Bardzo lubię chodzić do księgarni, jej klimat, specyficzny zapach... Jednak chodzę tylko przejrzeć książki, które finalnie zamówię przez internet.. Wprowadzenie ustawy nie uratuje księgarń stacjonarnych, nie tędy droga. Trzeba szukać innego rozwiązania. Jeśli nowości nie będzie można kupić w promocyjnych cenach to mniej osób będzie je kupować... Albo np zamiast trzech kupi jedną.. I w ten sposób poziom czytelnictwa, który i tak leży i kwiczy będzie jeszcze bardziej spadać niż wzrastać... 

Bardzo lubię chodzić do księgarni, jej klimat, specyficzny zapach... Jednak chodzę tylko przejrzeć książki, które finalnie zamówię przez internet.. Wprowadzenie ustawy nie uratuje księgarń stacjonarnych, nie tędy droga. Trzeba szukać innego rozwiązania. Jeśli nowości nie będzie można kupić w promocyjnych cenach to mniej osób będzie je kupować... Albo np zamiast trzech kupi...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Ja lubię jak się ciągle próbuje łączyć kwestię ceny z tzw. czytelnictwem. To są dwie zupełnie różne rzeczy. Czytelnictwo wiąże się z chęcią czytania i jako takie jest stosunkowo mało zależne od cen. Ja w swoim życiu przeczytałem pewnie parę tysięcy książek i nadal poraża mnie lista książek, których nie przeczytałem - w tej liczbie jest np. mnóstwo starych, klasycznych tytułów, które można dostać za grosze lub wypożyczyć w bibliotece. Sporo nowych i względnie nowych tytułów też jest możliwych do wypożyczenia w bibliotece. I koniec końców, kogo obchodzi tak naprawdę czy książka będzie droga przez sześć miesięcy czy nie. Naprawdę czytelnicy są jak gracze komputerowi, którzy muszą za wszelką cenę kupić nową grę coby na dzielni było o czym gadać? Książka to bardzo stabilne medium, bardzo odporne na mody. Ja wiem, że literatura sensacyjna z lat 90tych wygląda ciut inaczej niż ta z zeszłego roku, ale pięcioletnia czy dziesięcioletnia książka nadal jest świeża i bardzo współczesna, tak w stylu jak i wymowie. Są oczywiście tematy, które się dezaktualizują szybko, zdaję sobie z tego sprawę, ale jaki stanowią one procent? Cena jest ważna, ale czy ktoś komuś przystawia pistolet do głowy by kupić książkę od razu? Tak jakby nie było milionów innych książek do wyboru?

Od ceny ważniejsze jest co kupić. I czy to coś ma sens. Branża wydawnicza trochę się ostatnio poprawiła (co warto docenić), ale nadal panuje w niej przekonanie, że lepiej kupić gotowca z USA i odpisać na okładce "bestseller New York Timesa" niż samemu wypromować nowego, zdolnego autora z Polski. 90% tego biznesu polega na ciągłej utylizacji tego co się wyprodukowało w USA. Dodajmy do tego jeszcze fakt, że w wielu wydawnictwach w Polsce lokalny autor musi sam opiekować się swoją książką bo wydawnictwa nie mają zasobów by prowadzić swoich pisarzy czy nawet zrobić im profesjonalną korektę. Jeśli państwo miałoby się zaangażować w tę branżę bardziej, bo niby to jest kultura - jak wspomniano w wywiadzie - to czyż nie powinno to być na zasadzie promowania długich procesów wydawniczych, czyli takich, które w efekcie dawałyby naprawdę dobrych, wartościowych pisarzy, a nie skupiały się na wyłapywaniu tych, którzy sami sobie korektę zrobili?

Ja lubię jak się ciągle próbuje łączyć kwestię ceny z tzw. czytelnictwem. To są dwie zupełnie różne rzeczy. Czytelnictwo wiąże się z chęcią czytania i jako takie jest stosunkowo mało zależne od cen. Ja w swoim życiu przeczytałem pewnie parę tysięcy książek i nadal poraża mnie lista książek, których nie przeczytałem - w tej liczbie jest np. mnóstwo starych, klasycznych...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Ta ustawa to jest wylewanie dziecka z kąpielą. Księgarze chcą sobie państwową regulacją zapewnić wysoką marżę, a nie rozumieją, że sprzedaż egzemplarzy spadnie im o połowę. Państwo ratując księgarnie zabije sprzedaż książek. Ja będę czekać, aż będzie można kupić 30% taniej w internecie. A co przykładu Niemiec, to kiedyś Remigiusz Mróz powiedział, że  to tak jakby chcieć w Polsce znieść ograniczenie prędkości na autostradach, bo w Niemczech to działa. Rozbrajająco ślepe porównywanie.

Ta ustawa to jest wylewanie dziecka z kąpielą. Księgarze chcą sobie państwową regulacją zapewnić wysoką marżę, a nie rozumieją, że sprzedaż egzemplarzy spadnie im o połowę. Państwo ratując księgarnie zabije sprzedaż książek. Ja będę czekać, aż będzie można kupić 30% taniej w internecie. A co przykładu Niemiec, to kiedyś Remigiusz Mróz powiedział, że  to tak jakby chcieć w...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Nie rozumiem wcale co polscy księgarze mają wspólnego ze wzrostem czytelnictwa.  Chyba tylko to że dzięki nim nie znajdzie on miejsca ale serio po to ta ustawa? 

Nie rozumiem wcale co polscy księgarze mają wspólnego ze wzrostem czytelnictwa.  Chyba tylko to że dzięki nim nie znajdzie on miejsca ale serio po to ta ustawa? 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Wpisując tytuł poszukiwanej przez siebie książki na Lubimyczytać, a następnie klikając w lupę, wraz z poszukiwanym tytułem wyświetla mi się cały katalog jej aktualnych cen w poszczególnych księgarniach. Po ujednoliceniu ceny, taki katalog nie będzie już nikomu do niczego potrzebny. Nie tylko ja, kupując książki, poluję na dostępne na rynku promocje, rabaty i oferty premium, dzięki którym jestem w stanie kupić sobie jak najwięcej interesujących mnie tytułów w możliwie najniższej i najbardziej atrakcyjnej cenie. Jednolita cena książki, obowiązująca np. przez rok sprawi, że wchodząca na rynek nowość, utraci po tym czasie efekt nowości, jeśli przez 12 miesięcy będzie dostępna do kupienia w jednolitej, ustalonej odgórnie, bez wątpienia wyższej niż jakakolwiek promocja cenie u wszystkich bez wyjątku sprzedawców. Jeden z moich studenckich profesorów często powtarzał, że jego zdaniem, największą zbrodnią komunizmu była skuteczna walka z analfabetyzmem i nauczenie wszystkich ludzi czytania i pisania. Na szczęście współczesny świat, ze szczególnym uwzględnieniem współczesnego systemu edukacji, powoli naprawia ten straszny błąd...

Wpisując tytuł poszukiwanej przez siebie książki na Lubimyczytać, a następnie klikając w lupę, wraz z poszukiwanym tytułem wyświetla mi się cały katalog jej aktualnych cen w poszczególnych księgarniach. Po ujednoliceniu ceny, taki katalog nie będzie już nikomu do niczego potrzebny. Nie tylko ja, kupując książki, poluję na dostępne na rynku promocje, rabaty i oferty premium,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Jako kupujący rocznie średnio 50-70 książek (w tym duża część to nowości) mogę otwarcie przyznać, że jeśli zamiast promocyjnej ceny np. 35 zł będę zmuszony zapłacić "okładowe" 55 zł by przeczytać "nowość" to po prostu zrezygnuję z zakupu. Zamiast 30-40 kupowanych nowości, kupię maksymalnie 5 a resztę dokupię po upływie tych 6 czy 12 miesięcy po "normalnej" (a nie jest dla mnie takową cena okładkowa) cenie. I stawiam w ciemno, że podobnie zrobi wielu "hurtowych" czytelników kupujących książki. 
Wydawcy zamiast walczyć o pozyskanie nowych czytelników, odbiorców książek, zamiast propagować w społeczeństwie czytelnictwo, zdają się (oceniam na podstawie owego pomysłu) ratować jakąś niszę sprzedawców, którzy są skazani na wymarcie (przynajmniej w tradycyjnym księgarskim kształcie), czy im się to podoba czy nie. Tylko czemu jakaś mała grupa księgarzy ma być "wynagradzana" kosztem dużej grupy czytelników? 

Jako kupujący rocznie średnio 50-70 książek (w tym duża część to nowości) mogę otwarcie przyznać, że jeśli zamiast promocyjnej ceny np. 35 zł będę zmuszony zapłacić "okładowe" 55 zł by przeczytać "nowość" to po prostu zrezygnuję z zakupu. Zamiast 30-40 kupowanych nowości, kupię maksymalnie 5 a resztę dokupię po upływie tych 6 czy 12 miesięcy po "normalnej" (a nie jest dla...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Zapraszam do dyskusji.

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post