cytaty z książki "Angel"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Wiesz po co istnieją zasady? - (...) - Po to, żeby słabi byli im posłuszni, a silni je łamali.
Znów to poczuła - to dziwaczne doznanie, kiedy jej skóra przestała dotykać jego skóry. Znów jakiś fragment niej odszedł razem z nim, a w zamian ona schwytała cząstkę jego. Nie przypominało to niczego, co czuła do tej pory. Powinna się bać, skulić ze strachu, że mu ulegnie, że się w nim zatraci. Ale nie czuła lęku. Przynajmniej jak na razie.
Żadne modlitwy jej nie ocalą. Bóg zdecydowanie nie ochroni jej przed tym upadłym aniołem ani przed samą sobą.
Miejsce, do którego ją zabierał, zawsze było piękne... ale tym razem jej podróż pomiędzy piekłem a niebem wydawała się inna niż zwykle. W jakiś sposób wyjątkowa. [...] nie byłoby źle spędzić tak całą wieczność.
Przeszła obok nie odwracając głowy, nie odczuwając najmniejszej pokusy - prawie tak, jakby w ogóle nie istniał.
Jej skóra rozpaczliwie domagała się jego dotyku; brakujące fragmenty ich samych, które podkradali sobie nawzajem przy każdym spotkaniu, wciąż nie wróciły na swoje miejsce. Czuła się jak na uwięzi, której nie sposób było zerwać.
Nie była w stanie wytłumaczyć skąd to wie, ale jednego była pewna. Ten złoty uśmiech śmierci był przeznaczony dla niej, i tylko dla niej.
Radość i miłość, jaką kiedyś czuł, dotykając jej, przepadły. Nie był jej przeznaczony i wreszcie widział jasno i wyraźnie, że ona jemu też nie.
Zrozumiałem, że mogę albo zostać tu na zawsze, w potrzasku, albo zostać tu na zawsze, z tobą.
Zwierzę zbyt długo trzymane w klatce w końcu nie wytrzymuje; albo traci wolę walki i zdycha, albo popada w obłęd, próbując wyrwać się na wolność.
Jakiś błysk wvjego oczach mówił jej, że coś było z nim nie w porządku. Zaczynał się przed nią otwierać, pokazywać jej, co naprawdę w sobie kryje.
Akceptacja. Dziesięcioliterowe słowo, które staje ci przed oczami, kiedy w końcu... odzyskujesz wolność.
Ich miłość jest pokręcona, prawie chora. Z osobna każde z nich jest popieprzone na swój własny sposób; potrzebują się nawzajem, żeby przetrwać, bo bez siebie są zgubieni. Niech ich Bóg ma w swojej opiece, jeśli jednemu z nich będzie dane przeżyć drugie. Łączy ich najrzadszy rodzaj miłości, chore uczucie, któremu piękna przydają te dwie dusze i tylko one.
W życiu człowieka rzadko zdarzały się naprawdę drogocenne chwile.
Panował teraz nie tylko nad swoimi, ale I nad jej ruchami, coraz mocniej rozpalając ogarniającą ich namiętność. Nie miała innego wyboru, jak tylko podążać tam, gdzie ją prowadził - do magicznego miejsca położonego dokładnie pomiędzy piekłem a niebem. Z każdym pchnięciem w głąb jej czystego, nieskalanego ciała zabierała go do nieba, a on ciągnął ją prosto do piekła, wchodząc w nią, brakując ją swoim dotykiem i biorąc ją we władanie na zawsze. Syn diabła i włoska piękność. Wreszcie odnalazła swoją własną wersję miłości, której tak rozpaczliwie pożądała.
Są rany, które nie przestają się jątrzyć, ale są też takie, które po prostu zabijają.
Tkwię w pułapce ścian, które mnie więżą.
W pułapce myśli, które mnie oszukują.
W pułapce kości, które nie pozwalają mi stąd odejść.
Ale nie wolno mi się poddać,
Bo muszę zwyciężyć,
Aby móc spojrzeć ci w twarz,
Kiedy zdasz sobie sprawę,
Że ja
Nigdy
Przenigdy
Się nie ugnę.
Jeszcze zanim ich wargi się zetknęły, już rozchyliła dla niego usta, ale choć miała wielką ochotę odwzajemnić pocałunek, nie zrobiła tego. Chciała, żeby to on ją całował, aby mogła przekonać się, jak mocno tak naprawdę jej pragnął.
Kiedy drzwi się zamknęły i wokół zapadła ciemność, miał tylko nadzieję, że gdy znów się otworzą, będzie wciąż tą samą osobą, co kiedy się zamykały....
Luciano niczego się nie boi. Ani pociągu, ani kuli, ani żadnego człowieka, ani nawet....ciemności.
- Skoro w ogóle mi je zaproponował, to musi zakładać, że już stąd nie odejdę. - Obiegł spojrzeniem jej ciało.
- A jeśli je przyjmę, to tym samym zaakceptują, że tu utknąłem...
Oddychała ciężko, a jej serce z każdym kolejnym okrążeniem Angela wokół niej biło coraz szybciej i szybciej. Zatrzymał się tuż przed nią i położył jej wytatuowany palec pod brodę, powoli odchylając jej głowę coraz mocniej. W końcu wymówił słowa, które kryły w sobie ostateczną gwarancję:
-Na zawsze.
Serce biło jej w piersi coraz głośniej.
-Wiesz, co moje "na zawsze" oznacza dla ciebie,cukiereczku?
Wstrzymała oddech.
-Wieczność że mną. - Wypowiedział te słowa z taką siłą, że zdawało się, jakby wstrząsnęły całym pokojem.
Obrzucając piękność jeszcze jednym krótkim spojrzeniem, zastanawiała się, czy ona wie, że ma swojego własnego anioła stróża. Anioła, za którego by zabiła.
Nietrudno jest dostrzec strach w czyichś oczach, zwłaszcza wtedy, gdy koniec jest bliski.
Odeszła, boleśnie ugodzona imieniem, które jej podał. Kiedy je usłyszała, poczuła się, jakby jej dusza stanęła w płomieniach. Sprawił to sposób, w jaki je wymówił, w jaki złożył litery tego pięknego imienia, to jak zabrzmiało, przechodząc mu przez usta, i to, co ujrzała wtedy w jego oczach. To było coś, co tylko kobieta potrafiła odczytać, słysząc, jak mężczyzna, w którym się zakochała, wypowiada imię innej.
Słowa wsiąkały w jego skórę jak tatuaże, którymi była pokryta. Tyle, że one sięgały głębiej. Wyryły blizny w jego duszy.
Zwyczajna osoba zemdlałaby już z bólu, ale on tylko poczuł się bardziej żywy niż kiedykolwiek.
Gdzieś w głębi duszy chyba wiedział, dlaczego nie mógł się z nią zobaczyć, ale dopiero teraz był w stanie przyznać się do tego przed samym sobą.
Już nigdy bym się nie uwolnił.
Wpatrując się w tego upadłego anioła, zdała sobie sprawę, że miłość, którą do niego czuła, nie zniknęła, a teraz rosła wręcz z każdą upływającą sekundą.
Miał nadzieję, że po raz ostatni ogląda tę twarz, tak niepokojąco podobną do jego własnej, która przy każdym spojrzeniu w lustro przypominała mu, że stworzył go potwór.