cytaty z książek autora "Georges Bernanos"
Bóg zbawił każdego z nas i każdy z nas jest wart krwi Boga.
Żadne społeczeństwo nie da sobie rady z biednym. Jedni żyją z głupoty bliźniego, z jego próżności i z jego wad. Biedny żyje z miłości bliźniego. Jakież wzniosłe słowo!
Jak trudno jest wszystkim dogodzić! Cokolwiek by się robiło, ludzie zdają się skłonniejsi do korzystania z dobrych chęci niż do odpłacania tym samym. Skąd się bierze niepojęta jałowość tylu dusz?
Zapewne, człowiek jest wszędzie wrogiem samego siebie, swym tajonym i skrytym wrogiem. Zło, gdziekolwiek rzucone, kiełkuje na pewno. Najmniejszy zaś posiew dobra, żeby nie przepadł, wymaga nadzwyczajnego trafu, niezwykłego szczęścia.
Nie traci się wiary, ona przestaje kształtować życie, to wszystko.
- Jestem pewny, że pan wierzy w Boga.
- U nas - odpowiedział mi - to jest pytanie, którego się nie zadaje. My wierzymy w Boga wszyscy, nawet najgorsi może nawet bardziej niż inni. Myślę, że jesteśmy zbyt dumni, żeby zgodzić się robić źle bez żadnego ryzyka: gdy się wierzy, trzeba się zawsze liczyć z jednym świadkiem: z Bogiem.
- Zwyczaj modlenia się to dla mnie znaczy ustawiczne zaprzątanie sobie głowy modlitwą, zmaganie się, wysiłek.
Zachować milczenie, co to jest za dziwne słowo! To milczenie nas zachowuje.
- Nie wiem, jaki jest mój udział w wolności, duży czy mały. Wierzę tylko, że Bóg dał mi jej tyle, co potrzeba, żebym, gdy przyjdzie chwila, złożył w Jego ręce.
Instynkt modlitwy istnieje w głębi każdego z nas i jest równie niewytłumaczony jak inne instynkty.
Mój Boże, chętnie Ci wszystko oddaję. Tylko że ja nie potrafię dawać, ja daję tak, jak się pozwala coś wziąć. Najlepiej siedzieć cicho. Bo jeżeli ja nie potrafię dawać, Ty, Boże, potrafisz wziąć... A przecież tak bym pragnął raz jeden, tylko raz jeden być szczodrym i wspaniałomyślnym wobec Ciebie!
Nie chcemy wierzyć, że to wydarzenie nie będzie miało w sobie nic osobliwego, że zapewne nie będzie ani mniej, ani więcej przeciętne niż my, że będzie na naszą miarę, na obraz naszego przeznaczenia.
Powtarzają mi: "Bądź prosty!". Staram się, jak tylko mogę. To tak trudno być prostym! Ale ludzie z wielkiego świata mówią "prości", tak jak "pokorni", z pobłażliwym uśmiechem. Powinni mówić "królowie".
Mówię sobie również, że młodość jest darem Boga i jak wszystkie dary Boga młodość jest bez skruchy. Tylko ci są młodzi, prawdziwie młodzi, których On wyznaczył do tego, żeby nie przeżyli swej młodości.
Nawet na Krzyżu, dopełniając w męce doskonałości Świętego Człowieczeństwa, Zbawiciel nie uważa siebie za ofiarę niesprawiedliwości: "Non sciunt quod facient". Słowa zrozumiałe dla najmniejszych dzieci, słowa, które by się chciało nazwać dziecinnymi, lecz które złe duchy, nie rozumiejąc ich, muszą sobie powtarzać od owej pory z rosnącym przerażeniem. Oczekiwały gromu, a oto jak gdyby niewinna ręka zamykała nad nimi otchłań.
Uważam, że człowiek pewny siebie, swej odwagi, może pragnąć uczynić ze swego konania rzecz doskonałą, skończoną.
Ale gdyby wszelka pycha w nas umarła, najwyższą łaską byłoby kochać pokornie samego siebie jak każdy z umęczonych członków Jezusa Chrystusa.
Swoją radość można znaleźć w radości innych; to właśnie jest tajemnicą szczęścia.