cytaty z książki "Świat na krawędzi. Ze Stanisławem Lemem rozmawia Tomasz Fiałkowski"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Najłatwiej oczywiście zwalić wszystko na diabła i powiedzieć, że to on osobiście jest odpowiedzialny, że zło wstrzykiwane jest naszemu gatunkowi przez jakieś osobowe Belzebuby. Mnie się zdaje, że ono jednak siedzi w nas i że całkowicie go usunąć nigdy nie zdołamy.
Zwiastowanie i dzieworództwo? Może i było, ale powinna się w takim razie urodzić dziewczynka, skoro brakło męskiego chromosomu.
Kiedyś w Berlinie poszedłem na wystawę zatytułowaną Nad wodą. Stało sobie około dwustu plastikowych wiader pełnych wody, i to była właśnie ta wystawa. Powiedziałem: z tego rodzaju sztuką nie chcę mieć nic wspólnego.
Istnieje granica nieprzekraczalna i nie oznacza ona żadnego „końca nauki", lecz jedynie koniec pewnych możliwości, jakie daje nam przyroda, której dziećmi czy też prawnukami jesteśmy.
Osobiście mnie nie dziwi, że mózg jest takim strasznie mądrym i skomplikowanym urządzeniem, martwię się raczej, że właściciele tak mądrych i skomplikowanych urządzeń tak głupio się zachowują.
- Kiedy czyta się "Wysoki Zamek", książkę o pańskim dzieciństwie, wchodzi się w obszar poza czasem i historią. Nie ma prawie odbicia wydarzeń zewnętrznych, jest zamknięty świat pasji dziecięcego bohatera. Czy to cecha właściwa odbiorowi rzeczywistości przez dziecko, czy też pańska szczególna właściwość?
- Chętnie przyjmę, że nie jestem całkiem normalny. Opowiem anegdotę - późna sprawa, ale rzuca światło wstecz. Kiedy mój syn studiował fizykę w Princeton - spędził tam cztery lata - utrzymywałem z nim dość intensywną korespondencję. I on się skrarżył matce w liście, że ojciec, zamiast pisać o swoim życiu wewnętrznym albo pytać o jego nastroje, pisze o galaktykach, o czarnych dziurach, o zakrzywieniu przestrzeni. Żona moja odpowiedziała mu: życiem wewnętrznym twojego ojca są właśnie czarne dziury i galaktyki. I naprawdę tak jest.
Nie wierzę też w porzekadło, wedle którego »vox populi« to »vox Dei«, a kiedy społeczeństwo coś powie, to przemawia przez nie mądrość głębinna. Zdrowy rozsądek i rozum zdają mi się dzisiaj znajdować w odwrocie.
Kanałami najnowszych technologii pompuje się w ludzi najobrzydliwsze brednie.
Polityka podobna jest do tańca w salonie, w którym podłogę wyścielono skórkami od bananów. Nie upaść nie można.
Studia miały też swój aspekt humorystyczny. Kiedy zdawałem egzamin z marksizmu-leninizmu u pana, co się nazywał Hrudnyna, powiedziałem mu, że Marksa czytałem w oryginale i tylko w oryginale mogę przedstawić jego myśli. Co ja tam wyplatałem, jeden Pan Bóg raczy wiedzieć — byłem dość bezczelny, bo wiedziałem, że mój egzaminator po niemiecku nie rozumie.
W 1948 roku kończyłem studia, robiłem absolutorium, i wtedy się okazało, że wszyscy absolwenci medycyny idą do wojska — na zawsze. Powiedziałem sobie — nie, w takim razie ostatniego egzaminu zdawać nie będę, nikt mnie nie zmusi.
Najlepsze natomiast życie mieli matematycy, ponieważ umysł komunistycznego marksisty nigdy nie zdołał wleźć tak wysoko, by matematykę zrozumieć.
System miniony leżał na wszystkim jak ciężka płyta betonowa, tym samym jednak także udaremniał ruchy osób zbyt skorych do złego. Zbrodnia była upaństwowiona, obecnie zaś uległa prywatyzacji reprywatyzacji. Zbrodniarzem może być każdy, komu się zachce, jeśli jest dostatecznie zręczny albo jeśli żyje pod rozkazami takiego Miloševicia.
Zatarcie granicy pomiędzy dziełem sztuki a śmieciem po prostu, pomiędzy kunsztem a bylejakością zdaje mi się jednym z głównych znamion naszej epoki" .