cytaty z książki "Mikroteologie"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Teologia moja jest pracą i ćwiczeniem. To niezliczone godziny lektur i rozmów oraz tropienie śladów Boga Ukrytego w naturze, w historii, w kulturze. To pełne słów i obrazów rozmyślania, jak i długie spacery po niewymownej pustce. To ciągłe przechodzenie od zniechęcenia do entuzjazmu, od emocji do spokoju, po kładce Słowa nad przepaścią rozpaczy ku ziemi nadziei. Teologii tej towarzyszy niekończąca się praca oczyszczania serca, na którego obrzeżu czasami wyrasta źdźbło zrozumienia.
(...) Czasami więc mówię do innych, za innych, z innymi - w kościele, w uniwersyteckiej auli, na ulicy, w moim mieszkaniu i wszędzie tam, gdzie na drodze życia wydarza się Spotkanie. Innymi razy piszę - list, wiersz, esej, książkę. Czasami teologię moją maluję farbami, czasami wygrywam dźwiękami, czasami wyśpiewuję pieśnią. To wszystko jest dla mnie uprawianiem teologii.
(...) Mam wrażenie, że to nie ja uprawiam teologię, ale że jestem przez nią uprawiany. To bowiem sam Bóg jest moją teologią, a ja jedynie Jego teologiem. To nie ja Go uprawiam, to On uprawia mnie. Wraz z innymi i z całym światem jesteśmy Jego ogrodem (s. 9-10).
Kościół jest rozdarty na prawicę i lewicę, na kościół otwarty i zamknięty, na progresistów i fundamentalistów, na modernistów i tradycjonalistów. Jest to niewidzialna schizma, która czasami się uwidacznia.
Kiedy i jak to się stało, że Kościół z prześladowanego stał się prześladowcą? Już w 385 roku Pryscylian z Avili, w sumie gorliwy chrześcijanin, i jego towarzysze zostali skazani i zabici przez innych chrześcijan z powodu "różnic w wierze" (s. 194).
Kościół jest jak trup - już nie żyje, ale ciągle jeszcze rosną na nim włosy i paznokcie (Sergio Quinzio). Obecne podrygi fundamentalistów i tradycjonalistów, którzy często, jakże bezwstydnie, sympatyzują z potęgami tego świata, to jedynie takie rosnące na trupie włosy i paznokcie (s. 195).
Chrystus nie jest jedynie własnością chrześcijan, gdyż przyszedł, aby zbawić wszystkich. Życie ewangeliczne nie jest jedynie domeną kościołów. Także w Kościele można żyć Ewangelią. Nawet w Kościele można żyć Ewangelią. Można nią żyć także poza Kościołem.
Istnieje ciemna strona Kościoła - sam w sobie jest on ciemnością. Jego blask pochodzi ze światła, jakie rzuca nań Bóg. Kościół jest jak księżyc, nie jak słońce (s. 193).
Kiedyś w autobusie pewna kobieta zaczęła się żalić: "Kościół to, Kościół tamto, Kościół mi się nie podoba". Po pewnym czasie trochę już zmęczony jej krzykiem odparłem: "Proszę Pani, przecież Kościół to także Pani", na co ona podniosła w proteście ręce i powiedziała: "No nie! Kościół to papież, biskupi i księża! My jesteśmy chrześcijanami!" (s. 196).
Niektórzy, przyglądając się Kościołowi, jego dziejom, strukturze i temu nieuchwytnemu "czemuś", co w nim jest i czym on jest, uwierzyło. Inni zaś, przypatrzywszy się mu, zwątpili (s. 197).
Teologowie, nie mając odwagi otwarcie wypowiadać się o pustce ziejącej z kościołów, dyplomatycznie ważą słowa i co najwyżej odwołują się do "snów". Niektórzy więc mówią o śnie, w którym papież w sposób nieomylny ogłasza, że jest omylny lub jakiś nowy sobór w sposób uroczysty ogłasza upadek Kościoła jako potęgi i zaczyna się nowa epoka. Innym jeszcze śni się "nowe średniowiecze", "cywilizacja miłości", "chrześcijańska Europa" albo mała, lecz wierna "trzódka". Są to zamaskowane millenaryzmy, nowe sny o potędze czy "epoce ducha" (s. 195).