forum Oficjalne Aktualności
„Marsjanin”: książka vs. film
„Marsjanin” Ridleya Scotta to najlepszy film tego reżysera od lat. Największa w tym zasługa jednak autora powieści, na której bazował, Andy’ego Weira. Filmowcy musieli tylko w miarę wiernie trzymać się oryginału. Co zrobili.
Zobacz pełną treśćodpowiedzi [13]
Dla mnie książka to jedno z większych rozczarowań minionego roku - kompletnie nie rozumiem zachwytów. Film już mi się bardziej podobał, ale jakiś genialny również nie był. Matt Damon ma zdecydowanie o niebo lepsze role w swoim aktorskim dorobku.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postUżytkownik wypowiedzi usunął konto
Wybieram się na film razem z córką. Obie czytałyśmy książkę i obu nam się podobała (no, może córce bardziej).
Obejrzę film tym chętniej, że już w trakcie lektury nie wiedząc nic o ekranizacji miałam wrażenie, że to idealny matariał na film.
Dobrze, że scenariusz wiernie odda materiał z książki. Szczególnie liczę na poczucie humoru Marka:-)
"...Weir nie używał też żadnej technologii, która dzisiaj nie istnieje" - taaaa... Zwłaszcza palny tlen. :-)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Książkę czytałam i bardzo mi się podobała.
Film też już widziałam. Bardzo przyjemnie się go oglądało i nie zawsze wiernie się trzymał książki, a w paru momentach odrobinę przyśpieszył akcję, ale ogólnie polecam. Szczególnie fanom książki ;)
Książka niesamowita, ale oglądanie filmu chce odkładać do jak najpóźniejszej chwili by czerpać z niego jeszcze większą radość! (tak, dziwne, ale działa)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJa akurat na "Marsjanina" chcę iść jak najszybciej, bo nie mogę się doczekać. Jednak potwierdzam, że u mnie późniejsze oglądanie się sprawdza - im dalej w czasie od czytania, tym mniej szczegółów z książki pamiętam i mniej zrzędzę na niezgodności. ;)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postUżytkownik wypowiedzi usunął konto
Ekranizacja jest dobra, ale bez książki ogląda się go jak film podróżniczy :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postTak, książka była całkiem fajna, napisana tak, jak scenariusz do hollywoodzkiego filmu. Trochę recenzenci przesadzają z tą dbałością o naukowe podstawy, bo czasem nie do końca Weirowi się udało. Jestem chemikiem, więc niektóre chemiczne szczegóły rozbawiły mnie do łez (np. palny tlen). Ale film z chęcią obejrzę, bo lubię bardzo takie bajki:)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Książka jest świetna i rzeczywiście czapki z głów dla autora za te wszystkie szczegóły. Nawet jeśli kogoś nie interesuje budowa łazika czy hodowla ziemniaków, to podczas czytania zacznie. Weir się postarał.
Przenieść to wszystko na ekran to wyzwanie. Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć jak im wyszło. Po tej recenzji jestem spokojniejsza.