-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "siła miłości" [3]
[ + Dodaj cytat]
Tymczasem moje myśli krążyły wokół obrazu żony, który wciąż miałem przed oczyma. W pewnej chwili przyszło mi coś do głowy: przecież nawet nie wiedziałem, czy ona nadal żyje. Wiedziałem jednak coś innego – coś, w co do tej pory głęboko wierzę: miłość nie ogranicza się do fizycznej powłoki ukochanej osoby. Prawdziwą głębią odnajduje się, dopiero wnikając w jej duchowy jestestwo, jej wewnętrzne "ja". Wówczas to, czy osoba ta jest przy nas obecna, czy nie, czy żyje, czy jest martwa, przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.
Nie wiedziałem, czy moja żona żyje, i nie miałem szans tego sprawdzić (podczas całego okresu mojej niewoli nie było możliwości odbierania ani nadawania listów), lecz w tamtej chwili nie było to dla mnie istotne. Nie musiałem tego wiedzieć; nic nie mogło osłabić siły mojej miłości, zakłócić moich myśli ani zatrzeć w pamięci obrazu mojej ukochanej. Wydaje mi się, że nawet gdybym wówczas wiedział, niż moja żona zginęła, to i tak – niewzruszony tą wiadomością – oddawałbym się kontemplowanie jej wizerunku, a moja duchowa rozmowa z nią byłaby również żywa i satysfakcjonująca. "Połóż mnie jak pieczęć na twoim sercu (...) bo jak śmierć potężna jest miłość".
- To nie kwestia różnych klas. Pochodzimy z różnych światów. Kiedy ty jadłaś na śniadanie grzanki z masłem i dżemem, ja głodowałem. Kiedy twoja niania ubierała cię w świeżo wyprasowany fartuszek, ja chodziłem bez butów. Kiedy w każdym pokoju zapalano świece, co wieczór rozpalano w kominku, kładziono stosy kołder na łóżku - ja drżałem w ciemnościach ulicy. Budził mnie najlżejszy hałas, w każdej chwili byłem gotów do ucieczki. Nikomu nie mogłem zaufać, a ty dożyłaś dwudziestego szóstego roku życia w przekonaniu, że cholerne kocięta mogą rozwiązać każdy problem.
- Nie wierzę, że kocięta mogą rozwiązać każdy problem. Wierzę w miłość. Pewnie miłość nie może uleczyć wszystkich ran, ale sprawia, że goją się szybciej, pozostawiają mniej blizn. Rozumiem, dlaczego ty w to nie wierzysz. Jak mógłbyś, skoro nigdy tego nie zaznałeś? Jednakże może powinieneś spróbować? Pozwól zaopiekować się sobą. To nie muszę być ja, ale… - urwała - nie, zapomnę o ostatnim zdaniu. To muszę być ja. Jestem hojna, ale nie aż tak. Jeśli chodzi o miłość, niechętnie się dzielę.
- Penny, nie mam najmniejszego pojęcia, o czym mówisz.
- Kocham cię. - Wypuściła głośno powietrze. - Właśnie. Czy to nie jest wystarczająco proste?
Nie mam pojęcia, jak długo tak siedziałam, niezdolna się poruszyć, niczym sparaliżowana, jakby krew zastygła mi w żyłach. Stanowiłam ożywioną masę skóry i kości i tak było dobrze. Moje życie skończyło się wraz z jej życiem.(...) Już nikt nigdy nie poprawi mi koszmarnego porannego humoru kubkiem kawy i ciepłym uśmiechem, już nikt nie obejmie mnie serdecznie, mówiąc: ależ Emmo, jesteś bardzo ładna, naprawdę.