cytaty z książki "Miłość i inne zadania na dziś"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
-Tego lata nauczyłam się paru rzeczy. Że mamy wpływ tylko na siebie. Nieważne, jak bardzo byśmy chcieli nagiąć czyjąś wolę i narzucić swoją, on sam też musiałby tego czegoś chcieć.
Sztuka jest subiektywna, właśnie to czyni ją wielką. Każdy z nas uwielbia coś lub nienawidzi na własnych warunkach.
I chyba tu właśnie pojawiał się problem. Robiłam bowiem tego dnia zawsze to samo, rok po roku, jednocześnie oczekując coraz to innych efektów. Kto w ten właśnie sposób zdefiniował obłęd? Einstein? Ktokolwiek to był, wiedział, co siedzi mi w głowie.
Wiedziałam, że to, co powiedziałam dziadkowi w ogrodzie, było prawdą. Tylko na siebie samych mieliśmy wpływ. Choćbym kochała Coopera jak najmocniej, tej miłości nie starczyłoby na nas dwoje. Musiałam odpuścić.
- Przez cały ten czas, Abby, właśnie tego się bałem. Tamtego wieczoru na plaży, przed rokiem, gdy wyznałaś mi miłość, byłem cały w strachu. Autentycznie przerażony. Wiedziałem, jak bardzo zależy mi na Tobie jako przyjaciółce. Ale rozumiałem, że jeżeli pozwolę sobie na zakochanie się w Tobie, to będzie, jakbym Ci oddał serce. Cały się odsłonię. Dlatego kurczowo trzymałem je przy sobie. Zachowywałem dla siebie. I myślałem, że mi się to udało. Uznałem, że nie czuję do Ciebie tego, co Ty do mnie. A było tak tylko dlatego, że dotąd nie wiedziałem, jak to jest odczuwać miłość. Sądziłem, że to takie uczucie od pierwszego wejrzenia. Rozumiesz, z tych, co z czasem zawsze gasną. I właśnie w takim uczuciu próbowałem znaleźć swoje szczęście. Chodziłem z dziewczynami i myślałem sobie: Tak, to właśnie jest miłość. Nie dawało mi to jednak szczęścia. To zawsze było jakieś puste. Dopiero kiedy odeszłaś, kiedy odebrałaś mi to, co naprawdę dawało mi szczęście, pojąłem, że to miłość. - Położył dłoń na piersi. - Ta głęboka, intensywna troska o dobro innej osoby. Pragnienie, by u tej osoby wszystko było okej, bez przejmowania się sobą samym. Uświadomienie sobie, że Ty, Abby, już zabrałaś mi serce, a mnie całkiem z tym dobrze.
- Dobrze nam razem - powiedziałam.
Spotkał się ze mną wzrokiem i uśmiech powoli znikł mu z twarzy. Myślałam, że to dlatego, iż dostrzega powagę chwili, tego, co cisnęło mi się na usta, więc parłam naprzód.
- Zdaje się, że cię kocham.
Spochmurniał jeszcze bardziej, a ja już wiedziaiam. Nie czuł tego samego.
Wesoło strzelił mnie w ramię i stwierdził:
- Z ciebie też jest świetna kumpela.
- Marzy Ci się poważna rozmowa na środku działu warzywno-owocowego?
- A może być lepsze miejsce?
- Nie wiem, może jakaś bardziej intymna alejka. Na przykład ze środkami czystości. Tam zawsze jest pusto. Mało ktoś kupuje środki czystości w sklepie spożywczym.
- Plotkujecie jak nastolatki. Żaden sekret się tu nie uchowa.
- Ja milczę jak grób - odparła mama, udając urażoną.
- A ja jak nieboszczyk w tym grobie - dodał dziadek.
- Czego więc się nauczyłaś? - zapytał.
- Że mamy wpływ tylko na siebie. Nieważne, jak bardzo byśmy chcieli nagiąć czyjąś wolę i narzucić swoją, on sam też musiałby tego czegoś chcieć.
- Ale będzie okej, tu między nami? - zapytała.
- Tak, mamo. Miłość polega przecież na akceptowaniu drugiej osoby nawet z jej słabościami, prawda?
Wyraźnie widziałam w nich rozwój, a także miejsce na dalszy progres. Ale czy nie jest tak, że zawsze będzie na to miejsce? Nie jest tak, że będę uczyć się i rozwijać, dopóki nie zabraknie mi chęci do podejmowania takich starań? Dopóki będę otwarta na zmiany wokół mnie?
-Ze wszystkim można sobie dać radę.
Czekałam na dalszy ciąg.
-O co chodzi?-spytał.
-Dokończysz tę myśl? Ze wszystkim można dać sobie radę...
-To tylko chciałem powiedzieć. Powinno być więcej?
-Po takim występie zawsze jest coś więcej. Ze wszystkim można sobie dać radę dzięki ciężkiej pracy albo dzięki uporowi, albo przez to, że nigdy się nie poddamy, czy też za sprawą Boga.
-Hm. Okej... ze wszystkim można dać sobie radę, jeśli będziesz ze mną.
Pomagałam w jadłodajni dla ubogich. Dzieci tam są takie malutkie. Serce mi się krajało, ale nauczyło mnie to też, że mam za co dziękować.
- Ale jestem z Ciebie dumna, że spróbowałaś. Może teraz, gdy zobaczyłaś, jakie to może być fajne, dalej będziecie się spotykać. Albo umówisz się z innym chłopcem - powiedziała mama.
Wpadła chyba na najgorszy pomysł świata.
- Taa. No to mamy plan. - Pojmując, że czekają na coś więcej, dodałam: - Po prostu wybiorę sobie chłopaka z kolejki adoratorów czekającej u mojego progu.
- Patrz, wiedziałam, że zareaguje sarkastycznie - powiedziała mama.
- Ty też wniesiesz jakiś wkład w to przesłuchanie, dziadku?
- Przepytam tę kolejkę adoratorów, żeby zbadać, którzy chłopcy czyhają tylko na Twój majątek i urodę.
- Mam wrażenie, że zapomniałam ją nakarmić - szepnęła, gdy ledwie mnie zobaczyła.
- Bywa, że ryby umierają same z siebie - powiedziałam, obejmując ją jedną ręką.
- Zwłaszcza, gdy nie dostają jedzenia - dodał Cooper, za co zarobił ode mnie łokciem w żebra.
- Czy robienie na drutach jest trudne?
- Na początku może być. Ale im więcej się ćwiczy, tym jest łatwiej.
- To tak jak prawie ze wszystkim.
- Właśnie.
Bałam się zmian.
Ta myśl spłynęła na mnie jak jakieś objawienie, ale wiedziałam, że odpowiada prawdzie. Twierdziłam, że staram się dorosnąć i się zmienić, a naprawdę robiłam wszystko, by zostało po staremu. W obliczu zmiany się zapierałam (....). Chciałam trwać pod swoim idealnym kloszem, gdzie nawet jeśli nie wszystko było doskonałe, to przynajmniej do ogarnięcia.
- Miło, że Cię to cieszy.
- A Ciebie?
- Nie. Przeraża, ale i tak pójdę.
- To dobrze. Czasem trzeba robić też to, czego się boimy, prawda?
(...) mamy wpływ tylko na siebie. Nieważne, jak bardzo byśmy chcieli nagiąć czyjąś wolę i narzucać swoją, on sam też musiałby tego czegoś chcieć.
Miłość polega przecież na akceptowaniu drugiej osoby nawet z jej słabościami.