cytaty z książki "Prawdziwe życie"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Historie układa się po to, by zasiać w nas lęk, dzięki czemu jesteśmy pewni, że w prawdziwym życiunic takiego się nie wydarzy.
Obława to chwila, kiedy między wami a zwierzęciem zadzierzga się pewna więź. Jedyna w swoim rodzaju. Sami zobaczycie, to zwierzę decyduje. W pewnej chwili, uznawszy waszą przewagę, oddaje się wam w ofierze. Kapituluje. I wtedy strzelacie.
Mówi się, że cisza po Mozarcie to nadal jest Mozart. Nic się nie mówi o ciszy po strzale. I po śmierci człowieka. Przypuszczam, że tylko nieliczni mieli okazję ją usłyszeć.
A życie jest jak wielka porcja zupy w mikserze, w którym trzeba bardzo się starać, by nie dać się pociąć ostrymi, zasysającymi na dno nożami.
Przyjmowałam jako oczywistość, że chłopiec jest wart więcej od dziewczynki, a do niektórych dziedzin nigdy nie uzyskam dostępu.
Zaczynałam wierzyć, że teraz coś się zmieni, ludzie zaczną się naprawdę spotykać, nawiązywać kontakty choćby z daleka przypominające przyjaźń lub miłość.
Każdy wracał do swojej samotności, znowu zasiadając przed telewizorem i kultywując to, na co od dawna cierpiał: depresję, gorycz, mizantropię, apatię lub cukrzycę.
U nas posiłki rodzinne wyglądały jak kara, wielka szklanka siuśków, które codziennie musieliśmy wypić.
Lato zakończyło się na tym niejasnym doznaniu między zachwytem nad więzią zaczynającą się tworzyć z tą, którą nazywałam mamą, a rosnąco wykładniczo strachem przed tym, którego nazywałam tatą.
Od tamtej nocnej zabawy w lesie ani razu nie płakałam. Coś we mnie skamieniało. Pomyślałam, że to zły znak. Odmawiałam bycia ofiarą, lecz chciałam nadal żyć.
Patrzył wzrokiem, jakiego nigdy u niego nie widziałam, nawet kiedy tracił kontrolę nad swymi napadami złości. Kiedy bił matkę, w jego spojrzeniu był smutek, jakby był więźniem własnej złości i musiał ją wbrew sobie znosić. Teraz było inaczej. Teraz była hiena.
Są tacy ludzie, którzy okradną was z radości, zaciemnią wam niebo, usiądą na ramionach, żebyście nie mogli wzbić się w powietrze.
Czasami udawał, że rozmawia z matką, choć w rzeczywistości nawet gdyby na jej miejscu pojawił się fikus, nie zauważyłby różnicy.
Jeśli ryki nie wystarczały, na pomoc przychodziły ręce, dopóki ojciec nie wyrzucił z siebie całej złości. Na koniec matka zawsze leżała nieruchomo na podłodze. Przypominała pustą poszewkę na jasiek.
Są tacy ludzie, którzy okradną was z radości, zaciemnią wam niebo, usiądą na ramionach, żebyście nie mogli wzbić się w powietrze. Trzymajcie się od nich z dala.