cytaty z książek autora "Troy Denning"
Tylko przez ciężkie doświadczenia uczymy się zdecydowania,
dzięki próbom stajemy się silniejsi, dzięki kłopotom przybywa nam odwagi, a przez rozterki otrzymujemy mądrość.
Mrok był wieczny, wszechpotężny, niezmienny.
Wpatrywała się weń przez zbyt wiele lat, sama i bez zmrużenia oka, zdeterminowana, żeby jej nie pochłonął.
A teraz nigdy już nie pochłonie.
Teraz zapaliła świecę.
- Na przykład? - spytała zaczepnie Jaina.
Leia odpowiedziała bez zastanowienia:
- Cóż, na przykład historii z Jagiem i Zekkiem.
Han przygryzł wargę, żeby stłumić śmiech, i Jaina poczuła się nieswojo.
- Pomagali mi podczas ucieczki - bąknęła. - Byli bardzo dzielni... Walczyli i w ogóle... Pamiętam to, naprawdę.
- Mama ma na myśli to, co wydarzyło się później - wyjaśnił jej ojciec. - Kiedy wnosili cię na pokład.
- Ja, eee... - Jaina urwała, rozpaczliwie próbując przypomnieć sobie szczegóły mglistego wspomnienia, krążącego gdzieś na obrzeżach jej pamięci. Widziała wyszczerzone w szerokim uśmiechu śnieżnobiałe zęby Zekka... i durastalowoszare oczy Jaga, otwarte szeroko ze zdumienia, co rzadko u się zdarzało. - Eee, podziękowałam im? - strzeliła.
- Hm, chyba można to tak nazwać - parsknął z rozbawieniem jej ojciec. Wziął spod ściany przy łóżku krzesło i usiadł na nim, uśmiechając się pod nosem. - Poprosiłaś, żeby się z tobą przespali.
- Co takiego? - Jaina nie wierzyła własnym uszom. - Obydwaj?
Gdy ty staniesz na jego straży, tyriański sen o wolności będzie trwał wiecznie.
-Czy martwię się, co z nami będzie? - zapytał [Jacen]. - Chyba w to nie wątpisz. Ta wojna wydobywa na światło dzienne wszystko, co złe i samolubne w Nowej Republice. Korumpuje, gwiazda po gwieździe, cała galaktykę.
- Mogę ci powiedzieć, co to było za świństwo - stwierdził Fett, czekając aż [Jaina] schowa wacik z pobranym materiałem do próbówki. - Nanowirus.
- Kilka testów nie zaszkodzi. (...) Lepiej się upewnić.
- Jestem pewien - powiedział z naciskiem (...). - To bardzo w stylu Imperium. Jak znam życie, ściągnęli pomysł z tego paskudztwa, które twój ojciec [Han Solo] znalazł na Wotebie w czasach, kiedy całowałaś się z robalami.
- To nie były robale - zaprotestowała Jaina, powstrzymując się przed walnięciem go Mocą w bańkę hełmu. - Killikowie to...
- A więc naprawdę się z nimi całowałaś? - nie dał jej dokończyć. - Zawsze myślałem, że to tylko taka...
Tym razem Jaina nie zdołała się powstrzymać - pchnęła go Mocą na ścianę, a potem cisnęła w głąb tunelu.
- Nie kłap tyle jadaczką, dziadku - warknęła. - Jeszcze dostaniesz zadyszki, a musisz wypełnić umowę.
- Musimy sobie kilka rzeczy wyjaśnić. Nie pomogę wam z moffami.
- Cóż - westchnęła Mirta. - Zmartwię cię, ale będzie wręcz przeciwnie. - Sięgnęła do sakwy u pasa i... jej ręka zastygła w pół ruchu, zatrzymana przez Jainę Mocą.
- Naprawdę sądzisz, że pozwolę ci wyciągnąć detonator termiczny? - parsknęła Jedi. - Ta sztuczka jest równie stara, jak moja matka [Leia Organa Solo].
(...) lepiej nic nie zakładać z góry. Kiedy spodziewasz się, że coś pójdzie po twojej myśli, przeważnie jest wręcz przeciwnie.
(...) Morwan wyjęła z niej [szuflady] skalpel soniczny.
Han się wyprostował.
- A po co to?
- Pewnie po to, żeby wyciąć martwą tkankę - wyjaśniła Leia.
- Tutaj?
- Nie dajesz jej wielkiego wyboru - odrzekła Leia. - Tym bym się akurat nie przejmowała. Wygląda na to, że zna się na felczerstwie.
- Świetnie (...). Na pewno będzie wiedziała, gdzie ciąć, podrzynając mi gardło.
(...)
- Z Jedi i dwoma Noghri na pokładzie?
(...)
- I tak za blisko mnie się kręci z tym skalpelem. Wiesz jaka ona jest, jeśli chodzi o mężczyzn.
- Ale trzeba coś zrobić, inaczej rozwinie się gangrena (...). Jestem prawie pewna, że można zaufać lady Morwan, ale zawsze możesz poprosić, aby zrobił to Threepio.
- Dzięki (...). Wolałbym pocałować Hutta.
- Wcale byś nie wolał - szybko odparła Leia. - Uwierz mi na słowo.
A to wszystko było winą Niedoszłych Darthów [Nowego Zakonu Sithów Dartha Krayta], którzy zaszyli się na Korribanie. Kazali jej [Alemie Rar] czekać aż trzy dni, żeby nauczyć ją posługiwania się medytacyjną sferą i przygotować swój dar dla Jacena.
A czym okazał się ten "dar"? Holocronem Dartha Vectivusa, wypełnionym takimi perełkami mądrości, jak: "Nigdy nie pożyczaj pieniędzy od kogoś na tyle potężnego, żeby cię mógł zmusić do ich zwrotu" czy "Niech twoi pracownicy wiedzą, że darzysz ich zaufaniem... ale ani na chwilę nie przestawaj ich obserwować". Kim był ten gość? Księgowym?
- Miłość jest piękna (...) dopóki nie pozwalasz, by stanęła ci na drodze.
- Jest różnica pomiędzy pozwalaniem, aby coś ci stanęło na drodze, a niepotrzebnym niszczeniem tego.
Podobnie jak Yuuzhan Vongowie, którzy niegdyś go więzili, Jacen stał się zdolny do każdego poświęcenia - i równie nietolerancyjny dla tych, którzy nie podzielali jego zaangażowania. Luke zrozumiał, że Jacen Solo poniósł klęskę nie dlatego, że był samolubny, lecz dlatego, że był całkowicie pozbawiony egoizmu.
Z małego ekranu w kącie sufitu dobiegł cichy pisk i z głośnika interkomu rozległ się głos Bena.
- Agent specjalny Skywalker, sir. Paczki dotarły na miejsce.
- Ben, to nie paczki, tylko nasi goście - sprostował Jacen.