cytaty z książki "Bogom nocy równi"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Życie jest absolutnie nic niewarte, bo się zaczyna i kończy.
Chodzimy jak diabły, krwią opryskani, kulami osypani, poza prawem i życiem. Przedzieramy się przez wszelkie granice. Idziemy samotnie w obóz wroga, patrzymy mu w oczy, wyrywamy tajemnice! Czyż to nie jest piękne? Kto ma o tym pojęcie?
W godzinach największych klęsk dawniej rozlegała się pieśń Bogurodzicy. I potrafiła złączyć zwaśnionych magnatów, a z narodu wydobyć nadludzką odwagę i poświęcenie. Potem się narodziło niesłychanie zwięzłe, lapidarne ujęcie przewodniej idei narodu: "Polska to wielka rzecz!" I znów łączyła wszystkich i znów, druzgocząc niesnaski, rzucała naród do walki o wspólne dobro. Potem narodziła się inna, dziwna pieśń, lekka, wesoła, jak dusza tego narodu rycerzy - Mazurek Dąbrowskiego: "Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy". A przecież ginęła. Konała we krwi własnej i cudzej. Na dźwięki tej piosenki o tak wesołej, a strasznej i potężnej treści, w której z rozpaczy wydobywała się największa moc narodu, szli hardo na śmierć Polacy, aby zdobywać cudne stronice dla swej historii!.. Słowem, gdy przeczyta się ich historię , to się widzi, że to naród, który przez całe swe istnienie żył nieustanie walcząc, albo o cudzą, albo o swoją wolność. I dlatego wart jest największego szacunku, bez względu na to, jak ułożą się dalsze jego dzieje!
Sadystą może być tylko tchórz, człowiek śmiały nie będzie się znęcał nad bezbronnym...
Czytałem, że są okręty-widma. Wyginęły na nich z jakiegoś powodu załogi i pływają martwe kadłuby, unoszone prądami po morzach i oceanach. Czasem druzgoczą inne okręty i tak dziwnie się zachowują, że się zjawia przypuszczenie, iż kieruje nimi czyjaś ręka. Gdy myślę o Charewskim, to on mi się właśnie wydaje takim okrętem-widmem. Umarło w nim to, co stanowi o wartości życia człowieka i pozostał tylko kadłub, unoszący się na falach oceanu zbrodni bolszewickich. Druzgocze napotkane przeszkody i mści się za swą krzywdę, bez nadziei na wyrównanie rachunku. Bo za taką krzywdę, jaką mu urządzono, niczym nie można zapłacić. A ileż tych okrętów-widm jest w Sowietach! Tylko nie wszystkie są równie śmiałe i zdecydowane. Większość rozbija się na skałach i ginie. I ja jestem również takim okrętem-widmem. Nie mam w życiu żadnego celu, a jednak nie mogę pogodzić się z tym, aby podłość zwyciężała i otaczała się aureolą.
Uciekałem od rzeczywistości, cóż więcej może zrobić człowiek, który kona z rozpaczy, że nie ma wyjścia z tego, co nazywamy życiem...
Całe życie narodu polskiego to nieustanna walka. Wieleset lat walki. I to walki z siłami przewyższającymi. I nie tylko o swoje dobro, lecz i o dobro innych narodów... A jacy są żywotni! Tyle razy ginęli i znów powstawali! Rodzili się z krwi, z gruzów, żyli w łunie pożarów. Nie ma piękniejszej historii!
Bo dusza człowieka, jak i ciało nieustanie się przekształcają.
Charewski wstał. Spojrzał na jezioro, ku niebu, na czarne kontury drzew.
Nagle zaczął cicho mówić, ale tak dziwnym tonem, że Roman zdumiony
spojrzał na niego. Nie poznał kolegi. Wydało mu się, że to ktoś obcy.
- Słuchaj - rzekł Charewski uroczyście. - Gdy zapada noc, bogowie spły-
wają na ziemię... To są bogowie nocy... Czasem idą do miasta. Chodzą
wśród ludzi i ludzkie mają kształty. Tylko po oczach poznać ich można, bo
mówią pospolicie... Ale są smutni i samotni. Tak jest na ziemi...
Zamilkł. Uderzył nogą w ognisko i skry posypały się w górę, a odbłysk pło-
mieni zalał mu bladą, natchnioną twarz. Nagle się zwrócił ku drzewom:
- Wy, bogowie nocy i lasu! Jesteście silni i nieśmiertelni! Lecz wobec tej
natury jestem większy od was! Jesteście tu, bo musicie. A ja jestem, bo chcę!
Nie, nie wy - my jesteśmy bogami nocy! My w rękach swych niesiemy śmierć,
a w sercach pogardę dla niej!
Spotkałem wielu ludzi, którzy mówili: "Tylko popatrzę na człowieka i już wiem, co za numer!" Jacy są ubodzy! Jak ciasny mają mózg, jeśli na scharakteryzowanie człowieka mają tylko parę szablonów.
Z najlepszych nawet rewolucji nic dobrego nie było, tylko smród, łzy i krew! A teraz rewolucjonista to jest żandarm. A jego przywódca - szef żandarmerii! Po dojściu do władzy wszystkie ich wysiłki ku temu dążą, aby dalszą rewolucję zahamować.
Słuchaj, ty obrońco proletariatu! Czy czujesz, jak na twym bagnecie drga serce Rosji, serce twej matki, siostry, brata? A czy wiesz, że jesteś najnędzniejszym niewolnikiem świata, którego wyzuto absolutnie ze wszystkiego, nawet z wolności myślenia?
(...) człowiek ma setki spojrzeń, które oddają, jeśli nie są maskowane, nawet odcienie jego myśli. Po prostu mówią wszystko. Ludzie, gdyby byli więcej wrażliwi, mogliby się porozumieć oczami. A my widzimy tylko kilka spojrzeń: strach, radość, zdziwienie, ciekawość, namiętność..
Działo się to w kraju machory i sacharyny, koniny i kokainy. Ludzie żyli tam ohydnie. Nie była to licha wegetacja, nie podły, niewolniczy by, lecz czołganie się gołym brzuchem po tłuczonym szkle (...) samogon był tam najtańszy na świecie. I pływano w nim jak w morzu. Hodowano tam 150 000 000 fakirów, żyjących powietrzem, wodą i dekretami. A tymczasem partyjne samice rżnęły się na partyjnych platformach z partyjnymi samcami. A nad wszystkim powiewał krwawy sztandar GPU.
I niech mi kto teraz powie, że miłość nie istnieje, że nie jest potęgą. I chyba tylko nienawiść może ją przewyższyć siłą uczucia...