Byłam tylko na Stadionie i niestety, było tam dla mnie za dużo minusów.
Pierwsze - wejściówka; owszem, było napisane, że emeryci mają wejście gratis, ale ANI SŁOWA! że trzeba pobrać wejściówkę w recepcji! W efekcie odstałam kolejkę do wejścia by zostać skierowaną do recepcji, tam znów kolejka i ponownie kolejka do wejścia ...  
Drugie - oznakowanie; w pewne miejsca trafiłam bez trudu, jak po sznurku. Ale np. nie trafiłam, w końcu, do właściwej strefy Spotkaj autora - w końcu zrezygnowałam, bo byłam już zbyt zmęczona pokonanymi kilometrami i czasu brakowało ...
Trzecie - kawa; było dużo punktów gdzie ją sprzedawano, ale przy każdym kolejki i tylko w kilku była kawa z mlekiem, a kolejki do nich wprost kosmiczne. Kupienie kubka kawy zajęło mi pół godziny. Na szczęście obsługujący byli wszędzie nienagannie grzeczni, kompetentni i życzliwi 🥰

Poza tym - wszystko było w porządku i jak zawsze 😁, i miło było, za rok się znów wybieram. 
Ale zdecydowanie  wolę większy odstęp czasowy, choć ze trzy tygodnie ... Wtedy byłabym na obu.

Byłam tylko na Stadionie i niestety, było tam dla mnie za dużo minusów.
Pierwsze - wejściówka; owszem, było napisane, że emeryci mają wejście gratis, ale ANI SŁOWA! że trzeba pobrać wejściówkę w recepcji! W efekcie odstałam kolejkę do wejścia by zostać skierowaną do recepcji, tam znów kolejka i ponownie kolejka do wejścia ...  
Drugie - oznakowanie; w pewne miejsca trafiłam...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Byłem na obu imprezach, kupiłem niewiele, obejrzałem mniej niż chciałem (ale już wiem, że w 90% wybiorę wersje elektroniczne a nie papierowe), imprezy i spotkania były słabsze niż w poprzednich edycjach. 
Jeśli chodzi o wygodę to Stadion wygrywa. Idąc dookoła nie ma szans niczego przegapić, plan jest prosty i klarowny. Tylko na Vivelo były takie wydawnictwa jak np. Literackie, Czarne, Noir sur Blanc.
Z kolei w i pod pałacem były imprezy gościa - Ukrainy, ale plan rozlokowania stoisk tradycyjnie chaotyczny i nie wiem, czy zobaczyłem wszystko.
Ceny - średnio 20% mniej od okładkowej, rekordziści -35% (księgarnie internetowe - -40%). Na Vivelo - tylko nowości. Pod pałacem niby nie tyko, ale skomasowane stosika kilku wydawnictw w jednym i brakowało mi antykwariatów (poza księgarnią orientalną) . Dwie tego typu imprezy mają sens, ale wtedy, gdy nie są jedna tydzień po drugiej.
A tak w ogóle to nasz rynek księgarski dołuje i większość oferty (nowości) to pozycje dla dzieci i młodzieży. Reszta to też głównie popkultura, rodzima lub anglojęzyczna. Cieszę się, że jeszcze trzymają się wspomniane wyżej wydawnictwa plus PIW, Książkowe Klimaty i kilka innych, ale dawniej ich oferta też była znacznie szersza.

Byłem na obu imprezach, kupiłem niewiele, obejrzałem mniej niż chciałem (ale już wiem, że w 90% wybiorę wersje elektroniczne a nie papierowe), imprezy i spotkania były słabsze niż w poprzednich edycjach. 
Jeśli chodzi o wygodę to Stadion wygrywa. Idąc dookoła nie ma szans niczego przegapić, plan jest prosty i klarowny. Tylko na Vivelo były takie wydawnictwa jak np....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Odpuściłam w tym roku Warszawę głównie ze względu na ceny książek.Jak ktoś tu już wspominał: nie ma konkurencji z zamawianiem przez internet.Ceny okładkowe lub nieco poniżej, mało ciekawych promocji, jedne i te same tytuły (brak różnorodności, tylko najnowsze powieści), małe stoiska z małą zawartością (Filia w tamtym roku prezentowała może z 6 tytułów, a przecież mają ogromne zasoby. W Krakowie przed pandemią mieli całą ścianę w książkach, aż dech zapierało na ten widok).Na moich pierwszych targach miałam cały bagażnik książek, rok temu zapełniłam tylko pół plecaka. Dla osób dojeżdżających targi powoli tracą sens.

Odpuściłam w tym roku Warszawę głównie ze względu na ceny książek.Jak ktoś tu już wspominał: nie ma konkurencji z zamawianiem przez internet.Ceny okładkowe lub nieco poniżej, mało ciekawych promocji, jedne i te same tytuły (brak różnorodności, tylko najnowsze powieści), małe stoiska z małą zawartością (Filia w tamtym roku prezentowała może z 6 tytułów, a przecież mają...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Mnie brakuje wymiana książek. Były jeszcze 5 lat temu wraz z Targami Książek na Stadionie Narodowym, a potem już ich więcej nie zorganizowano.

Mnie brakuje wymiana książek. Były jeszcze 5 lat temu wraz z Targami Książek na Stadionie Narodowym, a potem już ich więcej nie zorganizowano.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Bardzo dziękuję za wszystkie (bardzo wyczerpujące) komentarze. I oczywiście czekam na kolejne ;) 

Bardzo dziękuję za wszystkie (bardzo wyczerpujące) komentarze. I oczywiście czekam na kolejne ;) 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Na targi książki pod PKiN poleciałam specjalnie z Anglii, z powodów logistycznych nie mogłam być na obu wydarzeniach i niestety się zawiodłam. Wiele autorów i wydawców było na vivelo natomiast pod pałac już się nie pofatygowali. Rozumiem, że targi na narodowym to coś nowego, a wystawianie się na obu to spory koszt jednak spodziewałam się porównywalnych jakościowo spotkań i niestety, ale tak nie było. Ludzie którzy tak jak ja jechali wiele kilometrów na to wydarzenie dostali po prostu okrojoną wersję. Dlatego też uważam, że te wydarzenia powinny odbywać się w odleglejszych terminach.

Na targi książki pod PKiN poleciałam specjalnie z Anglii, z powodów logistycznych nie mogłam być na obu wydarzeniach i niestety się zawiodłam. Wiele autorów i wydawców było na vivelo natomiast pod pałac już się nie pofatygowali. Rozumiem, że targi na narodowym to coś nowego, a wystawianie się na obu to spory koszt jednak spodziewałam się porównywalnych jakościowo spotkań i...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Targi pod Pałacem to takie zabawne kuriozum - już trzeci rok podobno wspaniałe i udane, chociaż jest bardzo wiele głosów, że impreza logistycznie wypada tak sobie, bo PKiN i plac Defilad nie nadają się na organizowanie tam takich targów. Byłam w tym roku i na Targach Książki i na Targach Vivelo, te drugie od początku jak dla mnie miały przewagę przez lepszy wybór lokalizacji.

Targi pod Pałacem to takie zabawne kuriozum - już trzeci rok podobno wspaniałe i udane, chociaż jest bardzo wiele głosów, że impreza logistycznie wypada tak sobie, bo PKiN i plac Defilad nie nadają się na organizowanie tam takich targów. Byłam w tym roku i na Targach Książki i na Targach Vivelo, te drugie od początku jak dla mnie miały przewagę przez lepszy wybór lokalizacji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Byłam na jednym wydarzeniu czyli Międzynarodowych Targach Książki w niedzielę, głównie wybierałam się tam dla jednego autora po autograf, chwilę rozmowy i pamiątkowe zdjęcie. Udało się, z czego byłam naprawdę przeszczęśliwa. Ogólnie stoisk było bardzo dużo, można było poprzeglądać oferty różnych wydawnictw, sama zakupiłam kilka pozycji, również pogadało się z ludźmi z wydawnictw. Atmosfera i organizacja były według mnie w porządku, bez problemu można było ogarnąć gdzie jakie wydawnictwo jest itd. Ja byłam już tam koło 10 to ludzi było jeszcze mało ale potem już było ich całkiem sporo ale do przeżycia. Jeszcze przy okazji trochę Warszawy zwiedziłam  😊 Myślę że w przyszłym roku z chęcią się wybiorę na te targi jeszcze raz.

Byłam na jednym wydarzeniu czyli Międzynarodowych Targach Książki w niedzielę, głównie wybierałam się tam dla jednego autora po autograf, chwilę rozmowy i pamiątkowe zdjęcie. Udało się, z czego byłam naprawdę przeszczęśliwa. Ogólnie stoisk było bardzo dużo, można było poprzeglądać oferty różnych wydawnictw, sama zakupiłam kilka pozycji, również pogadało się z ludźmi z...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Również miałam okazję odwiedzić oba wydarzenia, choć w różny sposób. Na targach Vivelo byłam w sobotę – pewnie w najbardziej obleganym dniu tego imprezy, a pod PKiN w czwartek po południu, po pracy, kiedy wiatr hulał pomiędzy wystawcami, a odwiedzających było malutko. Porównanie nie będzie zatem w pełni rzetelne i obiektywne, tym niemniej chętnie podzielę się moimi wrażeniami i opiniami na bazie tego bardzo przyjemnego doświadczenia:
1.  Zdecydowanie wołałabym aby tego typu imprezy odbywały się w różnym czasie np.: wiosna i jesienią. Rozdzielnie imprez spowodowałoby większą tęsknotę i wyczekiwanie na każdą z nich. Patrząc tez z perspektywy mamy, której jedno z dzieci jest czytelnikiem intensywnym choć nieregularnym, a drugie unika czytania jak tylko można, widzę, że uczestnictw w targach zadziałało bardzo mobilizująco na okresy czytania lub w ogóle sięgnięcia po książkę (komiks😉). Organizacja dwóch imprez spowodowała oczywiście także podział wystawców. Duża część zdecydowała się na udział tylko w jednej z imprez, co dla czytelników na pewno stanowiło utrudnienie.
2. Zaleta targów to możliwość pooglądania, przeglądania, kartkowania i dotykania wielu różnorodnych książek. Teoretycznie mamy pełen dostęp do oferty książkowej przez Internet, ale działa tu trochę syndrom „lizanina cukierka przez papierek”. Sentyment do tradycyjnej książki, szelestu przewracanych stron i przekartkowania pobudza we mnie wydzielanie endorfin. A do tego jeżeli dołożymy możliwość porozmawiania z wystawcami, posłuchania ich opowieści o książkach, to mamy zestaw nie do odtworzenia poza tego typu imprezami.
3. Na targach nie zaoszczędzimy na książkach – ceny targowe niestety znacznie odbiegają od cen księgarni internetowych – na ogół są to upusty 20%- 30% od cen okładkowych, co nadal daje mniej więcej ceny o ¼ wyższe niż w Internecie. Przy dużych zakupach, jest to bardzo odczuwalne w portfelu. Wydaje mi się, że pewnym remedium mogłyby być jakieś akcje specjalnie przygotowane na targi, które uczyniłyby zakupy na tragach wyjątkowymi. Tego typu akcji było W jednym przypadku zostałam mile zakończona, jako bonus do zakupów dostałam audiobook z innym tytułem. Należy zatem wyważyć wartość rozmowy, rekomendacji i atmosfery targowej vs możliwości finansowe i nastawić się przede wszystkim na czerpanie korzyści z innych – unikalnych atrakcji oferowanych przez targi.
4. ….A do tych niewątpliwie należą spotkania, debaty z autorami, wydawcami, gośćmi.. Znacznie bogatszy program pod tym względem oferowały targi pod PKiN, a zdecydowanie bardziej trafiających w moje gusta czytelnicze. Ja niestety w tym razem nie skorzystam z tej oferty. Żałuje przede wszystkim sobotnich spotkań poświęconych literaturze ukraińskiej i cyklu spotkań z reportażami. Poza rozmowami z wystawcami i którą rozmową z Varsavianistą Jerzym S. Majewskim podczas targów Vivelo nie uczestniczyłam w spotkaniach. Mam jednak wrażenie - z obu impreza - że trzeba się dobrze przygotować wcześniej logistycznie do tego typu spotkań. Odszukanie poszczególnych scen i sal nie jest wcale takie proste, a w przypadku stadionu narodowego odległości między nimi były spore, wiec przedostanie się pomiędzy tłumem czytelników z jednej na drugą stronę stadionu - czasochłonne.
5.  Komfort dla odwiedzających – i tutaj mam największą trudność w ocenie, bo czwartek na tragach to pełen komfort dla odwiedzjących. Dodatkowo pogoda sprzyjała, więc fakt, że targi odbiły się częściowo na powietrzu, było tylko dodatkowym bonusem. Bardzo podoba mi się idea „wyjścia frontem do klienta” i zachęty do zajrzenia choćby na chwilę w drodze do domu. Miejsce jest uczęszczane, ogólnie odstępne, sprzyja zatem popularyzacji czytelnictwa. Niestety czwartek to zły dzień na uczestnictwo w debatach i spotkaniach. Nie wiem na ile formuła sprawdziła się w sobotę i niedzielę. Stadion Narodowy wydaje mi się świetnym miejscem. Pomimo tłumu w sobotę w miarę komfortowo można było dostać się do stoisk. Organizatorzy świetnie wykorzystali miejsce na płycie do organizacji spotkań z najbardziej poczytnymi autorami, co pozwoliło na odciążenie głównej areny wystawowej. Dodatkowo wydzielono osobne przestrzenie na wirtualne atrakcje dla młodzieży. Sugeruję zwiększenie liczby wejść, tak, żeby nie tworzyć niepotrzebnych wąskich gardeł. W sobotę przed otwarciem tragów trzeba było odczekać około 20 minut w kolejce, żeby dostać się na same targi, bo wejście było tylko przez dwie bramki. Na targi Vivelo trzeba było kupić bilet – dla mnie nie stawiło to przeszkody, cena była akceptowalna. 
  

Również miałam okazję odwiedzić oba wydarzenia, choć w różny sposób. Na targach Vivelo byłam w sobotę – pewnie w najbardziej obleganym dniu tego imprezy, a pod PKiN w czwartek po południu, po pracy, kiedy wiatr hulał pomiędzy wystawcami, a odwiedzających było malutko. Porównanie nie będzie zatem w pełni rzetelne i obiektywne, tym niemniej chętnie podzielę się moimi...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Byłam na obu targowych imprezach i z obu przytargałam trochę książek. Najbardziej ucieszyłam się z możliwości porozmawiania z wydawcami - z osobami/redaktorami, których już zaczynam rozpoznawać. Z targów na Stadionie pamiętam przemiłe rozmowy na stanowisku wydawnictwa Czarne (gdzie kupiłam Straszliwą zieleń[bookLink]5059257|Straszliwą zieleń[/bookLink]), Pauzy (Czy muszę odchodzić?[bookLink]5060436|Czy muszę odchodzić?[/bookLink]), Marginesy (Trzy tłumaczki[bookLink]4996139|Trzy tłumaczki[/bookLink]) Filtry (Hałastra[bookLink]5065502|Hałastra[/bookLink]), Karakter (Mein Gott, jak pięknie[bookLink]5052927|Mein Gott, jak pięknie[/bookLink]) i na stanowisku wydawnictwa Afera, gdzie wypatrzyłam całkowitą nowość Opowiadania i wiersz[bookLink]5070884|Opowiadania i wiersz[/bookLink] Zdenka Svěráka.
Do targów książki pod Pałacem Kultury mam wielki sentyment - pamiętam ogromne kolejki po np. literaturę południowoamerykańską. Trzeba było mieć dużo samozaparcia, żeby zdobyć np. 
coś Cortazara ze słynnej serii iberoamerykańskiej Wydawnictwa Literackiego. W tym roku miałam przyjemność poznać Jurija Andruchowycza i zdobyć jego autograf w najnowszej książce Radio Noc[bookLink]5055759|Radio Noc[/bookLink]. Bardzo się cieszę, że wydawnictwo Czytelnik w widoczny sposób rozwija się i wydaje coraz ciekawsze książki. Oprócz tego (dobrze, że były w tym samym miejscu) odwiedziłam stanowisko wydawnictwa Claroscuro (z bardzo rozmownym właścicielem) oraz Amaltea, gdzie ucięłam bardzo miłą pogawędkę z panią redaktor i kupiłam najnowszą i nieco starszą książkę Aleny Mornštajnovej (Listopad[bookLink]5071064|Listopad[/bookLink] i Lata ciszy[bookLink]5048006|Lata ciszy[/bookLink]). Odwiedziłam także PIW. Plan wydawniczy (jeśli chodzi np. o literaturę z Dalekiego Wschodu) jest imponujący. Nie było mi dane rzucić okiem na nowe bardzo wyczekiwane wydanie Niewidzialnych miast[bookLink]5059597|Niewidzialnych miast[/bookLink] Italo Calvino (tak szybko się sprzedały!). 
Żałuję, że na targach nie było innych moich ulubionych wydawnictw (albo źle szukałam?): Znak, WAB, Tajfuny, Poznańskie, Pogranicze, Noir sur Blanc, Wydawnictwo Literackie oraz wielu niszowych (np. W Podwórku). Organizacja targów pod Pałacem była dużo lepsza niż w ubiegłym roku. 
Byłam bardzo zadowolona z obu spotkań, bo lubię czuć ten wyjątkowy klimat, a zwłaszcza nawiązywać bezpośrednie kontakty z innymi pasjonatami książek. Żałuję tylko, że nie mogłam być na wielu spotkaniach autorskich.
Przed nami jeszcze w czerwcu w Warszawie BigBook Festival i .... spotkanie z Georgem Gospodinovem!

Byłam na obu targowych imprezach i z obu przytargałam trochę książek. Najbardziej ucieszyłam się z możliwości porozmawiania z wydawcami - z osobami/redaktorami, których już zaczynam rozpoznawać. Z targów na Stadionie pamiętam przemiłe rozmowy na stanowisku wydawnictwa Czarne (gdzie kupiłam Straszliwą zieleń[bookLink]5059257|Straszliwą zieleń[/bookLink]), Pauzy (Czy muszę...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej