cytaty z książki "Mora"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ach, ci mężczyźni – mruknęła rozczarowana klientka. –
Czy biali, czy czarni, zawsze tacy sami...
Wiedział, że czołowy śledczy z Prezydium Policji to najlepszy adres. Kiedyś zetknął się z nim przy sprawie zmarłej
w podejrzanych okolicznościach kobiety i od tamtej pory wie-
dział, jak postępować w przypadku znalezienia zwłok. W uszach ciągle brzęczało mu ostre: „Niczego nie ruszać!”, rzucone przez komisarza, gdy chciał schylić się po niepozornie wyglądającą chustkę. Teraz również przezornie niczego nie tknął, choć przecież byłoby za co chwycić.
Czyli morderstwo – podsumował w swoim stylu
Kaczmarek, krótko i rzeczowo.
– Bez cienia wątpliwości – potwierdził Marciniak, studiując raport z laboratorium toksykologicznego. – Ktoś podał
Dymeckiemu dawkę, która powaliłaby konia, a co dopiero takiego chudego mężczyznę.
Posterunkowy uśmiechnął się pobłażliwie. Lubił te nieliczne
chwile w swoim zawodzie, kiedy ktoś okazywał się znacznie
mniej rozgarnięty niż on. Mógł wtedy pokazać, że nie wypadł
sroce spod ogona.
– Winna czy niewinna to się dopiero okaże – rzekł, strasząc kobiecinę poważną miną. – Ale rozpytanie nastąpić musi.
Rozpytanie zwyczajna rzecz. Bać się nie ma czego.
Już na coś wpadłeś, Sherlocku? – zażartował zza stołu stary
Marciniak.
Kaczmarek machnął tylko ręką i wyszedł z królestwa umarłych. W tej chwili zdecydowanie chciał wrócić do żywych.