cytaty z książek autora "Quentin Tarantino"
Cliff nigdy nie zastanawiał się nad tym, jak postąpiłaby Ameryka w przypadku wrogiego najazdu Rosjan, hitlerowców, Japończyków, Meksykanów, wikingów albo armii Aleksandra Wielkiego. Wiedział, jak zachowaliby się Amerykanie. Zesraliby się w gacie i zadzwonili po pieprzone gliny. A widząc, że policja nie tylko nie zamierza im pomóc, lecz wręcz wspiera okupantów, po krótkiej rozpaczy by się podporządkowali.
Zamierzałem obejrzeć go do samego końca,
chociaż było już bardzo późno. Od tamtej pory nigdy nie widziałem go w całości, zawsze tylko w kawałkach, ale rozmaite obrazy trwale weszły mi w mózg, mimo że części z nich wówczas nie rozumiałem.
– A dlaczego chcieli go okraść?
Matka wyjaśniła:
– Bo to komedia. Komedia wyśmiewa różne sprawy.
Tak oto dowiedziałem się, czym jest satyra.
Wiedziałem, że tak naprawdę nikogo nie obchodzą moje komentarze podczas oglądania filmu (chyba że były „urocze”).
Jasne, zdarzało się, że rodzice woleli, żebym czegoś nie rozumiał. Bywało również, że co prawda nie zrozumiałem jakiejś rzeczy w stu procentach, ale z grubsza domyślałem się, o co biega. Dotyczyło to zwłaszcza żartów, które bawiły całą widownię.
Rick bierze kapelusz Caleba, nakłada kurtkę Caleba z niewyprawionej skóry z frędzlami na rękawach i wychodzi ze swojego wozu, starając się, żeby drugi pomocnik reżysera nie zobaczył bałaganu, który zostawił w środku.
- Rick, to jest krzesło, z którego wysokości będziesz żądał okupu za Mirabellę.
- Aha, super, świetnie, Sam – zaciąga po kowbojsku Rick. – To cholernie przyzwoity mebel.
– Ale nie chcę, żebyś myślał o nim jak o krześle – informuje Sam.
– Nie chcesz, żebym myślał o nim jak o krześle? – powtarza zbity z tropu Rick.
– Nie, nie chcę – mówi Sam.
OK, przespałem drugą połowę Joego, ale kiedy film się skończył i zapalono światła, od razu się obudziłem. Zaraz potem zaczął się film numer dwa, czyli Gdzie jest tatuś?, o wiele bardziej oczywista komedia.
- Otóż to! – Wypowiada te słowa takim tonem, jakby krzyczał: „Eureka!”. A potem kontynuuje swoje prywatne szekspirowskie przedstawienie.
– Mała Mirabella zaś jest twoją mini-Ofelią.
Rick nie jest pewien, o jaką Ofelię chodzi, ale domyśla się, że to jakaś postać z Hamleta, więc po prostu kiwa głową, pozwalając Samowi dalej snuć sieć nawiązań do dramatu Shakespeare’a.