cytaty z książki "Kryzys narracji i inne eseje"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Dzisiejsze społeczeństwo nie jest społeczeństwem "miłości bliźniego", w którym wzajemnie się realizujemy. Jest w o wiele większym stopniu społeczeństwem osiągnięć, które oddziela nas od siebie nawzajem. Podmiot osiągnięć wyzyskuje sam siebie aż do załamania.
Bez bólu, bez negatywności Innego, w natłoku pozytywności, nie ma możliwości doświadczenia. Podróżujemy wszędzie, nie zdobywając doświadczeń. Liczymy bez końca, nie umiejąc opowiadać. Przyjmujemy wszystko do wiadomości, nie dochodząc do poznania.
Medium ducha stanowi cisza. Komunikacja cyfrowa bezwzględnie wdziera się w ciszę.
Każdy produkuje i wysyła informacje. Demedializacja komunikacji sprawia, że dziennikarze, ci dotychczas elitarni reprezentanci mas, ci "twórcy opinii", wręcz kapłani opinii, okazują się zbędni i anachroniczni. Medium cyfrowe znosi każdą klasę kapłańską.
Społeczeństwo oburzenia jest społeczeństwem skandalu. Brakuje mu contenance, postawy. Buntowniczość, histeria i przekora, które są charakterystyczne dla fal oburzenia, nie dopuszczają dyskretnej, rzeczowej komunikacji, nie otwierają ani dialogu, ani dyskursu.
Zaufanie sprawia, że możemy wchodzić w związki z innymi, niewiele o nich wiedząc. Możliwość łatwego i szybkiego zdobycia informacji szkodzi zaufaniu. Z tej perspektywy dzisiejszy kryzys zaufania jest także uwarunkowany medialnie. Cyfrowe usieciowienie ułatwia zdobywanie informacji w takim stopniu, że zaufanie jako praktyka społeczna staje się zbędne. Ustępuje kontroli. (...) Tam gdzie informacje znajdowane są bez trudu, system społeczny przełącza się z zaufania na kontrolę i transparencję.
Dziś przedmioty nie tylko nas otaczają- one także nas obserwują. Jesteśmy tym samym inwigilowani również przez rzeczy, których używamy na co dzień i które nieprzerwanie wysyłają informacje o naszych poczynaniach, aktywnie współpracując w totalnej dokumentacji naszego życia.
Dotykający, lecz niechwytający człowiek przyszłości, homo digitalis, nie działa. "Atrofia dłoni" czyni go niezdolnym do działania. Praca ręczna i obrabianie zakładają opór materii. Również działanie musi przezwyciężyć opór. (...) Cyfrowość nie stawia materialnego oporu, który należałoby przezwyciężyć w trakcie pracy. Dlatego też praca faktycznie zbliża się do gry.
Media cyfrowe kładą kres człowiekowi masowemu. Mieszkaniec cyfrowej ziemi nie jest "nikim". Jest teraz kimś z profilem, podczas gdy w epoce tłumów jedynie przestępcy mieli swój profil. Reżim informacyjny rozciąga władzę nad osobami, nadając im profile behawioralne.
Influencerzy są ubóstwiani jako wzory do naśladowania. W ten sposób ich inscenizacja uzyskuje wymiar religijny. Influencerzy w roli trenerów motywacyjnych kreują się na zbawicieli. Followersi, w roli apostołów, biorą udział w ich życiu, kupując produkty, których konsumpcję zainscenizują z kolei we własnej cyfrowej codzienności. Tak oto sprawują cyfrową eucharystię. Media społecznościowe upodabniają się do Kościoła: Like to amen. Share to komunia. Konsumpcja to zbawienie.
Smartfon okazuje się skutecznym informatorem poddającym nas permanentnemu nadzorowi. Smart home zmienia mieszkanie w cyfrowe więzienie, które drobiazgowo protokołuje nasze codzienne życie. Inteligentny robot sprzątający, który oszczędza nam mozolnego odkurzania, mapuje całe mieszkanie. Smart bed z sensorami podpiętymi do sieci kontynuuje nadzór podczas snu. Nadzór wkrada się w życie codzienne pod płaszczem komfortu. W cyfrowym więzieniu jako inteligentnej strefie wellness nie ma prawa zaistnieć opór przeciwko panującemu reżimowi. Like wyklucza wszelką rewolucję.
Przymus przyspieszonej komunikacji odbiera nam racjonalność. Pod presją czasu przerzucamy się na inteligencję. Inteligencja posiada zupełnie inną czasowość. Działanie inteligentne orientuje się względem krótkoterminowych rozwiązań i sukcesów.
Demokracja w czasie rzeczywistym, która u zarania ery digitalizacji wyśniona została jako demokracja przyszłości, okazuje się jednak totalną iluzją. Cyfrowe roje nie tworzą odpowiedzialnego, działającego politycznie kolektywu. Followersi jako nowi poddani mediów społecznościowych pozwalają się tresować przez influencerów jak konsumpcyjna trzoda. (...) Smartfon jako aparat poddaństwa bynajmniej nie jest mobilnym parlamentem.
Dopiero głos Innego nadaje mojej wypowiedzi, mojej opinii, jakość dyskursywną. W działaniu komunikacyjnym muszę uświadamiać sobie tę ewentualność, że moje zdanie zostanie zakwestionowane przez Innego. Wypowiedź bez choćby jednego znaku zapytania nie ma charakteru dyskursywnego.
W uniwersum postfaktyczności plemion cyfrowych wypowiedź nie ma już żadnego odniesienia faktycznego. Zbędna jest jej zatem wszelka racjonalność. Opinii nie można skrytykować, nie ma też obowiązku jej uzasadniać. Kto jednak wyzna wiarę w jej słuszność, otrzyma poczucie przynależności. Dyskurs zostaje więc zastąpiony przez wiarę i wyznanie.
Żyjemy dziś w ciągłym rauszu informacji i komunikacji. Daleko nam jednak do opanowania środków, za pomocą których się komunikujemy. Biernie pozwalamy nieść się falom wymiany informacji, które wymykają się naszej świadomej kontroli. Komunikacja coraz częściej sterowana jest z zewnątrz. Wydaje się podlegać automatycznemu, maszynowemu procesowi, o którym decydują nieznane nam algorytmy.
W naszej codzienności opowiadamy sobie coraz mniej historii. Komunikacja jako wymiana informacji prowadzi do śmierci opowiadania. Również w mediach społecznościowych nie ma prawie żadnych opowieści. Narracje wiążą ludzi ze sobą, wspierając ich zdolność empatii. Wytwarzają wspólnotę. Utrata empatii w dobie smartfonów obnaża charakter medium elektronicznego - to nie jest medium narracyjne.
Regułą napędzającą platformy cyfrowe jest totalne protokołowanie życia. Zgodnie z nią każde życie musi zostać przekształcone w rejestr danych. Im więcej danych o osobie znajduje się w dyspozycji serwisu, tym łatwiej można ją inwigilować, motywować i wyzyskiwać w sensie ekonomicznym. Phono sapiens, który myśli, że dobrze się bawi, jest w rzeczywistości manipulowany i wykorzystywany. Smartfon jako plac zabaw okazuje się cyfrowym panoptikum.
Świat ulega coraz silniejszemu odczarowaniu. Mityczny ogień wygasł dawno temu. Nie znamy już dawnych modlitw. Nie jesteśmy też zdolni do tajemnych medytacji. Nawet mityczne miejsce w lesie popadło w zapomnienie. Dzisiaj dochodzi do tego jeszcze jeden dotkliwy brak. Tracimy właśnie samą umiejętność opowiadania, która byłaby w stanie przywoływać ryty z przeszłości.
Wspólnota bez komunikacji zostaje wyparta przez komunikację bez wspólnoty.
Opowieści wytwarzają kohezję społeczną. Zawierają propozycje sensu i przenoszą wartości fundujące wspólnotę.
Dystans oddziela respectare od spectare. Społeczeństwo respektu kontra społeczeństwo skandalu.
Społeczeństwo późnej nowoczesności, które nie posiada odpowiedniego rezerwuaru wspólnotowych opowieści, jest niestabilne. Bez narracji wspólnotowej nie powstaje polityczność sensu stricto, która umożliwia wspólne działanie.
Nowy nihilizm nie oznacza, że kłamstwo podawane jest za prawdę lub że prawdę wykrzywia się w kłamstwo. Dochodzi tutaj, w stopniu o wiele większym, do unieważnienia różnicy między prawdą a kłamstwem, Ten, kto kłamie świadomie i opiera się prawdzie, paradoksalnie uznaje jej istnienie. Kłamstwo możliwe jest tylko tam, gdzie rozróżnienie na prawdę i kłamstwo pozostaje nienaruszone.