cytaty z książki "Dziewczyna ze złotej klatki"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Bo właśnie tak działa miłość.
Miłość uskrzydla.
Daje nam nadzieję, stanowi oparcie w trudnych chwilach, wierzymy w nią i ją pielęgnujemy. Nie widzę jej, ale wiem, że istnieje.
Że jest obok mnie.
Że jest ze mną.
Byliśmy jak dwa magnesy, które od początku wzajemnie sie przyciągały, by na sam koniec ustawić się pod niewłasciwym kątem.
Nasza droga była usłana różami; czasami stąpaliśmy po aksamitnych płatkach, innym razem deptaliśmy po ostrych jak brzytwa kolcach. I wtedy krwawiliśmy. Obje.
Modliłam się, żeby mnie w końcu pocałował, żeby to dziwne uczucie ciążące na dnie żołądka w końcu przeszło, ale jednocześnie bałam się, co się stanie, kiedy wypuści mnie z ramion.
Krew zaczęła mi krążyć szybciej, gdy przesunął dłońmi po przemoczonym ubraniu, a każde jego niewinne muśnięcie odczuwałam nawet tysiąc razy bardziej na wrażliwiej skórze. Jego pocałunki, dotyk i bliskość zakręciły mi w głowie.
To było niebo w samym środku piekła. (...)
Deszcz stracił na sile.
A my... staliśmy tam. Wyobcowani i tak boleśnie nieświadomi świata. Przyglądałam się, jak gładzi moją twarz, jak szukał w moich ustach odpowiedzi, jak szukał jej w oczach.
Mała rada na przyszłość. Im częściej kłamiecie, tym szybciej potraficie wymyślić najbardziej wiarygodną bajeczkę. To szybkie rozwiązanie, ale już odwrócenie sytuacji nie należy do najprostszych rzeczy.
Mylili się, mówiąc, że mam wszystko, czego zapragnę. Nie miałam najważniejszego - miłości, więc postanowiłam poszukać jej na własną rękę. Przez lata nie interesowało ich, jaka naprawdę jestem. Chcieli ułożonej i wykształconej córki, która posłusznie spełni każdy ich rozkaz. I teraz wychodzi na to, że to ja, Amelia, jestem tą złą, niegodziwą córką, która wykorzystuje swoich bogatych rodziców. Że to ja zasługuję na wszelką pogardę, a nie rodzice, którzy poświęcają swoje życie dla kariery, by zarabiać pieniądze i zadowolić wszelkie potrzeby dzieci.
Życie nie jest sprawiedliwe.
Stałam jak zamrożona. A jednocześnie chciałam się w niego wtulić i pozwolić, by spełniło się wszystko, o czym mówił.
Tak na mnie działał. Gdy byłam z nim, nie liczyło się jutro.
- (...) Poza tym zbudowanie wokół siebie muru jest dobrym wyjściem. Nie mam przyjaciół, którym mógłbym zaufać, ale przynajmniej nikt nie jest na tyle głupi, by mnie zdradzić.
Bo wiecie, przez lata wychowywałam się wśród ludzi, którzy kłamali, spiskowali i jeden krytykował drugiego samym spojrzeniem. Dlatego nauczyłam się czytać z ludzkich oczu, bo tylko one mówiły prawdę.
Jeszcze wczoraj oddałabym wszystko, by móc ułożyć sobie życie według własnych marzeń, własnych planów i pragnień. Więc co mnie powstrzymywało? Tak wiele możliwości w zamian za oddanie siebie i znoszenie Igora przez kilka najbliższych lat. Ale w końcu to nie będzie całe życie. W końcu to tylko nic nieznaczący odcinek czasu w zamian za... wolność.
Jego pocałunki i dotyk sprawiały, że drętwiałam.
Że cierpła mi skóra.
Że w brzuchu poczułam to coś.
Motylki łaskoczące żołądek? Nie. To było coś innego.
Poczułam płomyki. Drobne płomyczki, które wysyłały miliardy iskierek, sprawiając, że ciepło rozchodziło się po całym ciele. Aż po czubki palców.
Zmięłam przekleństwo w ustach. Zaczęły mnie swędzieć dłonie i poczułam naprawdę szczerą ochotę, by chwycić za jej długi czarny warkocz i wywlec ją z knajpy. A najlepiej od razy wrzucić pod nadjeżdżającego tira. Czytałam o takiej nagłej chęci mordu. Podobno nazywają to zazdrością.
Nagle światło na korytarzu stało się oślepiające. Rozmowy pielęgniarek w dyżurce zbyt głośnie. A przyspieszony rytm serca Roberta stał się moim ulubionym dźwiękiem.
- Kocham cię, mój wypłoszu - szepnął, opierając czoło o moje. Nasze wargi delikatnie ocierały się o siebie, gdy z trudem łapaliśmy powietrze.
- Nadal... nadal mnie kochasz?
- I mimo wszystko.
Prawo wyboru to w dzisiejszych czasach niemal towar deficytowy. Każdy od nas czegoś wymaga, stara się nas wprowadzić na obraną przez kogoś innego ścieżkę, wymagając rzeczy niemożliwych.
Człowieka osądza się po czynach, a nie grubości portfela... niestety, inaczej uważają moi rodzice. Pieniądze zapewnią dobre życie, najlepsze szkoły, wzorową edukację, odpowiednią pozycję w hierarchii społecznej, więc co za tym idzie - szczęście. (...)
W takim świecie, w takiej zamkniętej społeczności czułam się jak w klatce. Jak w szklanej, szczelnie zamkniętej klatce.
(...) chciałam wyjść z cienia i wdrapać się na mur, który odgradzał mnie od świata. Chciałam poznać coś, co mnie wyzwoli.
I żebym mogła poczuć, co to znaczy móc oddychać.