cytaty z książki "Córka Agamemnona"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ludzi ogarnęło delirium upodlenia, zaczęli nurzać się w podłości.
Kto wie, może takie jest ukryte pragnienie Wodza: poniżyć człowieka do poziomu trawożernych.
Tak rozmawiałem ze sobą, ale nie wiem dlaczego miałem wrażenie, że nic nie jest w stanie zmazać z ich twarzy ironicznego uśmieszku. I nagle wydało mi się, że znalazłem klucz do tajemnicy: przewagę ma ten, kto pierwszy zaczyna podejrzewać. Osoba podejrzewana, nawet jeśli niewinna, jest w gorszej sytuacji już z samego faktu, że się spóźniła.
Rozpoczęliśmy podróż, nie wiedząc, dokąd dotrzemy, nie wiedząc, jak długo potrwa, a potem w jej trakcie, kiedy zobaczyliśmy, żeśmy się pomylili, że jest już za późno, że odwrót stał się niemożliwy, zaczęliśmy oddawać kawałki siebie, aby nie pochłonęła nas ciemność.
Nagłość uderzenia, niemożność przewidzenia kierunku, z którego nadejdzie burza, a przede wszystkim wybór na ślepo ofiar budziły na przemian strach i podziw dla państwa.
Czuliśmy, jak każdego dnia wciąga nas bezpowrotnie w swoje tryby mechanizm współwiny.
Po chwili znalazłem się w niewielkiej kolumnie gości, którzy kierowali się na trybuny. Zewsząd odprowadzały nas niechętne, ukradkowe spojrzenia, w których zawiść, podziw i gorycz splatały się w uśmiech, który równie dobrze można by nazwać antyuśmiechem.
Chora radość, że w ciebie nie uderzono, przesadny strach, że przyjdzie ci zapłacić za tę radość.
Musieliśmy mówić, oskarżać, obrzucać błotem najpierw siebie, potem kolegów. Mechanizm był iście diabelski: gdy już sam się poniżyłeś, łatwiej było kalać wszystkich wkoło.
I nagle wydało mi się, że odkryłem tajemnicę. To uczucie było tak silne, że zatrzymałem się i zamknąłem oczy, jakby widok świata zewnętrznego mógł zmącić znowu to, co z trudem zaczęło się przede mną odsłaniać. Jakow – niech spoczywa w pokoju – został poświęcony nie po to, aby podzielić los zwykłego rosyjskiego żołnierza, jak utrzymywał dyktator, ale po to, aby dać Stalinowi prawo do żądania śmierci każdego. Podobnie jak Ifigenia, która dała Agamemnonowi prawo do rzezi...
W dnie dziury otwierała się nowa dziura i każdy myślał: och, byle nie dalej, wszystko ma swoje granice, to jest rzeczywiście świństwo! Ale następnego dnia świństwo zajmowało miejsce w porządku wartości i nie robiło już na nikim wrażenia. A co gorsza, osłabione sumienia starały się znaleźć na to jakieś usprawiedliwienie.
Było mu pisane przeżyć strach na nowo właśnie wtedy, kiedy wydawało się, że już niżej nie może upaść, ponieważ sięgnął dna przepaści.
Dlaczego to wy macie mieć monopol na podejrzenia a nie ja?
Niestety. W kilku kwestiach opóźnienia, przeoczenia albo zaniedbania nigdy się nie zdarzały.
To była nasza przedostatnia kłótnia. Ostatnia wybuchła z powodu hasła Wodza: „Obronimy zasady marksizmu-leninizmu, nawet gdybyśmy musieli jeść trawę”. Powiedziałem mu wtedy, że nie można wymyślić hasła równie absurdalnego i poniżającego godność narodu. Co to za zasady, dla których mamy się zmienić w bydło? Do czego byłyby nam potem one potrzebne? Aby wychwalać pasterza?
Zerwaliśmy z Chinami nie z powodu ich okrucieństw, ale przeciwnie, dlatego że gotowi byli ich zaprzestać. My natomiast tęsknimy za nimi. Zaprzyjaźniliśmy się z Chinami właśnie w imię tych podłości, a teraz, kiedy oni ich zaniechali, my odwracamy się plecami. To jest rozpacz, czarna rozpacz. I tacy byliśmy zawsze. Mieliśmy dobre stosunki z Jugosłowianami w okresie ich największego zdziczenia i rozstaliśmy się w pierwszym dniu złagodzenia przez nich kursu. Byliśmy sojusznikami Sowietów w latach najokrutniejszego stalinizmu i zerwaliśmy z nimi w chwili, kiedy zaczęli okazywać przejawy cywilizacji. To samo dzieje się teraz z Chińczykami. Wszyscy po kolei zrywają w końcu ze złem i ciemnogrodem. Ale nie my, Albania pozostaje ich ostatnim bastionem. Staliśmy się skansenem zła, wstydem na ziemi. Czy można znaleźć taki inny kraj? Przeklęty kraj, po trzykroć przeklęty.
Nie wiadomo, co było lepsze: przeczekać gdzieś czy się przeciwstawić, być znanym czy jednym z tłumu, być w Partii czy poza nią. Podobnie jak podczas trzęsienia ziemi ludzie biegają w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia, ale schronienie, które przed chwilą wydawało się pewne, nagle takim być przestaje. Wszystko było w ruchu, przemieszczało się i ta niestabilność odbijała się w ludzkich myślach i w psychice. Zwyrodniałe myśli rozwiewały każde dążenie do sprzeciwu, a tym bardziej do buntu. Nikt nie pytał: co to jest, co się dzieje, dlaczego? Nawet do głowy nikomu nie przyszło, aby się na to złościć, podobnie jak nie można czuć złości do grzmotów i błyskawic.