cytaty z książki "Boomeritis. Powieść, która da ci wolność"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Najzacieklejszy krytyk męskiej wiedzy wie, że musi zejść z drogi nadjeżdżającemu autobusowi niezależnie od tego, czy wierzy w kartezjański podział na ciało i umysł, czy nie.
- Zmieńmy temat. Chloe, chcesz mieć dzieci albo coś w tym guście?
-Dzieci albo coś w tym guście… Wolałabym coś w tym guście.
-Poważnie, nie sądzisz, że dzieci się na coś przydają?
-Tak, są świetne. Zwłaszcza wtedy, kiedy potrzebujesz dawcy organów.
I wcale nie mówimy o montażu części maszyn w ludzkich organizmach, choć to też jest możliwe. Chodzi o to, że każda komórka w ludzkim ciele nieustannie sama się odnawia. Teoretycznie nie ma powodu, dla którego ciało nie mogłoby żyć wiecznie. Kravitz powiada jednak, że organizm ludzki, być może ze względów ewolucyjnych, ma wbudowany mechanizm śmierci. Mówił o takich rzeczach, jak telomery, limit Hayflicka, hormon dokrewny śmierci… A jeżeli je wszystkie wyłączyć, ciało będzie odnawiać się samo, tak, jakbyś miała samochód nówkę z fabryki pod domem, i to codziennie.
Każda fala wyższego rzędu przekracza i zawiera poprzedniczki, co wzmaga jej zdolność do opieki i troski. Spirala rozwoju też jest hierarchią, w której jedna hierarchia rośnie na drugiej, tak jak w naturalnych procesach wzrostu, więc z każdą wyższą falą w hierarchii rozszerza się krąg opiekuńczości i świadomości.
W MIT zakładamy się o to, kiedy roboty z kategorii sztucznej inteligencji przejmą kontrolę nad światem, bo to zupełnie oczywiste, że inteligencję można ściągnąć do pamięci cyfrowych maszyn optycznych - do swoistego hiperkomputera cyberprzestrzeni, a kiedy do tego dojdzie, na co komu ludzie? Może robotom, które będą sobie ich trzymały w ogrodzie zoologicznym, żeby pokazać swojemu optycznemu potomstwu, skąd pochodzą roboty i jak wyglądała ewolucja - cybernetyczny, darwinowski koszmar rasy ludzkiej, przypomnienie prawdy połączone z bezcielesnym dreszczem przepływającym przez świetliste roboty (zamierzałem zostać jednym z nich).
Bo coś we mnie jest kiepsko poszyte. Seks po ecstasy jest rozczarowaniem; w dziwaczny sposób czuję, że samobójstwo w tej depresji też byłoby rozczarowaniem, i to znacznie większym.
Sztuczna inteligencja to więcej niż moje zainteresowania: tak się właśnie czuję. Ja jestem sztuczną inteligencją - mój umysł jest sztuczny, myśli też mam sztuczne, ukształtował je ktoś inny lub coś innego i trudno mi uwierzyć, że należą do mnie. Myśli skonstruowane przez kosmicznego inżyniera, myśli nieżyjące; nawet puszczone z prędkością dziesiętną nie ożywają. Kto zaprogramował ten bajzel, który nazywa się mną?
Skrajny pluralizm nader często prowadzi do skrajnej alienacji.
Wszystkie moje zajęcia z przedmiotów humanistycznych to tak naprawdę ukryta propaganda polityczna, a tego nie znoszę. Te zajęcia to wywody starych politycznych dinozaurów lewicy. [...] Nie znoszę ich z całego serca. Nie mam nic przeciwko uczeniu albo wpychaniu nam do gardła polityki, jeśli wykładowcy uczciwie nazwą przedmiot polityką. Ale nie. Nazywają to historią, teorią literatury, nowym paradygmatem, kulturoznawstwem, studiami postkolonialnymi, czym chcesz, chociaż to tylko synonimy lewackiej ideologii po recyklingu. Znacie książkę Tenured Radicals (Radykałowie na etatach)? To czysta prawda. Ci starzejący się lewacy ponieśli klęskę na całej linii w prawdziwym świecie, więc teraz indoktrynują studentów.
A nieślubny, schizofreniczny, podatny na ataki szaleństwa syn swoich rodziców widzi świat jak zza potłuczonych szkieł, kiwa głową powoli, w przód i w tył, czekając, aż wyłoni się jakiś spójny obraz, i zastanawiając się, co to wszystko znaczy.
Na pewno nie, nie mam zamiaru na ciebie patrzeć. Znam tę sztuczkę, tę sztuczkę z niebem w oczach. Patrzę ci w oczy, a później nagle jestem w jakichś przestworzach bez granic, pełnych szczęścia, które mają być moim prawdziwym ja, ale są prawdopodobnie jakimś hormonalnym korkiem prosto z jąder, jakimś potwornym karambolem z pięćdziesięciu samochodów w moim układzie limbicznym. Nic z tego, zapomnij.
Nie chodzi o to, że takie działania są złe. Chodzi tylko to, że same w sobie potężnie alienują i dzielą na sektory; jest to pewien rodzaj patologicznego pluralizmu, który ku zaskoczeniu normalnych ludzi zakłada, że moja grupa mnie przyjmie, kiedy oskarżę i potępię tę grupę, której akceptacji pragnę. Biorę na celownik jako wrogów tych, których potrzebuję jako sprzymierzeńców dlatego, że patrzę na rzeczywistość etnocentrycznie, a nie światocentrycznie. Próbuję uratować swoją tożsamość etnocentryczną, skutecznie sabotując i niszcząc to, co ją potwierdza.
Nie można i nie sposób zmusić ludzi do szacunku. To wszyscy wiemy. Nie mogę wydać dekretu mówiącego o tym, że macie mnie kochać i szanować. Mogę co najwyżej wydać dekret, który rządzi waszym zachowaniem, ale nie waszymi myślami. Przedstawiciele wielokulturowości żądają więcej. Chcą, by tożsamości grup nie tylko tolerowano, ale też uznawano oraz szanowano. Proszą o zmiany postaw, a nie tylko o zewnętrzne reguły rządzące ludzkim zachowaniem.
Chloe powoli uniosła oczy ku niebu, co oznaczało nieuchronną śmierć z nudów.
Powiada się, że religia dotyczy tego, co zewnętrzne, sztywne, hierarchiczne i instytucjonalne, a duchowość dotyczy wewnętrznych doświadczeń i przeżyć, świadomości i głębszych prawd, których nie sposób ująć w martwe ramy konwencjonalnych form.
Większość psychologów jest zdania, że na narcyzm można patrzeć pod różnymi kątami, ale jest to normalna cecha dzieciństwa i z tego modelu się wyrasta, przynajmniej w znacznym stopniu. Rozwój to tak właściwie stopniowy spadek poziomu egoizmu. Małe dziecko jest zawinięte we własny świat jak w kołdrę, nie pamięta o tym, co je otacza, i nie zdaje sobie sprawy z większości ludzkich interakcji. W miarę jak świadomość dziecka rośnie, pojawiają się zdolności i potencjał, dziecko zaczyna być świadome siebie i innych, potrafi postawić się na miejscu innych ludzi (...).
Ostatnim razem, kiedy się pomyliłem, myślałem, że wcześniej zrobiłem błąd.
Cóż dobrego z tego, że jest się mężczyzną, kiedy nie potrafi się obiektywnie patrzeć na przedmiot pożądania?
Dziś mężczyźni są zmuszani do niewolnictwa ekonomicznego przez system prawny, który odbiera im prawo reprodukcyjne, a daje je kobiecie. Równość płci, niech skonam!
Idziemy pełną parą! To było OLBRZYMIE. A tak w ogóle byliśmy u moich rodziców i oni ją POKOCHALI. Wszyscy ją kochają. Nigdy nie przeżywałem niczego takiego z drugim człowiekiem, to niesamowite, co się dzieje, kiedy jesteśmy razem. WSZYSTKO tam jest, umysł, ciało, duch, jesteśmy jak jedno wielkie niekończące się święto narodowe we wszystkich stanach naraz, jak duchowa supernowa w pełnym wybuchu.
(...) ludzie są odpowiedzialni za własne uczucia.
Integralny. To słowo wyraża integrację, spotkanie pod jednym dachem, łączenie, obejmowanie i scalanie. Nie chodzi o jednorodność, niwelację tych wszystkich wspaniałych różnic, kolorów, zygzaków i tęcz naszych istnień, ale o jedność i różnorodność, dzielenie wspólnych cech, a zarazem fantastycznych różnic – zastępowanie niechęci otwartością, wrogości szacunkiem, zapraszanie wszystkich do namiotu wzajemnego zrozumienia. Nie muszę się zgadzać na wszystko, co powiesz, ale przynajmniej powinienem spróbować to zrozumieć, bo przeciwieństwem współdziałania w rozumieniu jest po prostu wojna.
Wydaje się, że to najprostszy wybór. Pokój przeciwstawiony wojnie. A jednak historia nieprzyjemnie udokumentowała fakt, że większość rasy ludzkiej zgodnie i zgoła entuzjastycznie wybiera wojnę. Na każdy rok pokoju w historii ludzkości mieliśmy czternaście lat wojny.
- Istnieje sporo potwierdzonych doświadczalnie dowodów na to – mówił z uśmiechem Jonathan – że kiedy 1 procent populacji miasta, powiedzmy, zaczyna medytować, statystyki przestępczości nagle idą ostro w dół. Morderstwa, gwałty, kradzieże, wszystko zanika. To zjawisko jest znane jako „efekt Maharishiego” i nawet sceptycy przyznają, że to zaskakujące zjawisko.
Kiedy Foucault twierdził, że pewne formy prawdy są w rzeczywistości formami władzy i ucisku społecznego, na pewno miał rację – pomyślcie raz jeszcze choćby o siedmiu grzechach głównych i o tym, co ludzie robili sobie nawzajem w imię tych prawd.
Komponent psychologii poznawczej jest nieskomplikowany i wydaje się dość dobrze posadowiony. Powiada on, że systemy przekonań wyznaczają doświadczenia i przeżycia ludzi. Jeśli człowiek zmieni przekonania, zupełnie inaczej podchodzi do życia. To rzeczywiście prawda. Chociaż nie potrafię wybierać własnych odczuć, mogę wybrać swoje podejście do nich, a jeżeli w miarę spójnie zmienię przekonania i przewartościuję przeżycia – przechodząc na przykład od doświadczeń cynizmu do doświadczenia troski, od pesymizmu do optymizmu, od umniejszania własnej wartości do akceptacji samego siebie – będę mogła zmienić swoje spojrzenie na życie.
Mój umysł był ponaciągany jak mięśnie gimnastyka trenującego szpagat, mózg popalony serią myśli zbyt ekstremalnych, żeby je ot tak sobie przyjąć.