@Kamilka 

Nie widzę powodu dla którego przyszły lekarz nie mógłby iść dodatkowo na zajęcia z historii muzyki, albo z pisania tekstów piosenek. 

Ja widzę. To jest za duży zap**prz. Nie rozdwoisz się. A z tego co wiem, prawnicy mają podobnie.

@Kamilka 

Nie widzę powodu dla którego przyszły lekarz nie mógłby iść dodatkowo na zajęcia z historii muzyki, albo z pisania tekstów piosenek. 

Ja widzę. To jest za duży zap**prz. Nie rozdwoisz się. A z tego co wiem, prawnicy mają podobnie.

@Necator Mówisz że osoba studiująca jeden wymagający kierunek nie jest w stanie raz na 5 lat zapisać się na trwający 30h kurs dla własnej rozrywki? Ludzie kończą prawo i bywa, że mają jeszcze jeden kierunek (bardzo często historię) i dają radę. Nie rozumiem czemu wyjście na dodatkowe warsztaty na 1 godzinę w tygodniu miałoby być ponad ludzkie siły. Nie mówiąc już o sytuacji, w której fakultet jest obowiązkowy. Wtedy zwyczajnie łatwiej wybrać coś z muzyki niż dodatkową chemię.

@Necator Mówisz że osoba studiująca jeden wymagający kierunek nie jest w stanie raz na 5 lat zapisać się na trwający 30h kurs dla własnej rozrywki? Ludzie kończą prawo i bywa, że mają jeszcze jeden kierunek (bardzo często historię) i dają radę. Nie rozumiem czemu wyjście na dodatkowe warsztaty na 1 godzinę w tygodniu miałoby być ponad ludzkie siły. Nie mówiąc już o...

@Kamilka 

Mówię o medycynie. To są specyficzne studia.
Wait. Dodatkowa chemia? Nie STN?

@Kamilka 

Mówię o medycynie. To są specyficzne studia.
Wait. Dodatkowa chemia? Nie STN?

@necator to wyjaśnia dlaczego mamy takich, a nie innych lekarzy😎 zamiast w przyszłości prosić o diagnozę lekarską, zapytaj czy może Ci coś zanucić😁 

@necator to wyjaśnia dlaczego mamy takich, a nie innych lekarzy😎 zamiast w przyszłości prosić o diagnozę lekarską, zapytaj czy może Ci coś zanucić😁 

@Necator mówiłeś również o prawie, a przedmiot jest absolutnie przykładowy. Poza tym brzmi to jakby przyszły lekarz nie mógł rysować, czytać kryminałów albo chodzić na siłownię, bo ma specyficzne studia i na nic innego nie ma czasu. 

@Necator mówiłeś również o prawie, a przedmiot jest absolutnie przykładowy. Poza tym brzmi to jakby przyszły lekarz nie mógł rysować, czytać kryminałów albo chodzić na siłownię, bo ma specyficzne studia i na nic innego nie ma czasu. 

 @Kamilka 
O prawie słyszałam, że kują prawie tyle samo. Być może jest to informacja przesadzona.

"Poza tym brzmi to jakby przyszły lekarz nie mógł rysować, czytać kryminałów albo chodzić na siłownię, bo ma specyficzne studia i na nic innego nie ma czasu."

Yup. Bingo. Przypadkiem zgadłaś.

Na pierwszym roku jest wychowanie fizyczne, które trzeba odbębnić, bo alternatywą jest zadawanie tego teoretycznie. Z dwojga złego lepiej pomęczyć się dwa razy w tygodniu na siłowni, a szare komórki przeznaczyć na anatomię...
Co do rysowania i czytania, po pewnym czasie odechciewa Ci się wszystkiego. A nie, pardon, rysujesz z tzw. szkiełek na histologii.

Przez pierwsze dwa lata kujesz, żeby nie wylecieć z roku. Wtedy odpada 1/3. Odpoczynek we wakacje.
W następnych latach zaczyna się propedeutyka, ale wcale nie oznacza to końca przedmiotów nieklinicznych, zwłaszcza farmakologia i patomorfologia są upierdliwe. I owszem, na tym też można odpaść z roku, choć nie tak często jak przez dwa pierwsze lata (anatomia, histologia, biochemia). Tak naprawdę oblać rok można zawsze...
Dwa ostatnie lata to głównie przedmioty kliniczne, ale już na poziomie wyśrubowanym.
Jak to szło? "Najpierw jest ciężko, a potem człowiek się przyzwyczaja"...

Ludzie idą na medycynę nie tylko z miłości do teorii, ale też chcą zarabiać w praktyce, często planują karierę naukową. Dlatego ci, którzy mają dużo czasu i sił, wolą uczestniczyć w kołach naukowych (STN) lub programach międzynarodowych (IFMSA).
Jakaś muzyka, poezja czy inne artystyczne Pierre Doły to dystraktory, odbierające siły przeznaczone do bardziej pożytecznych rzeczy. To Ci chleba ma stół nie przyniesie, pieniędzy nie da, a za coś musisz jeść. Sorry.

Są studia i studia.

 @Kamilka 
O prawie słyszałam, że kują prawie tyle samo. Być może jest to informacja przesadzona.

"Poza tym brzmi to jakby przyszły lekarz nie mógł rysować, czytać kryminałów albo chodzić na siłownię, bo ma specyficzne studia i na nic innego nie ma czasu."

Yup. Bingo. Przypadkiem zgadłaś.

Na pierwszym roku jest wychowanie fizyczne, które trzeba odbębnić, bo alternatywą...

@Necator Proponuję zgodzić się, że się nie zgadzamy :) Z Twojej wypowiedzi wnioskuję, że uważasz ukończenie studiów medycznych w Polsce za niezwykle trudne. W tym czasie ludzie nie tylko je kończą, ale jeszcze kontynuują naukę na studiach doktoranckich, robią habilitację i profesury. Nie mówiąc już o możliwości studiowania za granicą (myślę, że zgodzimy się, że istnieją placówki o wyższym poziomie niż polski). Większość tych osób wcale nie rezygnuje jednocześnie z założenia rodziny, odpoczynku czy pasji. 
Jednocześnie należy założyć, że karierę naukową można planować, ale robią ją raczej nieliczni (dla przykładu na Akademii Medycznej w Poznaniu Szkoła Doktorska przyjmuje 16 kandydatów polskojęzycznych rocznie). 
Muszę też wspomnieć, że toczymy dyskusję o hipotetyczne uczęszczanie na jakiekolwiek dodatkowe (bardzo łatwe i pewnie niekończące się zaliczeniem) zajęcia w wymiarze 1 godziny tygodniowo przez ok. 4 miesiące.  
Ludzie są równi. Dla niektórych medycyna czy prawo są nieosiągalne już na etapie rekrutacji, inni ledwo kończą, a inni kończą je na Harvardzie. "Trudne" jest pojęciem względnym. Podobnie jak "pożyteczne" - dla wielu relaks jest pożyteczny, a właśnie w kategorii relaksu odbieram taki kurs. 
Jak najbardziej rozumiem, że Ty obierasz to jako "głupie marnowanie czasu" i masz do tego prawo. Życzę Ci, żeby pojawiało się mnóstwo ofert zajęć/kursów/warsztatów, które będą dla Ciebie odpowiednie. Oczywiście życzę Ci też czasu dla siebie (wykorzystywanego w dowolny sposób).  

@Necator Proponuję zgodzić się, że się nie zgadzamy :) Z Twojej wypowiedzi wnioskuję, że uważasz ukończenie studiów medycznych w Polsce za niezwykle trudne. W tym czasie ludzie nie tylko je kończą, ale jeszcze kontynuują naukę na studiach doktoranckich, robią habilitację i profesury. Nie mówiąc już o możliwości studiowania za granicą (myślę, że zgodzimy się, że istnieją...

@Kamilka a może zerknij w statystyki ile ludzi odpada z tego typu uczelni ( medycyna, politechniki) i zapytaj ich dlaczego nie ukończyli takich kierunków. W sumie ja też nie widzę nic trudnego w analizie matematycznej, a ona prawie 50% wyeliminowała. U mnie na uczelni mówiło się: Śpieszmy się kochać studentów pierwszego roku, tak szybko odchodzą. To był oczywiście dopiero początek, bo potem weszła fizyka, a jak fizyka ta ogólna się skończyła to niespodzianka statyka wita, za nią spieszy robotyka w parze z automatyką. Dynamika i mechanika też nie odpuszcza i tym sposobem ze 100 zostało z dyplomem w ręku 17. 
  

@Kamilka a może zerknij w statystyki ile ludzi odpada z tego typu uczelni ( medycyna, politechniki) i zapytaj ich dlaczego nie ukończyli takich kierunków. W sumie ja też nie widzę nic trudnego w analizie matematycznej, a ona prawie 50% wyeliminowała. U mnie na uczelni mówiło się: Śpieszmy się kochać studentów pierwszego roku, tak szybko odchodzą. To był oczywiście dopiero...

@Kamilka 

Źle zrozumiałaś moją wypowiedź.

"uważasz ukończenie studiów medycznych w Polsce za niezwykle trudne."

Stwierdzam prosty fakt.

"W tym czasie"

Nie. W czasie PÓŹNIEJSZYM.

"ludzie nie tylko je kończą, ale jeszcze kontynuują naukę na studiach doktoranckich, robią habilitację i profesury. Nie mówiąc już o możliwości studiowania za granicą (myślę, że zgodzimy się, że istnieją placówki o wyższym poziomie niż polski). Większość tych osób wcale nie rezygnuje jednocześnie z założenia rodziny, odpoczynku czy pasji."

Owszem. PO studiach.

Nie spotkałam jeszcze takiego cudu natury jak 25-letni profesor medycyny. Doktoranci to przeważnie ludzie pomiędzy 30 a 40. Profesory to często ludzie koło 50-60. Daaawno po studiach.
A takie dziwo jak "student pierwszego roku z siedmiorgiem dzieci, proszący o osobny pokój w akademiku" zdarza się tylko w "Tytusie" Papcia Chmiela. Większość lekarzy żeni się i zakłada rodziny dopiero na stażu, rezydenturze.

Poza tym mam wrażenie, że pomyliłaś "trudne" z "niemożliwym". Studia medyczne są trudne, ale nie niemożliwe do ukończenia. Jednak nie da się ich ukończyć bez wyrzeczeń, a jednym z nich jest rezygnacja z rozrywek.

Cały czas mówię o czymś innym - o biologii, wytrzymałości, zmęczeniu, ograniczeniach. Nawet koń pociągowy potrzebuje odpoczynku. Człowiek również! Tu mamy do czynienia z zapamiętywaniem olbrzymich partii materiału i silną presją. Kofeina nie jest wszechmocna, ani też jej działanie nieskończone. Zaś amfetamina jest nielegalna.

Człowiek wyczerpany jest fizycznie zmusić się do kolejnego, dodatkowego wysiłku... czasami. Ale musi to być albo niezwykle ważne (np. ratowanie kolegi w górach, który się z Tobą wspinał i spadł), albo niezwykle opłacalne (pomoże Ci to w pracy i karierze). Studiowanie jakiejś gwiazdeczki nie jest ani ważne, ani opłacalne dla przyszłego medyka, a siły trzeba magazynować na najbliższą sesję, jako że owe zasoby nie są nieograniczone.

Wyobraź sobie, że akurat jesteś na szkoleniu wojskowym i właśnie skończyłaś biegać po poligonie, dwa okrążenia stadionu w pełnym uzbrojeniu. Właśnie wleczesz się pod prysznic, a tu dzwoni do Ciebie koleżanka: "Chodźmy dziś wieczorem na jogę". Nieważne, że joga to tylko godzina czy pół godziny lekkich ćwiczeń, i tak masz ochotę ją udusić... a przynajmniej powiedzieć coś niemiłego: "Kurde, babo, odwal się! Ja tu mam wojsko!"
(Pomijam już fakt, że i tak nie wypuściliby Cię z koszar z tak błahego powodu.)

@Cleopatrapl 
Exactly, lepiej bym tego nie ujęła.

@Kamilka 

Źle zrozumiałaś moją wypowiedź.

"uważasz ukończenie studiów medycznych w Polsce za niezwykle trudne."

Stwierdzam prosty fakt.

"W tym czasie"

Nie. W czasie PÓŹNIEJSZYM.

"ludzie nie tylko je kończą, ale jeszcze kontynuują naukę na studiach doktoranckich, robią habilitację i profesury. Nie mówiąc już o możliwości studiowania za granicą (myślę, że zgodzimy się,...

Nie dla wszystkich to ma znaczenie, a nawet śmiem podejrzewać, że większość się tym nie interesuje. Przeżyliśmy koniec świata prognozowany przez Gretę, dobrze jest😎Jest, co oblewać😁

Nie dla wszystkich to ma znaczenie, a nawet śmiem podejrzewać, że większość się tym nie interesuje. Przeżyliśmy koniec świata prognozowany przez Gretę, dobrze jest😎Jest, co oblewać😁

Wojującego feminizmu.

Wojującego feminizmu.

moja polonistka pisała bodaj pracę magisterską analizując teksty grupy Pidżama Porno  😀

moja polonistka pisała bodaj pracę magisterską analizując teksty grupy Pidżama Porno  😀

Wydaje mi się, że komisja z ciekawością czytała i analizowała tą pracę magisterską. Bo była trochę out of box. 

Wydaje mi się, że komisja z ciekawością czytała i analizowała tą pracę magisterską. Bo była trochę out of box. 

Oczywiście byłby to bard Polski Mocarstwowej, Zenek Martyniuk

Oczywiście byłby to bard Polski Mocarstwowej, Zenek Martyniuk