cytaty z książki "Sierpień"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Gdyż najczęściej młodość to najpiękniejszy czas wolności. I ten, kto z niej nie skorzysta, będzie w dalszej wędrówce wielokrotnie za to płacił… Tęsknił. Zauważał braki. Czasami tracił z tego powodu budowane przez lata szczęście, bezpieczeństwo i rodzinę.
Bywa też tak, że ludzie sami wybierają swój los. I takim zazdroszczę najbardziej. Tym, co potrafią tak się ze sobą zaprzyjaźnić, tak siebie poznać, ze wiedzą, w którym kierunku iść, żeby jak to pięknie nazwałaś, poczucia szczęścia nie stracić.
Bywało, że ludzie szczęścia po odległych kątach szukali i nieszczęśliwi umierali. A może gdyby ich na łożu śmierci zapytać, czy kiedyś majowego koncertu o brzasku wysłuchali, to byłoby wiadomo, czemu tego szczęścia nie znaleźli.
Zastanawiał się nawet, czy w ogóle tego nie przemilczeć. Ale dość napatrzył sie w domu na takie pomijanie i wiedział, do czego prowadzą, albo wręcz odwrotnie – do czego nie prowadzą nieprowadzone rozmowy. Jeśli potrafisz z kimś rozmawiać o najgorszym, potrafisz z nim żyć. A on chciał z Janią żyć, choć ona z całych sił się przed tym wzbraniała.
Można mieć nowe, inne, ale zastąpić się nigdy nie będzie dało. Można mieć czasami nawet lepsze, ale człowiek nie zawsze chce lepszego, tylko akurat to chce, co stracił.
Zdała sobie sprawę, że właśnie ta codzienna powtarzalność, niekiedy żmudna, daje jej ten wewnętrzny spokój, od którego zależy wszystko inne, co dzieje się w niej czy wokół niej. Skrzypnięcie drzwi od kredensu, z którego mama wyciąga chleb, otrzepywanie butów przez tatę po porannym dojeniu (…) Pojęła z całą jaskrawością, że to właśnie jest szczęście i bogactwo. Ten dom że skrzypiącymi drzwiami, ten codzienny rytm, w którym wiecej pracy niż wypoczynku. I że niekiedy dopiero w nieszczęściu człowiek zrozumie, jak wiele dostał od życia.
Odganiać złe myśli to też umiejętność. Niektórzy się z nią rodzą, a inni muszą się nauczyć. I nie o zdolności tu chodzi, a tylko o cierpliwość. Z uporem przeganiać, co złe, i dobre obmyślać. A jak powróci, to jeszcze raz i jeszcze. Najgorzej, gdy się człowiek sam w te złe myśli zapędzi. I drąży (…) Problemy trzeba rozwiązywać, a nie się pod nimi grzebać. I lepiej w dzień.
Czasami bywa, że człowiek tak zapamięta się w swych marzeniach, że gdy dopnie swego, nawet nie zauważy, że nie było na co czekać, że te udręczone dnie i noce nie były tego warte. Pozostanie mu jeno lekcja ważna i nauka na przyszłość – żeby się więcej rozumu słuchać i nie gonić za tym, co nie chce być nasze, tylko dla podniesienia swojej wartości… Bo można tę wartość i godność do reszty zatracić.
Widzisz, Wandzia, płakać lepiej jest do kogoś, bo mało z człowieka schodzi, jak sam się swoich łez nałyka. A jak ci kto te łzy z polika zetrze, nawet rękawem brudnym, to nie zdążą do ust dolecieć. I jak te Twoje łzy w rękaw połapie, to jakby tę rozpacz dzielił z tobą.
Ile to człowiek dróg przejdzie, ile razy źle skręci, a ile się nazad musi wracać. A to o jedną drogę w życiu chodzi. O tę, która prowadzi do domu i rodziny.
Książka jak książka, obojętne czyja, słowo niesie to samo. Tylko temu, który czytać nie chce, nic nie przyniesie.
(…) brzuch napełnisz tak samo, jedząc z garnka, jak z tej wazy. Za to braku miłości niczym nie wypełnisz, choćbyś dolewał, przyprawiał, podgrzewał. Może być tak , że ta miłość się w twoim dorosłym życiu pojawi, że cię ukoi. Ale ten brak na samym dnie pozostanie z tobą na zawsze. A siedzieć przy stole z najznakomitszą zupą, ale z brakiem w sercu, nikt nie chce.
W dobroci kryło się zrozumienie, wybaczenie, cierpliwość, pokora. Tylko z dobrym człowiekiem można być na zawsze. Z każdym innym można czasami pobyć.
Bo widzi pan, mówią , że jak kto szczęścia mocno pragnie , to koło siebie i swojej chałupy odnajdzie . Nie trzeba za nim za daleko jechać . Może to i prawda, ale wie pan, czasami tak jest , że żeby to szczęście koło siebie odkryć , trzeba się tak natrudzić , tyle w sobie znaleźć pokory i spokoju. Trzeba czasami tyle w sobie zmienić , aby nic dookoła nie zmieniać i potrafić z tego czerpać radość . Czasami trzeba całego siebie zmienić pod to, co się dostało . Ażeby wstawać rano i ze spokojem , szczerą wdzięcznością brać to , co się ma . Nie da się tego raz nauczyć . Trzeba się uczyć latami.
Bo ja wiem, że te krowy, pola, kaczki, to jest, Janek, szczęście jednak. Jak człowiek cały dzień przeleży, to nie ma się z czego wieczorem cieszyć. Z tego, że się znów kładzie? Co innego, gdy ten odpoczynek taki wyczekany, światu wysłużony, taki człowiekowi należny. Wiesz jak on smakuje? Dlatego ludzie coraz częściej to poczucie szczęścia tracą. Bo świat coraz wygodniejszy się staje, pod człowieka, zamiast pod naturę.
Człowiek najczęściej nie jest zakochany w innym człowieku, a w tym, jak ten inny go kocha. Uwielbia być tym, kim jest dla kogoś innego. Lubi siebie bardziej, patrząc, jak ktoś na niego patrzy. Żyje mu się dobrze z tym, że gdzieś ktoś za nim szaleje, choć sam w izbie siedzi. I nawet nie potrzebuje bliskości tego człowieka, a tylko jego dla siebie uwielbienia. I to też, Jania, jest miłość. Ale do siebie.
Była tą, którą wszyscy uwielbiali, ale nikt nie kochał. Tą, z którą można było tańczyć i nocą i za widoku (a nieliczne dziewczyny miały odwagę, by tańczyć, gdy jeszcze jaśniało). Tą, z którą rozmawiało się do rana, ale na pożegnanie całowało w policzek. Za którą się tęskniło, ale nie tęskniło do niej. Którą chciało się ze sobą zabrać wszędzie, ale nie tylko dla siebie. Tą, bez której życie było ubogie, ale nie rozmyślano o tym, by spędzić z nią całe życie. Tą, którą każdy miał ochotę przytulać, ale nie zamknąć w ramionach.
Bo wiedziała, że z domu, w którym dobrze się dzieje, można tak wyjść bez słowa. W zamyśleniu, złości, szczęściu. Bez wyjaśnienia. Bez tłumaczenia. W dobrym domu się po prostu wie. A potem wraca, jak gdyby nigdy nic. Ktoś, nie pytając, naleje ci zupy. A ty ją ze smakiem zjesz.
Docenię Jureczku, docenię. Ale żeby tyle gadać? Przecież to człowiek powinien mieć limit słów przyznany na całe życie, żeby se to trochę szanował, rozdzielił, a nie gadał jedno i to samo. A jak ona mi przy tej zupie trzeci raz to samo, to nawet jak mi smakowała, to przez to wkurwienie smak traci.
Patrz, w jakim upale przyszło jej ten świat żegnać – wyrwało się z pomarszczonych ust kobiety klęczącej na przodzie.
– Jej przyszło? – oburzyła się jedyna sąsiadka nieboszczki. – Jak to jej, kiedy ona już zimna od dawna. Ani potu z czoła nie ociera, ani w dekolt między cycki se nie dmucha. (…) Że też człowiek nie pomyśli o tych, co go żegnać będą. Tylko się weźmie i odejdzie.
A czy to też nie modlitwa, gdy ja tu w polu plony zbiorę, potem nimi zwierzyną nakarmię i dziatki odchowam, ziemi i darów natury nie bezczeszczę? Czasami głowę do góry wzniosę, na ptaki się zapatrzę, na niebo, w głowie sobie co nieco poukładam. Przemyślę, podumam, nierzadko wstyd mi za grzechy. Tak wstyd przed tymi ptakami, tym niebem. Przed tym zbożem, co mi obrodziło. A czy wasze za grzechy żałowanie przed obrazem świętym to inne żałowanie niż ja mam tu w polu?
Każdy czegoś żałuje. Ale czy z tym żałowaniem lepiej się żyje?
(…)
Trzeba może wziąć to, czego niekoniecznie się chciało, za dobrą kartę i nią życie rozegrać.
Wprawdzie nikt nigdy głośno o tym nie mówił, ale ludzie szeptali, że Zośka i jej sąsiadka jak mąż i żona żyły. W domach osobnych, na podwórkach oddzielnych, w gospodarce odrębnej, ale duszą razem.
Miejscy plotkarze najwięcej mieli uciechy z powtarzania, że niby i ciałem razem były. Nikt ich nigdy z tym ciałem nie nakrył, a one z plotek nic sobie nie robiły. Sąsiadka była zbyt harda, aby ludzkie słowo zranić ją mogło. A może to życie z Zośką za to wszystko jej wystarczało. Bo jak kto kocha w spełnieniu, spokoju i zaufaniu, to ta reszta, a tym bardziej ludzkie gadanie, nie warte funta kłaków.
Choć nikogo na świecie nie zostawiła po sobie, to jednak coś po niej zostało. Przecież po każdym człowieku zostaje…(…) Pod piecem niedopalone drwa ułożone czekać będą, aż kto weźmie i pod fajerę wrzuci, Na zupę, kartofle dla kur, wrzątek na herbatę…
Mydło, na wpół wymydlone przy misce z wodą leżeć będzie.
Nożyk co najlepiej chleb na kromki ciął, a wcześniej krzyż na spodzie kreślił.
Listy w szafkach, pożółkłe, zbyt rzadko wyczytane.
Urzędowe pisma w szufladzie.
Cerata na stole. Nalewka niedopita.(…). Niewybite myszy panoszyć się będą.(…)
W ogródku dynie jak słonie.
Trzewiki w sieni.
Kapelusz na haku.
Wysokie pierzyny na łóżku pod obrazem świętym.
Skorupki jaj dla kur odłożone.
A i same kury, zanim kto je wyłapie i do siebie weźmie, przecież też na człowieka czekają.
Wyglądają, aż Zośka ze wsi wróci, ziarna sypnie…
A może tak tylko się zdaje. Może odszedł człowiek i nie ma człowieka.
Mawiają, że z plotką jak ze złym robalem. Należy zadeptać w swojej chałupie, jak już do niej
wlezie, zamiast rozmnażać i po innych domach roznosić. Że plotka źle świadczy o człowieku.
Na ludzi, co je roznoszą, trzeba uważać. I że tylko głupiec plotkuje. Mądry nigdy by się takim
słowem nie zhańbił. Mądry w niepewne nie wierzy, przy kompromitacji pożałuje, ze złego
rozgrzeszy, błąd zrozumie i po plotce nie oceni. A i po prawdzie nie oceni. Bo żeby prawdę
znać, trzeba nie tylko komuś do łóżka wejść, ale może i całe życie z nim przespać. I że
prawda jest jak miedza. Każdy widzi ją inaczej.
Z domu, w którym dobrze się dzieje, można tak wyjść bez słowa. W zamyśleniu, złości,
szczęściu. Bez wyjaśnienia. Bez tłumaczenia. W dobrym domu się po prostu wie. A potem
wraca, jak gdyby nigdy nic. Ktoś, nie pytając, naleje ci zupy. A ty ją ze smakiem zjesz.
Z żoną dorastasz. Biorąc wspólnie na barki każdy dzień, jesteście mądrzejsi o wszystko to, co
życie przynosi bądź zabiera. Razem jesteście beztroscy, potem niewyspani. Jeśli poznajecie
się w młodości, to razem powinniście być młodzi, a potem razem dojrzewać i do starości
dochodzić. Bo to oznacza, że żyliście tym życiem wspólnie. Ze sobą.
Niektóre historie nie tyle nosimy w sobie, co one w nas żyją, a gdy dzielimy się nimi z kimś
ważnym, nabierają większej wartości. Stają się wspólne. Łączą. Tak właśnie budują się więzi
– poprzez historie wspólnie przeżyte i te opowiedziane.
W oczach człowieka nie zobaczysz tyle, co w uczynkach, choć mówią, że te oczy tak o człowieku mówią wiele. I nie tego szukaj, co słowem będzie cię zdobywał, a uczynkiem.
W oczach człowieka nie zobaczysz tyle, co w uczynkach, choć mówią, że te oczy tak o
człowieku mówią wiele. I nie tego szukaj, co słowem będzie cię zdobywał, a uczynkiem.