cytaty z książki "Błądzą wszyscy (ale nie ja)"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Każda udana rewolucja - zauważyła historyk Barbara Tuchman - z czasem wkłada szaty tyrana, którego obaliła.
Wątpliwości nie są wrogiem sprawiedliwości; nadmiar pewności siebie - owszem.
Anthony Greenwald doszedł do wniosku, że naszym Ja rządzi totalitarne ego, które bezlitośnie niszczy niepożądane informacje oraz – jak wszyscy totalitarni przywódcy – zafałszowuje naszą historię, spisując ją z punktu widzenia zwycięzcy. Jednak w odróżnieniu od totalitarnego władcy, który przeinacza historię, żeby przekazać swoja wersję przyszłym pokoleniom, totalitarne ego robi to dla siebie. Historię spisują zwycięzcy, a kiedy tworzymy własną historię, czynimy to – podobnie jak wielcy zdobywcy – żeby usprawiedliwić swoje działania, przedstawić się w korzystnym świetle oraz podtrzymywać swoje zadowolenie z siebie i z tego, co zrobiliśmy (bądź czego nie zrobiliśmy). Jeśli popełniono jakieś błędy, to nasza pamięć utwierdza nas w przekonaniu, że popełnił je ktoś inny.
Bez poczucia przynależności do grup, które nadają naszemu życiu sens i cel, przypominalibyśmy ruchome kule unoszące się swobodnie w chaotycznym wszechświecie. Dlatego jesteśmy gotowi zrobić, co w naszej mocy, aby utrzymać poczucie przynależności.
Bez wątpienia jest bardzo ważne, aby dzieci nauczyły się odnosić sukcesy, ale jest równie istotne, aby nauczyły się nie lękać niepowodzeń. Kiedy dzieci lub dorośli boją się porażki, obawiają się ryzyka. Czują, że nie mogą sobie pozwolić na pomyłkę.
Błędy stanowią nieodłączny element baseballu, a także medycyny, biznesu, nauki, prawa, miłości i życia w ogóle. W ostatecznym rozrachunku ocena charakteru całego narodu oraz szlachetności jednostki nie zależy od tego, czy ów naród lub osoba działają bezbłędnie, lecz od tego, co robią po popełnieniu błędu.
Cała sztuka polega na tym, żeby zidentyfikować dwa sprzeczne przekonania, które wywołują w nas nieprzyjemne napięcie, a następnie znaleźć sposób na konstruktywne usuniecie tej sprzeczności lub (…) nauczyć się z nią żyć.
(…) Chris Crandall i Amy Eshelman dokonali przeglądu obszernej literatury empirycznej dotyczącej uprzedzeń i ustalili, że kiedy ludziom brakuje zasobów emocjonalnych – kiedy odczuwają senność, frustrację, złość albo lęk, a także gdy są pijani lub doświadczają silnego stresu – stają się bardziej skłonni ujawniać skrywane uprzedzenia wobec innych grup. Kiedy Mel Gibson wygłosił antysemicką tyradę po tym, jak został aresztowany za prowadzenie samochodu po pijanemu, już następnego dnia, w swych nieuniknionych publicznych przeprosinach, oświadczył: „Mówiłem nikczemne rzeczy, w których prawdziwość nie wierzę. Głęboko się wstydzę wszystkiego, co powiedziałem. (…) Przepraszam za niegodne zachowanie, jakiego się dopuściłem pod wpływem alkoholu”. W tłumaczeniu na prostszy język: „To nie byłem ja, tylko alkohol”. Wszystko pięknie, ale wyniki badań dowodzą jednoznacznie, że odurzenie alkoholem ułatwia ludziom ujawnianie skrywanych uprzedzeń, lecz nie wkłada takich postaw do ich umysłów. Kiedy więc ludzie przepraszają, mówiąc: „Wcale nie myślę tego, co powiedziałem. Byłem zmęczony (zmartwiony, wściekły, pijany)” (…) możemy być niemal pewni, że wcześniej powiedzieli to, w co naprawdę wierzą.
Chyba najważniejszą nauką, jaka płynie z teorii dysonansu, jest ta, że nie powinniśmy czekać, aż ludzie wokół nas doznają nawrócenia moralnego, przemiany osobowości, nagłej zmiany zdania albo objawienia, które każe im usiąść prosto, przyznać się do błędu i zrobić to, co należy. W większości wypadków ludzie i instytucje robią wszystko, co w ich mocy, żeby zredukować nieprzyjemny dysonans w sposób korzystny dla siebie – taki, który pozwoli im usprawiedliwić swoje błędy i postępować tak, jak dotąd.
(…) co jakiś czas pojawia się ktoś, kto ośmiela się powiedzieć prawdę, nawet jeśli owa prawda burzy dobrą, samousprawiedliwiającą opowieść. To niełatwe zadanie, ponieważ wymaga świeżego, sceptycznego spojrzenia na wspomnienia, z którymi dotąd żyliśmy, wnikliwego przeanalizowania tych wspomnień i rzetelnej oceny ich wiarygodności, a wreszcie odrzucenia ich bez względu na to, jak silny odczuwamy dysonans.
Dla niektórych małżeństwo jest źródłem radości i pociechy, miejscem rozwoju duchowego, związkiem, w którym rozkwitają jako jednostki i jako para. Dla innych małżeństwo staje się źródłem kłótni i niezgody, miejscem stagnacji, relacją, która tłamsi ich indywidualność i osłabia łączącą ich więź.
Jedno z niekorzystnych następstw przekonania, iż błędy świadczą o głupocie, polega na tym, że ludzie nie uczą się na własnych błędach. Niepotrzebnie narażają się na kolejne straty.
Jeśli jesteś osobą porzuconą, możesz doświadczać druzgocącego dysonansu między dwoma przekonaniami: „Jestem dobrym człowiekiem i byłem wspaniałym partnerem” i „Ona ode mnie odchodzi. Jak to możliwe?”. Możesz dojść do wniosku, że wcale nie jesteś taki dobry, jak sądziłeś, albo że jesteś dobrym człowiekiem, ale kiepskim partnerem, jednak niewielu z nas próbuje usunąć dysonans, wbijając strzały w poczucie własnej wartości. Dużo łatwiej jest złagodzić to nieprzyjemne uczucie, wbijając je w partnera, na przykład dochodząc do wniosku, że jest on trudnym w pożyciu egoistą, tyle że dotąd nie zdawałeś sobie z tego sprawy.
(…) June Tangney wykazała, że kiedy ktoś krytykuje nas za to, jacy jesteśmy, a nie za to, co zrobiliśmy, doświadczamy dojmującego poczucia wstydu i bezradności; mamy ochotę zapaść się pod ziemię, zniknąć. Ponieważ osoba głęboko zawstydzona nie ma dokąd uciec od przygnębiającego poczucia upokorzenia (…) – zawstydzeni małżonkowie często biorą na partnerze gniewny odwet: „Wmawiasz mi, że zrobiłem coś strasznego, bo jestem beznadziejny i nieudolny. Ponieważ jednak nie uważam się za beznadziejnego ani nieudolnego, to ty musisz być do niczego, skoro upokarzasz mnie w taki sposób”.
Każde małżeństwo jest pewną opowieścią i jak wszystkie opowieści ulega wpływowi zniekształconych spostrzeżeń i wspomnień swoich bohaterów, które pomagają zachować tę historię w takiej postaci, w jakiej widzi ją każda ze stron.
Każdy z nas popełnia błędy. Możemy jednak powiedzieć: „Coś jest nie tak. To nie ma sensu”. Błądzić jest rzeczą ludzką, ale każdy, kto popełnił błąd, może wybrać między ukryciem go a przyznaniem się do jego popełnienia. Ta decyzja ma kluczowe znaczenie dla naszych dalszych działań.
Kiedy coś Ci nie wychodzi, spróbuj powiedzieć: „Popełniłem błąd. Muszę zrozumieć, co poszło nie tak, jak powinno. Nie chcę powtórzyć tego samego błędu”. Wyniki badań Dweck dodają otuchy, ponieważ świadczą o tym, że w każdym wieku możemy się nauczyć spostrzegać swoje błędy nie jako osobiste klęski, które trzeba usprawiedliwić lub zakwestionować, lecz jako nieodłączny aspekt życia, który pomaga nam się rozwijać i dorastać.
Ludzie sądzą, że błędy świadczą o głupocie tych, którzy je popełnili. W połączeniu z charakterystyczną dla naszej kultury skłonnością do zapominania o tym, co zdarzyło się dawniej niż miesiąc temu, takie podejście oznacza, że ludzie traktują błędy jak wyjęte z ogniska, gorące ziemniaki – próbują się ich pozbyć tak szybko, jak to tylko możliwe, nawet jeśli muszą je podrzucić komuś innemu.
Jeba Stuarta Magrudera (…) zaślepiło przekonanie, że należy zrobić dosłownie wszystko – nawet gdyby miało się to wiązać z łamaniem prawa – żeby pokonać „ich”, wrogów politycznych Nixona. Jednak kiedy go złapano, Magruder miał odwagę spojrzeć prawdzie w oczy. Takie doświadczenie jest straszne i wstrząsające dla każdego człowiek – to tak, jakbyś zobaczył swoje odbicie w lustrze i nagle zdał sobie sprawę, że na Twoim czole pojawiła się wielka, fioletowa narośl. Magruder mógł zrobić to, co miałaby ochotę uczynić większość ludzi – nałożyć na czoło grubą warstwę makijażu i zapytać: „Narośl? Jaka znowu narośl?”. Ale on oparł się tej pokusie. Ostatecznie – powiedział – nikt nie zmuszał ani jego, ani pozostałych do łamania prawa. „Mogliśmy zaprotestować przeciwko temu, co się działo, albo złożyć wymówienia” – napisał. „Zamiast tego przekonaliśmy siebie, że zło jest dobrem, i brnęliśmy dalej”.
Aby pokazać, w jaki sposób wspomnienia się zmieniają, żeby dopasować się do naszej historii, psychologowie badają ewolucję wspomnień na przestrzeni czasu. Jeśli Twoje wspomnienia dotyczące tych samych osób się zmieniają – stają się bardziej pozytywne lub negatywne – w zależności od tego, co w danym momencie dzieje się w Twoim życiu, to przyczyna owych zmian tkwi w Tobie, a nie w tych osobach. (…) możesz doznać wstrząsu, kiedy sobie uświadomisz, iż w przeszłości czułeś lub myślałeś zupełnie inaczej.
Małżeństwo jest najważniejszą wspólną decyzją w życiu większości ludzi, dlatego partnerzy są gotowi zrobić wiele, żeby je utrzymać. Umiarkowana doza poślubnej redukcji dysonansu – kiedy to partnerzy patrzą na swój związek półprzymkniętymi oczami, podkreślając jego zalety i nie dostrzegając jego wad – pozwala na zachowanie harmonii. Jednak ten sam mechanizm skłania niektórych ludzi do pozostawania w związkach (…) balansujących na krawędzi katastrofy.
Metoda naukowa obejmuje stosowanie procedur, które mają wykazać nie to, że nasze przewidywania i hipotezy są trafne, ale że mogą być błędne. Rozumowanie naukowe jest użyteczne w każdym zawodzie, ponieważ każe nam stawić czoło możliwości – lub nawet nieprzyjemnemu faktowi – że popełniliśmy błąd. Zmusza nas do konfrontacji z własnym samousprawiedliwieniami i do wystawienia ich na widok publiczny, żeby inni mogli je podważyć. Zatem w gruncie rzeczy naukę można uznać za formę kontrolowania arogancji.
Najlepszym lekarstwem na problem widzenia tunelowego (nazywanego potocznie „klapkami na oczach”), które dotyka wszystkich śmiertelników, jest większa ilość światła.
Nie dopuszczamy myśli, że sprawcy zła mogą być ludźmi podobnymi do nas, ponieważ ta świadomość mogłaby nas zmusić do zmierzenia się z niepokojącą prawdą, wyrażoną niezwykle celnie przez Pogo – bohatera amerykańskiego komiksu pod tym samym tytułem: „Spotkaliśmy wroga – to my nim jesteśmy”.
Niewolnictwo przeszło do historii, ale dawne urazy nie podążyły jego śladem. To dlatego historię spisują zwycięzcy, ale to ofiary piszą pamiętniki.
(…) niezależnie od tego, jak bolesna bywa rezygnacja z samousprawiedliwień, jej wynik uczy nas czegoś bardzo ważnego o nas samych oraz może nam przynieść spokój związany z wglądem i samoakceptacją.
Popełnianie błędów odgrywa doniosłą rolę w edukacji młodych naukowców i artystów, którzy muszą mieć swobodę eksperymentowania, sprawdzania pomysłów metodą prób i błędów, podejmowania ryzyka.
Szczęśliwi partnerzy życiowi stosują wobec drugiej osoby ten sam wielkoduszny sposób myślenia, jaki wszyscy odnosimy do samych siebie. Wybaczają swojej drugiej połówce błędy i potknięcia, upatrując ich przyczyn w sytuacji, i przypisują jej zasługi za uczynki pełne miłości i życzliwości. (…) ludzie nieszczęśliwi w swoich związkach postępują odwrotnie. Jeżeli partner zrobi coś miłego, upatrują przyczyn jego zachowania w chwilowym kaprysie lub w czynnikach sytuacyjnych.
To naturalne, że w trakcie nauki popełniamy błędy – właśnie w ten sposób przyswajamy sobie wiedzę i doskonalimy swoje umiejętności. To wcale nie znaczy, że jesteśmy głupi.
Tym, co może zniszczyć związek dwojga ludzi, są dużo poważniejsze próby ochrony nie tego, co zrobiliśmy, ale tego, kim jesteśmy. Ten rodzaj samousprawiedliwienia występuje w dwóch postaciach: „Ja mam rację, a ty się mylisz” i „Nawet jeśli nie mam racji, trudno! Już taki jestem”.