cytaty z książki "Na całego"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Tak, tak, rozumiem. Chce pan wrócić do jednostki -– sarknął podkomisarz, lekko rozdrażniony. – Otóż, szanowny panie Zbigniewie...… Posłuchajcie, mnie, starszy strzelcu Kaczmarek! Mam dla was ofertę. Propozycję, znaczy się. Jako człowiek z najdłuższym stażem w policji, od czerwca odpowiadam za werbunek ludzi do służby. Potrzebujemy dosłownie wszystkich i wszędzie. Żandarmeria ledwo daje radę utrzymać jako taki porządek na ulicach, a przecież ma inne zadania wojskowe. I dlatego trzeba ją koniecznie i szybko zluzować. Stworzyć nowe kadry...
Kaczmarek słuchał tego improwizowanego wykładu oszołomiony. Kayser ciągle nie pozwalał mu wstać, więc czuł się dodatkowo nieswojo, przyglądając się przemowie oficera w tak komfortowym położeniu.
– Tak więc, reasumując...– Kayser zasapał się nagle, łapiąc głębszy oddech. – Proponuje panu służbę w policji. Wydaje mi się pan zdolny i bystry. Ale nie widzę pana jako zwykłego posterunkowego na ulicy, o nie! Na to szkoda pana głowy i spostrzegawczości. Otóż... widzę pana jako swojego podwładnego w Kripo! Polskim Kripo, ma się rozumieć!
Jęczkowiak usłyszał świst kuli dokładnie w tym samym momencie, gdy Piłsudski kichnął, kuląc się w pół jak małe dziecko, złamane nagłą konwulsją.
Odprysk kamiennej bariery za jego plecami nie pozostawiał żadnych wątpliwości.
Alarm!
Natychmiast ewakuować naczelnika!
Rzucił się jak oszalały ku Piłsudskiemu, pchając go bezpardonowo w stronę foyer.
Zaskoczony polityk zachwiał się, ale w lot pojął, że coś jest nie tak.
Świst kolejnego pocisku uświadomił mu, że to nie głupi żart ochrony, a regularne polowanie.