cytaty z książki "Babunia"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Jak człowieka opanuje zawiść, gniew, zazdrość, miłość czy jaka inna namiętność , to mu nie zostawi czasu, żeby się mógł naradzić z rozsądkiem.
Gdy babunia piekła chleb, to dzieci miały wielki bal (...) Ale musiały przyzwyczajać się do zważania na okruszyny. - Okruszyny należą do ogieńka - mawiała babunia, zmiatając okruchy ze stołu i wrzucając je na ogień. Gdy zaś które z dzieci ukruszyło chleba na ziemię, a babunia to zauważyła, natychmiast kazała okruszyny pozbierać i mawiała: - Po okruszynach deptać nie można, bo dusze w czyśćcu od tego płaczą. - Gniewała się też, gdy chleba przy krajaniu nie wyrównywano. - Kto się nie wyrównywa z chlebem, ten się nie wyrówna i z ludźmi. - mawiała. Razu pewnego mały Janek chciał, aby mu babunia odkroiła kawałek skórki od chleba, bo skórkę bardzo lubił; ale babunia tego nie zrobiła i rzekła: - Toś ty jeszcze nie słyszał, że gdy się okrawa skórkę z chleba, to się Panu Bogu okrawa pięty?
Jak jeszcze byłam młoda, lubiłam je [jagody] jadać, ale od czasu, jak mi dziecko umarło, nie wzięłam jagody do ust.
- A dlaczego? – pytała księżna, biorąc koszyk jagód z rąk Barunki.
- Bo u nas jest tak, proszę pani, że jak matce umrze małe dziecko, to do św. Jana Chrzciciela nie je czereśni ani jagód. Bo Przenajświętsza Panienka chodzi podobno po niebie i rozdaje jagódki malutkim dzieciom. Jeśli matka którego dziecka była niewstrzemięźliwa i jadła czereśnie, to Przenajświętsza Panienka mu powiada: - Widzisz, niebożątko, dla ciebie zabrakło, bo matka ci wszystko zjadła.
Dopóki dzieci jeszcze babuni dobrze nie znały i nie wiedziały, że ma ona czasem usposobienie lepsze, a czasem gorsze, zdawało się im, że muszą każdą jej opowieść wymolestować. Ale gdy babunia nie miała ochoty do opowiadania, to załatwiała się z dziećmi krótko i węzłowato. Zaczynała opowiadać o pasterzu, który miał trzysta owiec i pędząc je na pastwisko, zbliżył się do potoku, przez który położona była kładka taka wąska, że przez nią mogły owce przechodzić tylko po jednej. - Teraz musimy poczekać z opowiadaniem, aż wszystkie owce przejdą - mawiała i przestawała opowiadać. Po chwili dzieci zaczynały się dopytywać, czy już wszystkie owce przeszły: - Opowiadaj, babuniu, bo pewno już wszystkie przeszły - mówiły, a babunia odpowiadała: - Co wy sobie myślicie! Przechodzenie będzie trwało dobre dwie godziny.
Babunia opowiadała im o jasnych aniołach, przebywających w niebie i zapalających dla ludzi jasne gwiazdy (...) Dzieci podnosiły oczy ku jasnemu niebu, gdzie drgały tysiące gwiazd dużych i małych, migotliwych i mieniących się barwami najpiękniejszymi.
- Która też z tych gwiazdek może być moją? - pytał pewnego wieczora Janek.
- To wie tylko Pan Bóg. Ale pomyśl, Janku, czy mógłbyś odszukać swoją gwiazdę śród milionów innych gwiazd! - odpowiedziała babunia.
- Czyje też są te piękne gwiazdy, co błyszczą tak jasno? - pytała Barunka.
- To są gwiazdy tych ludzi, których Bóg wybrał spośród innych i ukochał osobliwie, są to gwiazdy wybrańców Bożych, którzy wykonali wiele dobrych uczynków i nigdy Pana Boga nie gniewali - mówiła babunia.
- Powiedz babuniu - pytała Barunka, gdy od upustu dał się słyszeć głos śpiewającej Wikty (obłąkana; przypis) - wszak Wikta ma także swoją gwiazdę?
- Ma, ale zamgloną.