-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1147
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać395
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Cytaty z tagiem "żukow" [6]
[ + Dodaj cytat][Rokossowski] Był to nie tylko najzdolniejszy, ale również najbardziej ludzki spośród najważniejszych dowódców Armii Czerwonej. Wystarczy go porównać choćby z Żukowem, bolszewickim bydlęciem bez kultury osobistej i jakichkolwiek skrupułów. Żukow był typowym sowieckim aparatczykiem wysokiego szczebla. A więc niewolnikiem i despotą w jednej osobie. Płaszczył się przed Stalinem, a pomiatał swoimi podwładnymi.
Pewnego razu, przebywając na froncie, Żukow zobaczył, że czołgi stoją przed mostem i czekają, zamiast przez niego przejechać. Przywołał do siebie dowódcę i spytał, dlaczego czołgi stoją. Dowódca odparł, że przez most przenoszeni są właśnie ranni. Żukow wyjął pistolet i zastrzelił go na miejscu. Następnie wezwał jego zastępcę. Ten nie miał już podobnych skrupułów i rozkaz wykonał. Czołgi przejechały przez most, rozgniatając rannych na miazgę.
Pierwsze odznaczenie Żukow otrzymał w czasie wojny domowej. Ale nie za walkę z białymi, tylko za masakrowanie chłopów w guberni tambowskiej. Bolszewicy używali tam wówczas gazów bojowych i mordowali zakładników. Ostatni raz odznaczony został zaś w grudniu 1956 roku. Tym razem uhonorowano go za "wspaniałe zwycięstwo nad siłami kontrrewolucji" na Węgrzech.
Tak właśnie przebiegała kariera Żukowa. Nie był to żaden wybitny żołnierz, był to bolszewicki bandzior.
O tym, co [Żukow] wyrabiał podczas II wojny, można by napisać grube tomy. To on wysyłał całe sowieckie dywizje na rzeź. To on stosował "taktykę" polegającą na pędzeniu tysięcy ludzi pod ogień nieprzyjaciela, wierząc, że w ten sposób uda się "nakryć Niemców czapkami". Był to szczyt prymitywizmu. Kości milionów straconych w ten sposób żołnierzy Armii Czerwonej zalegają do dziś w rosyjskich lasach.
W Berlinie Żukow obrabował bank centralny, w innym mieście galerie sztuki. Ten prymityw ukradł obrazy mistrzów malarstwa, a nawet starą koronę cesarzowej niemieckiej. Gdy NKWD w 1948 roku poddał go inwigilacji, korzystając z tego, że pojechał do Odessy, przeszukano jego daczę. Okazało się, że w całym domu był tylko jeden jedyny przedmiot sowieckiej produkcji. Wycieraczka. (...)
Do tego olbrzymia liczba drogocennej biżuterii. Niemieckiego pochodzenia były wszystkie meble i książki. Co zabawne, Żukow nie mówił ani nie czytał po niemiecku. Oprawne w skórę woluminy po prostu dobrze wyglądały na półkach.
Żukow był głupcem i tą głupotą popisywał się na polu bitwy. Przykład? Na froncie leningradzkim wydał kiedyś rozkaz, w którym zapowiedział, że członkowie rodzin żołnierzy schwytanych przez Niemców zostaną wzięci na zakładników i zamordowani.
To już nie była zbrodnia. To był idiotyzm. Gdy wiadomość ta dotarła do żołnierzy, natychmiast przestali przekraczać linię frontu. Lotnicy latali od tej pory tylko nad terytorium sowieckim. Nie zapuszczali się na obszary zajęte przez nieprzyjaciela, nie zrzucali na Niemców bomb. Bali się, że zostaną zestrzeleni i dostaną się do niewoli. Podobnie było z patrolami. Żołnierze twierdzili, że zrobili rekonesans poza linią wroga, a w rzeczywistości siedzieli w krzakach i przeczekiwali parę godzin. Kto by chciał, żeby zastrzelono mu matkę? Skutki rozkazu Żukowa był dla Armii Czerwonej opłakane.