Z całym szacunkiem, ale 40% społeczeństwa to analfabeci funkcjonalni ? Coś mi się nie wydaje. Toż to 2 na 5 osób. To znaczy, że każdy z nas powinien znać kilka takich osób (i to nawet zakładając "rozwarstwienie społeczne" - czytający zna wielu innych czytających, a żul spod sklepu zna innych żuli).
40% - to zagrażałoby zasadności ustroju jakim jest demokracja (i już słysze wszystkie cyniczne głosy w tym temacie ;P). Ale nie sądzę, żeby ktoś na poważnie postulował zarzucenia eksperymentu z demokracją jaki prowadzimy od kilkuset lat. Przy prawie połowie społeczeństwa, która nie potrafiłaby mapy autobusów przeczytać, czy wypełnić druku w urzędzie, że o karcie do głosowania nie wspomnę - sam bym poddawał w wątpliwość sens demokracji.

Nie żebym uważał, że to nie problemu - rozkład normalny IQ w społeczeństwie jest nieubłagany i kilka procent ludzi jest naprawdę mało inteligentnych i to Jest tragedia. Ale w tym wypadku spodziewam się, że to badania organizacji, której zasadność istnienia jest poniekąd wypadkową wyniku badań które prowadzi. Podobnie jak rządowa instytucja do budowy autostrad - nie będzie chciała Skończyć budowę autostrad, bo wtedy usunie powodu swojego istnienia.
Także nawet 1% takich ludzi to tragedia, ale bądźmy poważni - 40% ?

Z całym szacunkiem, ale 40% społeczeństwa to analfabeci funkcjonalni ? Coś mi się nie wydaje. Toż to 2 na 5 osób. To znaczy, że każdy z nas powinien znać kilka takich osób (i to nawet zakładając "rozwarstwienie społeczne" - czytający zna wielu innych czytających, a żul spod sklepu zna innych żuli).
40% - to zagrażałoby zasadności ustroju jakim jest demokracja (i już słysze...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Czytanie książek jest dla niektórych nudne i trzeba to zrozumieć, a nie oskarżać ich o bycie analfabetami. Więcej się człowiek dowie, oglądając np. film dokumentalny na Yt albo w Tv niż czytając romans albo kryminał. Zresztą, zależy jaki jest cel czytania, jeśli zdobycie wiedzy, to najczęściej lepiej przeczytać książkę, bo książka zawiera skondensowaną treść, a jeśli celem czytania jest rozrywka, to są różne rozrywki i czytanie jest tylko jedną z nich.

Czytanie książek jest dla niektórych nudne i trzeba to zrozumieć, a nie oskarżać ich o bycie analfabetami. Więcej się człowiek dowie, oglądając np. film dokumentalny na Yt albo w Tv niż czytając romans albo kryminał. Zresztą, zależy jaki jest cel czytania, jeśli zdobycie wiedzy, to najczęściej lepiej przeczytać książkę, bo książka zawiera skondensowaną treść, a jeśli celem...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Niesamowite jest to, że mamy dzisiaj tyle możliwości, książek, wiedzy na wyciągnięcie dłoni i w ogóle nas nie cieszy korzystanie z tego! Nas to znaczy większość

Niesamowite jest to, że mamy dzisiaj tyle możliwości, książek, wiedzy na wyciągnięcie dłoni i w ogóle nas nie cieszy korzystanie z tego! Nas to znaczy większość

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

39% przeczytało co najmniej 1 książkę, ale jeszcze ciekawsza jest liczba tych, którzy wchłonęli ponad 7 tytułów rocznie - czyli ilość mogącą już sugerować w miarę regularne czytelnictwo. I takowych według BN mamy zaledwie 9%.

39% przeczytało co najmniej 1 książkę, ale jeszcze ciekawsza jest liczba tych, którzy wchłonęli ponad 7 tytułów rocznie - czyli ilość mogącą już sugerować w miarę regularne czytelnictwo. I takowych według BN mamy zaledwie 9%.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Ja powiem przewrotnie, że taki stan rzeczy opłaca się takiemu państwu, w jakie Polska zmieniła się przez dwadzieścia lat. Człowiek, który dużo czyta, ma szersze spojrzenie, potrafi być krytyczny, nie pójdzie jak owca, bo "mądra" głowa z telewizora tak powiedziała. Prawda jest taka, że nie robi się nic, aby spopularyzować czytanie - ale tak naprawdę. Dziś nie ma problemu z dostępnością dowolnego tytułu. Nie trzeba sterczeć w bibliotece, "zamawiać" tytułów na miesiąc naprzód ( chociaż ostatnio mi się zdarzyło - poczułam się znów jak na studiach... ). Czytanie nie jest popularne. Gdyby tak naprawdę chciano ten problem zlikwidować to naprawdę jest cała masa narzędzi ku temu. Ale to trudny temat, wymagający wiedzy. A po co się wysilać, jak wystarczy postawić kamerę i np. "Hotel Paradise" albo "Warsaw Shore" nagrać. Szybciej, prościej, prymitywniej. Przy takich "rozrywkach" to nawet 365 dni jawi się rewelacyjną lekturą. Podsumowując - niestety, czytanie staje się swego rodzaju niszą - oczywiście czytanie książek. I na razie nie widzę możliwości odwrócenia tego trendu - bo to się zwyczajnie nie opłaca. Ani klasie politycznej, ani koncernom które w tej chwili kreują popyt. Oczywiście taka akcja warta jest poparcia - jak każda propagująca czytelnictwo, ale to swego rodzaju "wołanie na puszczy "

Ja powiem przewrotnie, że taki stan rzeczy opłaca się takiemu państwu, w jakie Polska zmieniła się przez dwadzieścia lat. Człowiek, który dużo czyta, ma szersze spojrzenie, potrafi być krytyczny, nie pójdzie jak owca, bo "mądra" głowa z telewizora tak powiedziała. Prawda jest taka, że nie robi się nic, aby spopularyzować czytanie - ale tak naprawdę. Dziś nie ma problemu z...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Wielu z nas "nieczytanie" się nie mieści w głowie, ale to dlatego, że każdy z nas żyje w swoich bańkach. My żyjemy m. in. w bańce czytaczy, czytamy książki, opiniujemy je na LC, wyświetlają nam się reklamy księgarni, zaglądamy na te strony, bo coś nas zaciekawi, więc reklam wyświetla się jeszcze więcej, w domu mamy książki, latamy do biblioteki, czytamy dzieciom, a jak mamy szczęście, to mieszkamy w miejscowości, gdzie są targi książki, albo festiwale książki albo spotkania autorskie... i to wszystko powoduje, że niemożliwe wydaje nam się życie bez czytania.

Wielu z nas "nieczytanie" się nie mieści w głowie, ale to dlatego, że każdy z nas żyje w swoich bańkach. My żyjemy m. in. w bańce czytaczy, czytamy książki, opiniujemy je na LC, wyświetlają nam się reklamy księgarni, zaglądamy na te strony, bo coś nas zaciekawi, więc reklam wyświetla się jeszcze więcej, w domu mamy książki, latamy do biblioteki, czytamy dzieciom, a jak mamy...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Nie ma źródeł co do statystyk i mówi się o faktach, jakby wszyscy ludzie mieli tę samą kulturę i to samo wykształcenie. Nie wiadomo w jaki sposób przeprowadzono badania. Przedstawia się problem i od razu podaje się rozwiązanie, ale w ogóle nie wspomina się o przyczynie. Jak dla mnie nie ma nad czym dyskutować.

Nie ma źródeł co do statystyk i mówi się o faktach, jakby wszyscy ludzie mieli tę samą kulturę i to samo wykształcenie. Nie wiadomo w jaki sposób przeprowadzono badania. Przedstawia się problem i od razu podaje się rozwiązanie, ale w ogóle nie wspomina się o przyczynie. Jak dla mnie nie ma nad czym dyskutować.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Na jakiej podstawie Biblioteka Narodowa to oblicza? Mnie nikt o zdanie nie pytał, do bibliotek jakichkolwiek nie chodzę, bo wszystkie książki kupuję i czytam minimum kilkanaście książek w roku. Więc gdzie ja jestem w statystykach?
Mnie nie przeraża że ktoś nie czyta a ma wykształcenie średni czy podstawowe. Trudno. Przeraża mnie gdy ktoś legitymuje się wykształceniem wyższym i nie czyta. Znam pewną dziewczynę, w sumie mogę ją nazywać przyjaciółką i ona jako jedyna z "paczki przyjaciół" nie czyta bo niby "po pracy nie ma siły". Doprowadza mnie tym do furii...Ludzie, którzy nie czytają książek sami z siebie nie powinni być dopuszczeni do studiów.

Na jakiej podstawie Biblioteka Narodowa to oblicza? Mnie nikt o zdanie nie pytał, do bibliotek jakichkolwiek nie chodzę, bo wszystkie książki kupuję i czytam minimum kilkanaście książek w roku. Więc gdzie ja jestem w statystykach?
Mnie nie przeraża że ktoś nie czyta a ma wykształcenie średni czy podstawowe. Trudno. Przeraża mnie gdy ktoś legitymuje się wykształceniem...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej