cytaty z książki "Terapia u Doktorka"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Wychodząc z gabinetu, nie wiedziałam, co czuję i co powinnam czuć. Dominowało wrażenie wypranego mózgu i ostrych wymiotów emocjonalnych. Zmysły wzroku i słuchu osłabły. Nieskładnie wypowiadałam kolejne słowa do telefonu, próbując opowiedzieć Mrówkowi, jak było. Szybko się jednak rozłączyłam. Ból, ulga, szczęście, smutek, nadzieja, przerażenie, chęć ucieczki i jednocześnie powrotu do gabinetu. Ta mieszanka sprawiła, że byłam zupełnie zagubiona. Nie potrafiłam wsiąść do autobusu – wróciłam do domu pieszo. Przystanęłam na moście na kilkanaście minut. Zawsze przechodzę przez niego szybko na drżących nogach. Tym razem z fascynacją obserwowałam wodę, przelewającą się z hukiem przez opuszczoną zaporę. Ten ogłuszający szum hipnotyzował mnie i uspokajał. Coś mnie do niej ciągnęło. Chciałam wskoczyć w jej wzburzony nurt. Nie, nie miałam myśli samobójczych. Wręcz przeciwnie – byłam pełna nadziei. Jednak dojmujące wrażenie bycia nagą sprawiło, że chciałam zniknąć.
Jenny, mam na imię Jenny. Co w jej głowie siedzi - wiem tylko ja...
- Widzi pani, ale na tym właśnie polega terapia. Na wolnych skojarzeniach.
Dlaczego na siłę próbuje mi wmówić, że terapia miała na to jakiś wpływ? Przecież długo przed jej podjęciem wpadłam na pomysł fabuły, koncepcji całej książki. Tylko zadania musiałam teraz wymyślić, no i oczywiście wszystko napisać. Moją wewnętrzną burzę podsycił jeszcze bardziej.
Wydawało mi się, że tylko mając kryzys, mam o czym mówić. Paradoksalnie więc, kiedy męczyły mnie myśli samobójcze i autoagresywne, jechałam na terapię spokojniejsza. Czułam się wtedy należycie „przygotowana”. Tak właśnie było tym razem.
Znów odniesienie do jego osoby! Czy on myślał, że był dla mnie najważniejszą osobą? Że całe moje życie kręciło się wokół niego? Nie czułam się z nim związana, a chyba przecież powinnam. Dlaczego nie potrafiłam się przed nim otworzyć? Choć może bardziej – dlaczego, skoro emocjonalnie mu nie ufałam, nie zmieniałam terapeuty? Dlaczego, mimo braku bliskości, tak bardzo do niego przywarłam?
- Chcę umrzeć. Czasami mam jakieś wizualizacje, że podcinam sobie żyły albo się wieszam. To jest jak film, który odtwarza się na okrągło i nie da się go zatrzymać.
Co mi to daje? W pewnym sensie poczucie ulgi.
Świadomość, że w każdej chwili można uciec w śmierć, jest pokrzepiająca. Jak obietnica znieczulenia bólu. Świadomość takiego ostatecznego wyjścia awaryjnego czasem potrafi obniżyć poziom lęku.
Życie, zdrowie, samoakceptacja i szacunek do siebie. Na drugim miejscu – narzeczony: miłość, akceptacja, bliskość i szacunek. Na trzecim terapia, a potem pisanie. I wydaje mi się, że te pierwsze dwa punkty mogą być celami w terapii.