cytaty z książki "Pionek"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Proszę sobie wyobrazić kogoś, kto nosi w sobie takie zło, że staje się nieludzki. Przeraża nas myśl, że ktoś taki może być człowiekiem, takim samym jak ja czy Pani, więc musi być niejako z innego świata. Wolimy wierzyć, że zło przychodzi z zewnątrz. Stąd wampir.
Zło to nie wybuch atomowy, to raczej trujący gaz, co uwalnia się z bagna z każdym bąblem pękającym na jego powierzchni. Zło nie przychodzi z zewnątrz, jak wampir, który co najwyżej może nas swoim złem zarazić. Zło bierze się z nas i musimy sobie z tym radzić.
Na temat poziomu intelektualnego studentów wyrobiła sobie zdanie, słysząc raz w tramwaju jadącym w kierunku kampusu, jak młodzi ludzie postanowili wysiąść na przystanku przy Grocie Roweckiego.
Ja się boję, że mój pociąg odjechał dawno temu. Że czeka mnie długie, nudne życie wrednej, starej ciotki, która mści się na ludziach dookoła za to, że wszystko mija ją bokiem.
Wiedział,że powinno mu być głupio, że przychodzi ją objadać. Ale zachodzące na patelni reakcje karmelizacji wpompowały w jego mózg taki ładunek endorfin, że dałby sobie teraz rwać ósemki na żywca. Pochłonął obiad, podzwaniając widelcem , a jego wewnętrzne dziecko machało rączkami, zaśmiewając się do łez.
Strach działa jak dzwonek ostrzegawczy, kiedy coś się dzieje. Mobilizuje. A lęk jest irracjonalny i niewoli nas od środka, paraliżując przed działaniem.
Tak łatwo się toczy cudze wojny. Przesówa pionki po szachownicy.
To miejsce śmierdzi prochami jak Amy Winehouse po imprezie.
Straszyć Putinem czy ucinającymi głowy świrami z kalifatu mogły sobie duże portale. On szukał strachów z miejscowego podwórka. Lokalność była kluczem. Ludzie mają gdzieś głowy urżnięte Koptom na libijskiej plaży, bo nie mają zielonego pojęcia, gdzie jest Libia. Ale niech kogoś zaciukają w sąsiedztwie. Apokalipsa!
Hreczce nie podobały się metody FBI. Wolał sprawdzone milicyjne sposoby: przesłuchania informatorów, wycieranie krawężników i w ostateczności stare, dobre lanie po mordzie.
Wampir to przecież figura perwersji. (...) Pocałunek wampira to bardzo wyraźna metafora gwałtu. A sam wampir jest amoralny, wyzwolony z nakazów i zakazów społeczeństwa, które go przecież nie dotyczą, bo jest postacią z innego świata, więc wszystko mu wolno, wszystko może. Wampir przekracza jedno z najsilniejszych tabu w kulturze: tabu krwi. Wampir pijąc krew, koi głód. Czyli zaspokaja swoje popędy kosztem ludzkiego życia. Zupełnie jak seryjny morderca.
Wyłuskiwali się z bielizny, a wraz z nią opadały z nich płyty zbroi, fiszbiny gorsetu, pękały skorupy nieufności, kolczugi wyobrażeń, aż spotkali się w połowie drogi, na ziemi niczyjej, między jej palisadą a jego ostrokołem, nadzy, bezbronni i zadziwieni. Doprowadzili się nawzajem do śmiechu, płaczu i krzyku, otulili i wypełnili się sobą, w sobie się zapomnieli.
- Jeśli Pionek siedzi niewinnie, to może być sądowa zbrodnia. (...)
- A co to dzisiaj zmieni? I tak pół życia spędził w więzieniu.
- Bo jeśli Pionek jest niewinny, to jest taką samą ofiarą wampira, jak pozostałe cztery. Tyle że pogrzebaną żywcem.
Seryjni mordercy nie zapominają swoich zbrodni. Oni przeżywają je w wyobraźni każdego dnia.
- Takie były czasy- mówił Hreczko. - Że wszyscy chlali, pamiętasz? Politycy, bo musieli zrobić państwo, a nie wiedzieli jak. Pismaki, bo tak było modnie. Przedsiębiorcy, bo mieli za co. Ludzie po domach, bo im się walił górniczy świat. A gliniarze, bo na trzeźwo się wtedy w policji nie dało.
- A Pionek? (...)
- On stał się tym, kim zawsze chcieliśmy, żeby był. Bestią, którą możemy nienawidzić. Bać się jej. Obciążać za wszystko. Pozbyć się jej, wypędzić na pustynię jak kozła ofiarnego. I czuć się czyści.
Gdy wsiadł do autobusu, kilka osób się do niego uśmiechnęło, aż sprawdził dyskretnie, czy
nie obesrał go gołąb.
- Nie myślę o tobie źle- odpowiedziała mu powoli. - Jesteś tylko nieodpowiedzialny, narwany, rozpieszczony, zepsuty i uparty. Ale za to nie idzie się za kratki.
Siedzieli w milczeniu, w ciemności, na skraju przepaści, której stumetrowy szyb otwierał się gdzieś pod nimi niczym piekło. Dwie maleńkie figurki jak z obrazków Bruegla. Kobieta i chłopiec.
Patrzyła na niego, lustrując kolczyk w brwi (...) precyzyjnie wytartą kurtkę motocyklową nonszalancko powieszoną na oparciu krzesła. Kurtka wyglądała dokładnie tak, jak miała wyglądać: jakby odziedziczył ją po dziadku- powstańcu śląskim albo ściągnął z martwego harleyowca na poboczu Route 66. Równie precyzyjnie ubłocone buty na ciężkiej podeszwie miały sprawiać wrażenie, że ich właściciel spędził weekend nie przed AutoCAD-em, ale w lesie- rąbiąc drewno, ujeżdżając daniele na oklep albo łapiąc tęczowe pstrągi gołymi rękami. Drażniła ją ta antyintelektualna moda, ale nie mogła powstrzymać się od myśli, że chłopak wygląda jak milion dolarów i pewnie własnie tyle zamierza zarabiać.
Są takie myśli, które uruchamiają w głowie elektryzujące obwody, akceleratory skojarzeń, niedających się już zatrzymać.
OK"- odpisała. Opadła na poduszkę. Nigdy nie dała się nikomu wyrwać przez SMS-a. Nie sądziła, że to w ogóle możliwe. (...) Zawibrował iPhone. Gerard wyprostował plecy. "Ok"? Tylko tyle? Tygodnie wojny pozycyjnej w okopach pod Verdum, odwrotów spod Dunkierki i szturmów na plaże Normandii, sprzecznych not dyplomatycznych i szpiegowskich pojedynków, tylko po to, żeby jednym krótkim "OK" Dziewica Orleańska wyszła zza Linii Maginota i poddała się jak marszałek Petain w 1940?
- Ślady prochów były wszędzie, można było z podłogi zamiatać- ciągnął policjant.- Kurde, jak smarkacze mówili rodzicom, że idą na działkę, to nawet nie kłamali, nie?
Dochodził do wniosku, że ludzki mózg własnie tak działa. Bierze chaos, którego nie potrafi znieść, i nadaje mu jakąś znaną sobie formę. Szuka prawidłowości i podobieństw tam, gdzie ich nie ma. Jakby to powiedziała Anka- strukturalizuje. Tworzy złudzenie, że świat da się wyjaśnić, bo inaczej byłby nie do zaakceptowania.
- Kto?- wycharczał, wskazując głową odjeżdżającą karetkę.
- A, taki jeden szczęściarz- odparł dowódca katowickiego pododdziału antyterrorystów.- Bo przeżył. Jak otworzyli do nas ogień, to żeśmy się nie zastanawiali.
Z Bastiana uchodził własnie stres, na którego miejsce wpełzała wesołkowata elokwencja. Odreagowywał.
- Kogo obstawiasz, Kuba: Cegłę cz Żymłę? To prawie jak gra w papier, nożyce i kamień. Hubert, masz jeszcze jakiś wrogów, żeby ktoś robił za trzeciego? Może urząd skarbowy?
Ojciec wpakował syna w samolot na drugą półkulę. Pojechał odzyskać twarz, wyjaśnił krótko. Do kraju, gdzie Internet szmuglowano raz w tygodniu łódką z Florydy (...).
Czasem miała wrażenie, że od ludzi oddziela ją szyba. Że patrzą na nią z niezdrowym zainteresowaniem, jak na postać w tym blokowym amfiteatrze. Patrzą i widzą wszystko.
Młody wyluzuj, jakbym miał się przejmować za każdym razem jak mi jakieś zjeby grożą to bym w Rybniku wylądował.
Zło nie przychodzi z zewnątrz jak wampir który może nas swoim złem zarazić, zło bierze się z nas.