-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant23
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
Cytaty z tagiem "niemcy" [302]
[ + Dodaj cytat]
Za opowiadaniami kryje się jednak dramat. Dramat kobiet, a coraz częściej również mężczyzn, którzy z różnych powodów zostali zmuszeni do wyjazdu za granicę w charakterze opiekuna. Dramat dzieci, które dorastają z „rodzicem na odległość”. Dramat całych rodzin. Dramat Polski, która tak niewiele oferuje swoim obywatelom. To także dramat ludzi w podeszłym wieku, którzy mimo tak dobrej opieki socjalnej, jaka jest w Niemczech, oraz góry pieniędzy na koncie, są skazani na pomoc ludzi z krajów Europy Wschodniej. Na opiekunów, do których
niejednokrotnie nie mają zaufania, których nie szanują, których nie znają, których nie rozumieją, a z którymi muszą mieszkać pod jednym dachem dwadzieścia cztery godziny na dobę. W niektórych przypadkach możliwa jest długoletnia współpraca. Z doświadczenia jednak wiem, że wiele zleceń wygląda jak pole bitwy. Z ofiarami po obu stronach.
Najważniejsze są decyzja i pierwszy tydzień. Jeśli dobrze zaczniesz, najprawdopodobniej dobrze skończysz. Aczkolwiek gwarancji nikomu nie dam.
Osoby z demencją początkowo doskonale pamiętają zdarzenia, które miały miejsce bardzo dawno temu. Świetnie posługują się zdobytą wiedzą − język obcy, gra w brydża, obsługa komputera, polityka, tematy techniczne… Z czasem tracą i tę pamięć, i te
umiejętności. Jeśli chodzi o przedmioty, to bardzo często gubione są klucze, portfele, torebki, rzeczy wartościowe. Miałam podopieczną, której ginęły biustonosze. Osoba starsza chowa swoje skarby w najdziwniejszych miejscach, a później nie może ich znaleźć. W ekstremalnych sytuacjach oskarża kogoś z otoczenia, że coś schował lub ukradł.
Ideologia nazistowska zastąpiła religię, a "Mein Kampf" - Biblię.
Pchełka przynosi na serwetce tabletki. Raz, dwa, trzy – podopieczna toczy tabletki po serwetce. Toczy, liczy, liczy, toczy… Patrzy na Pchełkę i mówi, że wczoraj nie miała ich tyle. Ruchliwa Pchełka biega, toczy, liczy, liczy, toczy, biega i mówi po swojemu, że wczoraj też dostała takie same. Ja, jako że kobieta o imieniu Demencja była mi wtedy jeszcze obca, a Pchełka sprawiała wrażenie nieco chaotycznej, z przerażeniem patrzyłam na wszystko. Sytuacja jeszcze nieraz się powtórzyła. Miałam wrażenie, że opiekunka jest nierozgarnięta i niechcący truje podopieczną, wydając złe tabletki.
Szykuję sama śniadanie. Podaję tabletki. Raz, dwa, trzy… Toczą się tabletki, toczą… Helga patrzy na mnie
i mówi: „Wczoraj były inne”. Oczy wychodzą mi z orbit. Szczęka opada. Podchodzę do Helgi. Toczę tabletki. Raz, dwa, trzy… Mówię: „Takie same, takie same”. W odpowiedzi teoria spiskowa, że chcę ją otruć. Dar przekonywania, próba wzbudzenia zaufania, rezygnacja… Nagle ulga! Podopieczna odzyskuje na chwilkę zdrowy rozsądek. Połyka tabletki i pyta, gdzie tu jest recepcja. Chce zapłacić za pobyt w pensjonacie. Witaj, Demencjo!
Poszłyśmy na cmentarz. Prosto na grób jej małżonka. Postałyśmy chwilkę. Odchodząc, zapytałam, czy teraz mi wierzy, że jej mąż nie żyje. Popatrzyła na mnie i spytała, o czym mówię. Ręce mi opadły. Powiedziałam, że przecież właśnie stałyśmy nad grobem jej męża. Ona spokojnie odparła, że przecież to był grób jej ojca. Na chwilę zgłupiałam, szybko jednak pozbierałam myśli. Cofnęłyśmy się parę metrów do grobu jej męża. Popatrzyłam na pomnik i widoczne tam nazwisko. Stwierdziłam, że jeśli to byłby jej ojciec, to nazwisko byłoby inne. Ona przyjęła nazwisko po mężu. Nie zaprzeczyła. Przeczytałam głośno rocznik. Nagle zalała się łzami. Czułam się jak sadystka. Helga szła, płacząc i dziękując mi za to, że pokazałam jej grób męża. Twierdziła, że nie wiedziała − dzieci z pewnością nie chciały, żeby cierpiała, i jej o tym nie powiedziały.
Gdy zaczęła się wypowiadać o uchodźcach, że powinno się ich zagonić do pracy za 1 euro na godzinę (w Niemczech często do tzw. 1 euro Job kierowane są osoby bezrobotne, które pobierają świadczenia socjalne), żeby nie stali całymi dniami w grupkach bezczynnie, myślałam, że eksploduję. Sama narzekała, że pracuje za 10 euro na godzinę. W czym taki uchodźca jest gorszy od niej,
że ma zarabiać jedną dziesiątą tego co ona? Znając swój temperament, postanowiłam się nie wtrącać. Sama byłam obcokrajowcem. Być może mnie też z ogromną chęcią pogoniłaby do pracy za 1 euro na godzinę.
Więc przy całym podziwie dla bohaterstwa, które ludzie okazują na froncie i w walce z Niemcami - nie wolno nam nigdy zapomnieć cichego bohaterstwa naszych tutejszych przyjaciół, ich codziennych dowodów sympatii i miłości!
Najpierw trzeba dobrze poznać pewne sprawy, zanim się zacznie pisać książkę o wojnie. [...] Niemcy potrafili być straszni. Włazili nam do domów bez pytania, rządzili się jak u siebie. Rasa panów. Ale nie wszyscy tak się zachowywali, oj nie.