cytaty z książek autora "Jürgen Habermas"
Dopóki medyczna ingerencja kieruje się klinicznym celem leczenia chorób albo profilaktyki, lekarz może zakładać zgodę pacjenta, leczonego zapobiegawczo. Założenie konsensu zmienia działanie sterowane egocentrycznie w działanie komunikacyjne. Interweniujący genetyk, dopóki uważa się za lekarza, nie musi traktować ludzkiego zarodka z obiektywizującym nastawieniem technika, jako rzecz, którą trzeba wytworzyć, naprawić albo wyregulować zgodnie z życzeniami. (...) Leczony "zapobiegawczo" pacjent może się w przyszłości, jako osoba, odnieść do takiej prenatalnej interwencji inaczej niż ktoś, kto dowiaduje się, że jego genetyczne zadatki zostały zaprogramowane, niejako bez wirtualnej zgody, wyłącznie według preferencji osób trzecich. Dopiero w tym wypadku ingerencja genetyczna przybiera formę "technicyzacji" natury ludzkiej. Inaczej niż przy interwencji klinicznej, genetyczny materiał jest tu poddany manipulacji z perspektywy kogoś, kto działa instrumentalnie - wedle własnych celów "kolaboracyjnie" wywołuje pożądany stan. Modyfikujące ingerencje genetyczne noszą znamiona eugeniki pozytywnej, jeżeli przekraczają granice wyznaczone przez "logikę leczenia", tj. unikania zła.
Manipulowanie składem genomu, coraz dokładniej rozszyfrowywanego, oraz oczekiwania niektórych genetyków, że wkrótce będzie można wziąć sprawę ewolucji we własne ręce, sięgają obszarów, którymi dotąd nie mogliśmy rozporządzać, i podważają kategorialną różnicę między subiektywnym a obiektywnym,, między tym, co powstało naturalnie, a tym, co zostało zrobione. Chodzi o to, że biotechnologia zaciera głęboko zakorzenione rozróżnienia, dotychczas w naszych samoopisach uznawane za stałe. Mogłoby to zmienić naszą gatunkową samowiedzę etyczną w taki sposób, że naruszona zostałaby również nasza świadomość moralna - albowiem naturalana geneza stanowi niezbędny warunek, abyśmy mogli pojmować się jako autorzy własnego życia i jako równoprawni członkowie moralnej wspólnoty. Jest dla nas czymś oczywistym, że istniejemy jako ciało czy też poniekąd "jesteśmy" ciałem - otóż przypuszczam, że umiejętność programowania własnego genomu mogłaby zakłócić tę oczywistość oraz stworzyć nową, asymetryczną relację między osobami.
Z punktu widzenia liberalnego państwa konstytucyjnego autonomię badań należy chronić. Albowiem z rosnącym zasięgiem i precyzją technicznego rozporządzania naturą wiąże się zarówno ekonomiczna obietnica postępu produktywności i przyrostu dobrobytu, jak polityczna szansa zwiększenia zakresu indywidualnych decyzji. Większa swoboda wyboru sprzyja prywatnej autonomii jednostki, toteż do tej pory nauka i technika były naturalnymi sojuszniczkami podstawowego przeświadczenia liberałów, że wszyscy obywatele powinni mieć jednakowe szanse autonomicznego układania sobie życia.
Zrównanie działania klinicznego i ingerencji manipulacyjnych ułatwia im też następny krok, wiodący do zatarcia ważnej różnicy między eugenbiką negatywną a pozytywną. Zapewne, wysoce ogólne cele jak wzmocnienie odporności albo przedłużenie życia to jakości pozytywne i niejako zgodne z celami klinicznymi. Jakkolwiek w pojedynczym wypadku może być trudno odróżnić ingerencje terapeutyczne, czyli podejmowane dla uniknięcia zła, od eugenicznych ingerencji ulepszających - to przecież regulatywna idea, wytyczająca granice, jest prosta.
Gdy dorastający osobnik dowiaduje się, że ktoś inny ułożył projekt, według którego zmodyfikowano jego genetyczne zadatki, wówczas - w obiektywizującej autopercepcji - perspektywa bycia produktem może przesłonić perspektywę spontanicznego bycia ciałem.W ten sposób zatarcie różnicy między tym, co powstało samo, a tym, co zostało zrobione, dotyka własnego sposobu egzystencji.
Interakcyjna struktura procesów edukacji, w których dziecko zawsze występuje w roli drugiej osoby, sprawia, że formujące charakter oczekiwania rodziców są zasadniczo "podważalne". (...) Otóż takiej szansy nie ma wówczas, gdy preferencje rodziców zostały utrwalone genetycznzie. Interwencja genetyczna nie otwiera pola komunikacji, w którym planowane dziecko traktowane jest jako druga osoba i objęte procesem porozumiewania się. (...) Ingerencja prenatalna nie pozwala nastolatkowi dokonać rewizji, równoznacznej z procesem uczenia się. Zwada z genetycznie utrwalonym zamiarem osoby trzeciej to sytuacja bez wyjścia.
Wszystkie osoby, także naturalnie urodzone, są w ten czy w inny sposób zależne od swego genetycznego programu. Zależność od rozmyślnie ustalonego programu genetycznego jest dla moralnej samowiedzy zaprogramowanej osoby istotna z innego powodu. Osobie tej zasadniczo odmówiono możliwości zamienienia się na role z programującym. W ostrzejszym sformułowaniu: produkt nie może ze swej strony projektować swego projektanta. Nie interesuje nas tutaj, czy programowanie ogranicza możność bycia sobą i etyczną wolność innego człowieka, a jedynie, czy i jak ewentualnie narusza symetryczną relację między programującym, autorem projektu, a "zaprojektowanym" produktem. Programowanie eugeniczne utrwala zależność między osobami, które wiedzą, że możliwość zamiany społecznych miejsc z zasady nie wchodzi dla nich w rachubę. Taka nieodwracalna, sztywna zależność społeczna stanowi zaś obce ciało we wzajemnie symetrycznych stosunkach uznania w moralnej i prawnej wspólnocie wolnych i równych osób.
Etyka możności bycia sobą staje się tym samym jedną z wielu alternatyw. Wobec konkurencyjnych odpowiedzi treści tej samowiedzy nie da się dłużej bronić argumentami natury formalnej. Wydaje się raczej, że źródłowe filozoficzne pytanie o "właściwe życie" odradza się dziś w swojej ogólnej postaci antropologicznej. Nowe technologie narzucają nam publiczny dyskurs o właściwym rozumieniu kulturowej formy życia jako takiej. I nie ma już żadnych racji po temu, by filozofowie pozostawiali tę sprawę w rękach biologów i inżynierów zapalonych do science-fiction.
Głosowanie daje każdemu obywatelowi glos, żeby łagodzić intensywność przekonań.