cytaty z książek autora "Juliusz Kaden-Bandrowski"
Miłość też jest wynikiem pracy, starań, nie poprzedza samej siebie...
...my, kobiety, niczego nie żądamy od mężczyzn za miłość - i to was demoralizuje... Nie ceni się rzeczy, za którą się nie zapłaciło... My, kobiety, kochamy was tylko dlatego, że nas tak strasznie drogo kosztujecie...
Ser, moi drodzy, to jest wniebowstąpienie mleka. Gdyby rzeczy porównywać do wiary, toby tak wypadło. Jakiegoż to ser żąda mleka? Idealnie czystego, jednolitego, nie może być zbierane od różnych dostawców.
[motto Strzęgorza] Służba dla kogoś-komuś. Byle nie dla idei. Żadnej!-Dla kogoś-komuś. Wtedy można się zawsze porachować przytomnie i rozliczyć.
Nie ma na świecie nic, dla czego by można poświęcić życie człowieka...
Ale w tym kraju trzeba tracić dużo czasu i razem nazywa się to miłością...
Zęby sobie wybijesz, wstawią ci drugie, jeszcze drugie wybiją i dopiero wiesz, co należy o prawdzie społeczeństwa.
- Za pysk (...)
- Ci, co się bili, tych, którzy nie bili.
Taki los człowieka biednego. Biedny musi się ciągle ze wszystkimi dzielić.
Cóż znaczy kobieta w Zagłębiu, skoro ją mąż odumarł? Tyle, co pies bezpański. Dadzą rentę, więcej, żebyś umarła, za mało, aby żyć. I przepychaj się sama.
Lecz życie odniosło mu przebiegiem swoich lat taką nowość okrutną: że cóż zdobycz taka, owaka, którą się wywalczyło? Już inni ją chwytają, a ci, którzy walczyli, muszą rozminąć się z owocem zwycięstwa. Więc co już wywalczone, spóźnionym się okazuje w świeżych krokach wiecznego postępu człowieczego.
Człowiek wytrzyma wszystko. Kobieta zaś, gdy kocha, gotowa dopomóc własnej śmierci.
Straszno to było słuchać: z oddali huczał szyb. Potworną trzystumetrową gardzielą zionął, a tu znów nad głowami ludzkimi, nad całym placem czarne sklepienie nocy jak gdyby rozdzierać się poczęło, rozpękać, łamać, kruszyć.
Szybki wiatr poganiał za oknami płachty ciemnego pyłu, zwijał je i rozwijał, wydłużał, piętrzył i znów przelatywały z daleka, zza gmachu czworogrannej płuczki, od strony kopalnianych torów kolejowych, wielkie, łukami ciemnymi roztoczone, niby skrzydła czarne, ciche i pospieszne.
Oto partia: młody podjadek szepce ci do ucha, stary brytan ochrypłym wrzaskiem zagaja na trybunie, od dołu wszystko poderwane nienasyconym głodem, u góry władze się opychają.