z powiedzeniem narratora, lokaja Fu: „Sprowadzanie fantazji na ziemię to szlachetne zajęcie, sir”. A jakże, zwłaszcza jeżeli można się przy tym całkiem nieźle pośmiać!
* mówię o A. Christie i jej „Sprawie Rogera Ackroyda”, gdzie to narrator... ale nie spoilerujmy!
Agata Majchrowicz
Książka na półkach
- 96
- 21
- 17
- 15
- 8
- 7
- 3
- 2
- 2
- 2
Opinia
Wciąż potrzebujemy genialnych detektywów – ekscentryków, którzy na podstawie chmury poszlak odsłaniają tajemnicę zbrodni. Najlepiej jeśli owa zbrodnia miała miejsce w zamkniętej przestrzeni (pokój, zamek, wyspa, posiadłość, muzeum lub inny przybytek, w którego podejrzani nie mają prawa się oddalić dopóki charyzmatyczny detektyw nie rozwikła zagadki. Taką zabawę fundują nam zarówno książkowe kryminały mistrzyni Agaty, jak i filmowe - np. fenomenalne "8 kobiet", "Trop", "Zabity na śmierć", "I nie było już nikogo", czy serial "Wyspa Harpera".
"Klub Detektywów" podejmuje podobną tematykę, ale Jean Harambat podwójnie odwraca sytuację: po pierwsze bohaterami opowieści są autorzy kryminałów, a nie ich literackie wytwory, po drugie - łamie wszystkie zasady poprawnie tworzonych kryminałów przyjęte przez członków Klubu.
Klub Detektywów to autentyczne stowarzyszenie, założone w 1930 roku, które do dzisiaj przyjmuje w swoje szeregi wyłącznie autorów kryminałów. W chwili przyjęcia w poczet czołowych reprezentantów tego gatunku autorzy muszą złożyć oficjalną przysięgę, że w swojej działalności będą twardo trzymać się reguł pisania prawdziwego kryminału. Wykroczenie poza określone schematy (między innymi wprowadzenie ingerencji sił nadprzyrodzonych, czy obsadzanie w roli mordercy detektywa) grozi usunięciem ze stowarzyszenia, co kiedyś przydarzyło się Agacie Christie. Pisarze spotykali się regularnie w celu wymiany doświadczeń, literackich dyskusji oraz wspólnych inicjatyw wydawniczych. Członkowie Klubu toczyli dedukcyjne pojedynki, zadając sobie nawzajem złożone zagadki do rozwiązania. W ten sposób, nad filiżankami herbaty i kieliszkami sherry, wykuwały się fabuły przyszłych powieści. Stowarzyszenie funkcjonuje nieprzerwanie do dziś, a jego wieloletnią przewodniczącą (aż do śmierci w 1976 roku) była Agatha Christie – jedna z założycielek Klubu. Lista członków klubu jest długa i wyjątkowo reprezentatywna, wystarczy wymienić takie osoby jak: G.K. Chesterton, John Dickson Carr, Dorothy L. Sayers, Major A.E.W. Manson, Baronowa Emma Orczy czy ojciec Ronald Knox.
Owo szacowne towarzystwo zostaje zaproszone na prywatną wyspę pewnego ekscentrycznego milionera, który prezentuje autorom powieści detektywistycznych robota Erica (autentyczny twór technologii z 1928 roku), który podobno jest w stanie rozwiązać każdą kryminalną zagadkę w oparciu o metody matematyczne. Pisarze z nieufnością odnoszą się do dzieło techniki. Kiedy gospodarz posiadłości zostaje zamordowany - jednym z podejrzanych staje się ów robot, a grupa światłych umysłów rozpoczyna śledztwo...
Album otwiera scena zaprzysiężenia na członka Johna Dicksona Carra: pierwszego Amerykanina w brytyjskim gronie. Uroczystość zaprzysiężenia pozwala nam poznać treść wyznawanych przez pisarzy „dziesięciu przykazań”, sformułowanych przez Ronalda Knoxa – duchownego katolickiego i zarazem znawcę Sherlocka Holmesa. Zasady nie zezwalają m.in. na rozwiązanie zagadki przy pomocy zjawisk nadprzyrodzonych, używania (zbyt często) motywu tajnych przejść czy futurystycznej technologii. Wytyczne dekalogu Knoxa stanowią fabularną oś całego albumu – zwłaszcza w obliczu zagadki, przed którą znienacka stają literaci. Na naszych oczach powstaje bowiem kryminał antyklasyczny, łamiący po kolei wszystkie dziesięć złotych zasad Klubu. Pojawiają się w nim zakazane skomplikowane maszyny, bliźniacy, tajne przejścia czy służący Chińczyk.
To opowieść przewrotna, pełna ironii, pełna pojedynków charakterologicznych między autorami kryminałów. W towarzyskiej mieszance indywidualności, gdzie cynizm miesza się z brytyjskim poczuciem humoru, szczególnie silnie wyróżnia się para G.K. Chesterton i Agatha Christie. Współzawodnictwo „pisarskie”, jak i pewna nic sympatii i słowne przytyki stają się podstawą dobrej warstwy humorystycznej. Harambat wykorzystuje brytyjski komizm postaci, wplatając go w sensacyjny wymiar opowieści. Pisarze zabierają się za swe śledztwa niespiesznie, z iście brytyjską flegmą. Większość czasu spędzają na słownych przepychankach lub kontemplacji kornwalijskich krajobrazów i smakowaniu obfitych posiłków. Narasta dezorientacja bohaterów, jak i czytelnika. Znalezione poszlaki pisarze zachowują dla siebie, odkrycia dokonywane są „poza kadrem”, nazwisko winnego podpowiada szósty zmysł, na wyspie pojawia się zagadkowy przybysz, a android ujawnia inne oblicze. W efekcie absurdalnie wręcz przypadkowe rozwiązanie zagadki nie przynosi spodziewanej satysfakcji.
Komiks przyrządzony został z dużym wyczuciem konwencji i potwierdzony literacką biegłością scenarzysty. Jeśli chodzi o oprawę graficzną (rysunki: Jean Jacques-Rouger), prezentuje ona "styl prasowy": prostota rysunków staje się ich siłą i dodaje pozycji dodatkowej warstwy satyrycznej. Kreska odwołuje się do tradycji brytyjskiej karykatury i prasowych historyjek obrazkowych z epoki. Paleta barw jest dobrze dobrana z lekko widocznym gradientem. Całość naprawdę bardzo dobrze współgra z treścią pisaną. Jest dynamicznie, z dbałością o szczegół, lekko i prosto. Kontury są wyraźne, barwy mocne, a dialogów jest sporo, choć - jak wypada w medium wizualnym - niebagatelne znaczenie mają też obrazy i umiejętnie komponowane kadry. Klub Detektywów świetnie oddaje nastrój dawnej epoki.
Komiks Harambata jest zatem po części hołdem dla minionej epoki, złotej ery (przerwanej gwałtownie przez II wojnę światową). Swoją przewrotną narracją, łamaniem złotych zasad i rozczarowującym zakończeniem udowadnia czytelnikom, jak wielką wagę dla radości z lektury ma przestrzeganie reguł dekalogu Knoxa.
„Powieść kryminalna jest jak gra planszowa, w ramach której czytelnik nie mierzy się z przestępcą, ale z autorem!” – konstatuje sam G. K. Chesterton.
Wciąż potrzebujemy genialnych detektywów – ekscentryków, którzy na podstawie chmury poszlak odsłaniają tajemnicę zbrodni. Najlepiej jeśli owa zbrodnia miała miejsce w zamkniętej przestrzeni (pokój, zamek, wyspa, posiadłość, muzeum lub inny przybytek, w którego podejrzani nie mają prawa się oddalić dopóki charyzmatyczny detektyw nie rozwikła zagadki. Taką zabawę fundują nam...
więcej Pokaż mimo to