forum Oficjalne Aktualności
„Tatuażysta z Auschwitz“ jednak nie jest oparty na faktach?
„Tatuażysta z Auschwitz” to książka, która w zeszłym roku podbiła nie tylko zagraniczny rynek literatury, ale również polski. Jak się okazuje, książka nie do końca jest wierna samej historii. Badaczka Centrum Badań Muzeum Auschwitz odkryła wiele nieścisłości w powieści Heather Morris.
Zobacz pełną treśćodpowiedzi [133]
Czytałam Tatuaźystę.Ja nie widzę tu zadnego problemu. Nie doszukuje sie tu jakis faktow, dat, nazwisk itd.Poprostu skupiam sie na historii Lalego i Gity.Wazne, ze Oni sa autentyczni i to, ze pomimo otaczajacego ich horroru potrafili sie odciac od tego wlasnie dzieki rodzącej sie miłości.Jesli ktos liczy na "momenty grozy" to poczytac i obejrzec dokument Fotograf z...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejNo właśnie problem jest ten, że nie wiadomo, na ile Lale i Gita są autentyczni. Sorry... oni jako osoby są autentyczni. Pytanie tylko czy ich "przygody" są autentyczne. A przynajmniej to, jak te wydarzenia przedstawiła autorka. I tu akurat mam wątpliwości. "Nieścisłości" historyczne owe wątpliwości jedynie potęgują.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
No bo dają się co wrażliwsi czytelnicy łapać na takie pseudohistoryczne opowieści. Przerażające jest to, że czytelnikom takim nie zależy na historii, ale na ckliwej opowieści opakowanej w "fajną" klimatyczną scenografię. Tak, zagłada, Auschwitz, holokaust to fantastyczna okazja, by się powzruszać, popłakać nad zakazaną miłością gestapowca i Żydówki etc.
Gardzę tymi...
Szkoda, że nie mogę kliknąć "Popieram" kilka razy ;-)
Trafione w punkt.
Oczywiście, że czytałem. Uwielbiam komedie romantyczne w cieniu krematorium.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post@Bosy_Antek Popieram w 100%, świetna wypowiedź. Szkoda, że te pseudohistoryczne książki przekłamują prawdziwą historię i zostają w świadomości tych, którzy nic innego nie czytali.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post100% popieram, są tematy do, których nie powinno się dodawać fikcji, czy tak lekko przedstawiać, bo lekko w Auschwitz ani trochę nie było. Ta książką zrobiła dużo złego, szczególnie wśród młodzieży, która myśli, że w obozie się romansowało, tak, niestety takich komentarzy jest pełno. A prawdziwej lektury dzieci nie ruszą, do Auschwitz pewnie też nie pojadą.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Na wstępie zachęcam do przeczytania artykułu pani Witek-Malickiej w numerze "Memoria" - pod linkiem, w którym książka Heather Morris została rzetelnie wypunktowana i oceniona.
Zachęcam was ponieważ w ten sposób można wyrobić sobie własne zdanie, uzupełnić wiedzę i przystąpić do dyskusji.
Czytając Tatuażystę myślałem, że jest to w szczególności lektura autentyczna a nie...
Zadajmy sobie pytanie, po co czyta się tę książkę? Chcesz poczuć grozę obozu? Chcesz wiedzieć jak ludzie załatwiali się pod siebie, bo nie mogli chodzić, jak strasznie żyli i jak okrutnie ginęli. Przeczytaj Grzesiuka "Pięć lat kacetu".
"Tatuażysta .." to książka o miłości dwojga ludzi w czasach tak strasznych, że nie jesteśmy sobie w stanie tego wyobrazić. Obóz, śmierć i...
Rozumiem, do czego zmierzasz, ale porównując "Tatuażystę" do książki Grzesiuka obrażasz tego ostatniego. Oczywiście, że pamięć jest zawodna. Oczywiście, że mózg potrafi uzupełniać wspomnienia detalami, które nigdy się nie zdarzyły. Tyle że u Grzesiuka prawie z każdej strony wspomnień wyziera groza i beznadzieja obozowej wegetacji. Czemu tego nie ma w "Tatuażyście"?...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Nie porównuję książki Grzesiuka, bo to są dwie zupełnie różne książki. I to jest własnie problem. Bo nie ja chce je porównywać tylko Ci, którzy starają się tę książkę zdeprecjonować. Ta książka nie jest o grozie, epatowanie z niej przemocą nie sprawiłoby prawdopodobnie, że ten główny wątek byłby bardziej realistyczny.
Moim zdaniem książka jest o zwykłym człowieku, który...
@maciejszcz doskonale Cię rozumiem i to co próbujesz tu przekazać.
Też uważam, że Tatuażysta to nie książka/dokument o obozach, a historia o miłości osadzona w strasznym miejscu i czasie.
I nie trzeba wtedy plastycznie epatować brutalnością i grozą, żeby ukazać uczucie głownych bohaterów.
Tatuażysty jeszcze nie czytałam, ale mam już na półce, bo sama chcę zobaczyć "o co...
@Marlenka
Czy ja gdzieś sugerowałem, że ta książka jest dla mnie dokumentem o obozach (liczba mnoga!)?? Skądże. Jedyne, co podkreślałem to to, że „sprzedaje” się ją, nie bez starań samej autorki, jako fabularyzowaną relację naocznego świadka, jako opowieść, której wątki zdarzyły się realnie tej jednej osobie. A więc jeśli nawet forma przybiera styl powieści, ma ona wysoki...
Mam mieszane odczucia, z jednej strony liczyłem na to, że książka będzie bardziej trzymać się faktów, z drugiej jednak sam nie pamiętam jaki antybiotyk brałem 3 lata temu. Czy pamiętałbym jaki załatwiłem pod groźbą śmierci dla kogoś innego? Wydaje mi się, że nie.
Chyba nie ma co się za bardzo nakręcać, Tatuażysta z Aushwitz to nie podręcznik do historii, a oparta na...
sam nie pamiętam jaki antybiotyk brałem 3 lata temu. Czy pamiętałbym jaki załatwiłem pod groźbą śmierci dla kogoś innego? Wydaje mi się, że nie.
Ale pamiętasz chyba o tym, czy brałeś zwyczajny lek normalnie dostępny na rynku, coś, na co każdy lekarz mógł dać receptę i co mogłeś kupić w pierwszej lepszej aptece, czy też brałeś jakiś nowiutki, magiczny niemal specyfik, o...
Błąd podobnego rodzaju, jak ten, który wytknęli Tariqowi Alemu niemieccy czytelnicy, kiedy w swejpowieści historycznej W cieniu drzewa granatu kazał kucharkom w zapadłej arabskiej wiosce pod Cordobą (Hiszpania) gotować potrawy na bazie ziemniaków już na początku XVI w. W Europie i dzieci wiedzą, że to bzdura. Ale Tariq to...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejTylko, że tu nie ma żadnych faktów w opowieści. Nawet numery więźniów się nie zgadzają, nawet tego nie sprawdziła.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postCiekawe, że o prawdę historyczną dba Muzeum w Oświęcimiu, a gdzie inne organizacje, które w innych sprawach tak często zabierają głos. Smutne, że pieniądze rządzą nawet w tak przerażających historiach.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postŻenujące jest takie żerowanie na tragicznej historii. Autorka równie dobrze, mogła od razu powiedzieć, że napisała literacką fikcję i nikt nie miałby do niej pretensji. Ba, na pewno znalazła by czytelników. Oszukując ludzi zaszkodziła sobie, gdyż teraz jej opinia jest nadszarpnięta. Smutne to czasy, kiedy ludzie nie potrafią nawet uszanować tragedii śmierci milionów ludzi i...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
@BagatElka
Tu nie byłbym taki pewien. Wszak książkę wydano po jego śmierci. Jaką mamy pewność, że zapoznał się dokładnie z tym, co autorka nabazgrała? Człowiek mógł mieć już problemy z pamięcią. Sam mógł wymyślić, że lekiem była penicylina. Sam mógł niektóre rzeczy podkoloryzować, albo własnie osłabić wymowę i to nie koniecznie świadomie. Ludzie po traumatycznych...
@BagatElka
Napisałaś "tego jak było naprawdę nikt nie wie" i na tym bym poprzestał. A skąd zbliżający się do kresu życia schorowany dziadek miał wiedzieć, czy ma do czynienia z osobą odpowiednią czy nie? Czy aby na pewno to on wybierał? A może ktoś mu usilnie autorkę polecił? Przecież to wcale nie miała być książka! To na początku był scenariusz filmowy. Zastanawiam się, na...
@Bagatelka Z tego, co wiem, to autorka miała wielkie parcie na bycie scenarzystką filmową i ktoś znajomy podsunął jej Sokolova/Eisenberga. Nie jest trudno starszą osobę namówić na takie zwierzenia, on z żoną nie wspominał tych czasów, wyparli to, nawet synowi nie opowiadali szczegółów. Przez 50 lat wiele rzeczy mógł zapomnieć, przekręcić a potem podać jak chciał, czy jak mu...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejBardzo mnie zawiodła ta informacja. W czasach, kiedy należy pielęgnować każde wspomnienie wojny i holocaustu mamy do czynienia z niewyobrażalnym chamstwem. Czy historia więźnia była naprawdę aż tak "nudna" aby pisarka musiała ją ubarwić. Najbardziej jednak razi lenistwo i brak rzetelnego sprawdzenia wszelkich informacji... trasa pociągu zgodna ze współczesną trasą? Tego...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejProblem w tym, że autorka w ogóle nie ubarwiła swojej powieści. Powiedziałbym ze odbarwiła. Powiedzmy, że lekiem nie była penicylina a coś innego. Powiedzmy, że trasa kolejowa nie trzyma się realiów roku 1943. Niech tam... Ale brak jest w tej powieści jakichkolwiek detali. Nie chodzi o to, czy dany barak miał taki czy inny numer. Ale kiedy czyta się niektóre obozowe...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
@BagatElka
Nie znam pozostałej twórczości p. Hunter. I nie zamierzam poznawać ;-) Temat dotyczy konkretnej powieści, więc zasadniczo nie odnoszę się do tego, czy autorka w innym miejscu jechała po bandzie dla szmalu czy nie. Ale jeśli temat obozowy był jej znany z wcześniejszej kwerendy i wypadło to tak kiepsko, jak piszesz, to faktycznie szkoda gadać. Pewne środowiska...
Na wątpliwe prawdopodobieństwo wielu scen sam zwróciłem uwagę w trakcie lektury. W książce w niewielu miejscach daje się odczuć grozę sytuacyjną związaną z obozem koncentracyjnym. Motyw zdobywania penicyliny, o której przeciętny Żyd ze Słowacji po prostu nie mógł w ogóle słyszeć, od razu rzucił mi się w oczy. Niemniej absurdalna wydaje się prostota, z jaką bohater zdobywa...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Kompletnie się nie zgadzam.
Wielokrotnie na LC argumentowałem, że nie taki jest cel beletrystyki, by budować historię materialną, obiektywną. Nawet, jeśli autor reklamuje, że jego dzieło oparte jest ‘na faktach‘, to i tak jest to dalej fikcja, do której trzeba mieć dystans. Stąd w beletrystyce szukam odpowiedzi na pytania o emocje i ludzkie pytania o świat. Więc te relacje...
@Carmel
No to przeczytaj "Tatuażystę" ;-) Nie zajmie Ci to dużo czasu, książka nie jest długa. Możesz się nie zgadzać, jasne, ale porównywanie z "Przedwiośniem" nie ma sensu. Jest wg mnie zasadnicza różnica pomiędzy beletrystyką inspirowana autentycznymi wydarzeniami a fabularyzowaniem czyichś wspomnień. Akurat przyszedł mi do głowy film a nie książka - "Szeregowiec...
Porównanie z "Przedwiośniem" jest jak najbardziej na miejscu. Jedno i drugie to powieść.
Sorry, ale zacytuję siebie sprzed kilku tygodni:
"Powieść historyczna nie jest po to by mi dać wiedzę z historii. Realia i klimat - fakt - mogłyby być zgodne z wiedzą (ale nie muszą); to i tak fikcja. Nie tego oczekuję od beletrystyki. Zawsze pisarz, który się reklamuje 'powieść...
@Carmel
Może postawię sprawę inaczej:
Chyba nikt nie podchodzi inaczej niż jak do fikcji literackiej do takich powieści historycznych, jak "Faraon", powieści Kraszewskiego, Sienkiewicza itp. Nikt tu nie analizuje, czy autor jakiś detal zmyślił czy nie. To tylko i jedynie powieść, fikcja literacka osadzona lepiej lub gorzej w realiach historycznych. Na podobnej zasadzie...
Czasem jednak czuję się jak indywiduum. Ale zaryzykuję. ;)
Widzę książkę. To jest powieść. Więc zakładam, że tam jest fikcja literacka. To nie jest podręcznik, skan dokumentu, autobiografia czy rozmowa z kimś (o nim czy jego przeżyciach).
Treść tekstu beletrystycznego uprawdopodabnia kontekst historyczny (ale nie jest to warunek konieczny). Jednak nawet maksymalnie...
Pozwolę sobie nie zgodzić się z powyższą tezą. Powieść i film z określeniem historyczny aspirują do dużej zgodności z realiami historycznymi. Więc kiedy czytam o spotkaniu Hitlera, Napoleona i Cezara wiem, że nie mam do czynienia z powieścią historyczną a, na przykład, obyczajową z akcją w szpitalu psychiatrycznym. Kiedy oglądam film o nazistach zombiakach to nie zżymam się...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
@Zuba ale nie wiem z czym się nie zgadzasz? (serio nie rozumiem)
Też uważam, że powieści/filmy historyczne (nie dokumenty, ale fabularne) ASPIRUJĄ DO BYCIA UWIARYGODNIONYMI TEMATEM OBRAZAMI. Tylko nie są źródłem historii. Czasem starają się być zgodne z faktami (to pozwala do zaetykietowania ich, jako artystyczne fikcje z tłem historycznym).
Ale jeżeli pojawia się...
@Carmel
Carmelu drogi, nie dziel zapałki na czworo. Lubisz eksperymenty myślowe, więc może spróbuj zrobić następujący. Spotykasz starego, polskiego Żyda, który przeszedł Auschwitz. Człowiek zasadniczo mógł sam napisać swoje wspomnienia. Nazwiesz wtedy to dokumentem, materiałem źródłowym. I nie będzie miało znaczenia, że w paru momentach staruszkowi pamięć szwankuje. Muli...
@Carmel
Wydaje mi się, że jakoś skrajnie podchodzisz do definicji powieści, źródła wiedzy o historii (bo źródło historyczne to nie to samo) i prawdy (samej prawdy, tylko prawdy).
Z tym się zgadzam: uważam, że powieści/filmy historyczne (nie dokumenty, ale fabularne) ASPIRUJĄ DO BYCIA UWIARYGODNIONYMI TEMATEM OBRAZAMI. Tylko nie są źródłem historii. Czasem starają się być...
@Carmel: Nie można powieści wykazać kłamstwa, można tylko wykazać niezgodność z faktami (co jej jeszcze nie dyskwalifikuje).
To brzmi trochę jak parafraza piosenki: "żołnierz dziewczynie nie skłamie, tylko nieprawdę jej powie" (w oryginale: nie wszystko jej powie) ;)
Zgadzam się, że powieść - każda, w tym historyczna - ma prawo do fikcji: do tworzenia nieistniejących...
Dzięki za odzew.
==============
@Żabot
Mogę odpowiadać za to, co napisałem.
Więc drogi Żabocie powiem tak.
Nie czytałem głównego tekstu forum. Nie czytałem przedmiotowej książki. Odniosłem się WYŁĄCZNIE do tego, co napisałeś. A Ty zdyskwalifikowałeś pisarsko człowieka za to, że w jego powieści nie wszystko było zgodne z prawdą. Z tym polemizowałem.
Więc moje dotychczasowe...
@Carmel
Carmelu, szkoda, że nie przeczytasz „Tatuażysty…” Serio.
Może wtedy byś lepiej zrozumiał, co mam na myśli. „Zmuszę cię jednak do przeczytania trzech cytatów z książki. Ale zanim to zrobię, pewnej rzeczy nie mogę pozostawić bez odpowiedzi.
A w którymż to miejscu dyskwalifikuję autorkę za napisanie „Tatuażysty…”?? Nigdzie tego nie powiedziałem. Dyskwalifikuję...
@Żabot
Ad vocem.
Napisałeś:
"Autorka Heather Morris odpowiedziała już na zarzuty polskiej badaczki, twierdząc, że zajęła się opisaniem historii Lale Sokołowa, a nie historii Holokaustu. Sama wielokrotnie zaznaczała, że nie chciała tworzyć książki, która kwalifikowałaby się jako literatura faktu."
Jeśli autorka w taki sposób odpowiedziała na zarzuty to już samo to...
@Carmel
Nie rozwijając tematu - doskonale wiem, co napisałem na początku, nie musisz mnie cytować i jeszcze pogrubiać, naprawdę. Dobrze widzę ;-) :D I nie zmieniam zdania. Jeśli autorka swoją twórczością przekonuje mnie usilnie, że opowiada bardzo prawdziwą historię, jeśli dodatki do książki (przecież nie bez zgody autorki) mnie przekonują, że mamy do czynienia z prawdą a...
@ Carmel
Chyba rzecz rozbija się o, jak to nazywasz, stopień uprawdopodobnienia opisywanych miejsc i zdarzeń. W powieściach opartych na faktach oczekujemy wysokiego poziomu, w pozostałych nie.
Nie umiem tego prościej wytłumaczyć.
@Zuba
W powieści powstałej na podstawie opowieści naocznego świadka, w której jest on najważniejszym, głównym, niemal jedynym bohaterem, oczekuję NAJwyższego poziomu stopnia opisywanych miejsc i zdarzeń. Zwłaszcza kiedy autorka i wydawca przekonują mnie o tym. Cały czas usiłuję to powiedzieć :)
@Carmel
Czuję się poniekąd przez Ciebie wywołana do odpowiedzi, bo poparłam wypowiedź Żabota (nadal popieram). Łatwiej mi ją zrozumieć, bo czytałam "Tatuażystę", przed przystąpieniem do lektury zapoznałam się z wywiadem z autorką, teraz przeczytałam jej odpowiedź, oraz analizę Wandy Witek-Malickiej w całości.
KAŻDA POWIEŚĆ JEST FIKCJĄ I TYLKO CZYTELNIK DECYDUJE SIĘ...
@Malena
Dzięki za głos w dyskusji. Kilka inspiracji z tego, co napisałaś u mnie się zrodziło, a to przecież głównie po to zabieram głos na forum LC. Nic mnie tak nie ciekawi, jak weryfikacja tego, co mi się wydaje, z tym co się wydaje innym.
Dla wspólnego ustalenia uwagi, wklejam definicję powieści.
PWN:
powieść,
podstawowy gatunek epicki czasów nowożytnych, obejmujący...
@Carmel
Ło matko z córko! Czy nie przyszło Ci do głowy, że tu nie chodzi o analizę literacką i wartościowanie dzieła? Przesadzasz. Nie rozumiem, na jakiej podstawie uparcie sugerujesz, że ktokolwiek traktuje "Tatuażystę" jako źródło historycznej wiedzy.
Jako, że jesteś niepoprawnym ścisłowcem ;-) zadam Ci pytanko: Idziesz do księgarni, wzrok przykuwa pięknie wydana książka...
@Żabot
Myślę, że odpowiem krótko tylko na pewną konstrukcję. Żeby nikt nie pomyślał, że naginam swoje przekonania do sytuacji. Niemal dwa lata temu była dyskusja. Prowokacyjnie ktoś postawił tezę:
"Carmel, jeśli chodzi o inne dziedziny to "każdy pisze co chce", ale już jeśli chodzi o astronomię to trzeba znać kąt nachylenia księżyca do czegoś tam? Według mnie beletrystyka...
@Carmel
Carmelu drogi, pasuję, boś głuchy na argumentację.
Na końcu już, już myślałem, że coś zaczyna Ci świtać, ale tak się okopałeś, że nie dostrzegasz meritum tej dyskusji.
Napisałeś:
"Cała żywotność dyskusji o "Auschwitz ..." polega na tym, że cześć osób jest oburzona niezgodnością książki z FAKTAMI." Mylisz się.
Dopiszę to, czego ciągle nie chcesz zauważyć: Są...
Trzeba umieć z klasą się różnić. Nie udało Ci się z koronnym jakoby argumentem z astronomią, to odwołujesz się do nieprzemawiających do mnie sądów. Sam niestety nie przyznajesz się do faktu, że dyskwalifikujesz pisarsko kogoś TYLKO za fakt, że stwierdza, iż napisał fikcję literacką (i co się ma nijak do Twoich kolejnych sądów, które popieram).
Biorę pod uwagę każde...
@Carmel
Nie poddajesz się :D
Selektywnie wybierasz to, co napisałem. Raz z jednej wypowiedzi, raz z drugiej. Nie będę się powtarzał, ale wytykanie mi braku spójności jest zaskakujące. Możesz oczywiście twierdzić, że mam głupie poglądy i piszę od czapy. I vice versa ;-) Ale:
1. ponownie przeczytaj, co napisałem, o czym jest cała dyskusja, bo wg mnie nawet nie próbujesz...