cytaty z książki "Szepty zgładzonych"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Przecież wszyscy jeszcze żyją. A może nie? Może już dawno umarliśmy i błąkamy się po piekle? Tylko gdzie te wszystkie diabły i kadzie z wrzącą smołą? Może zostały już tylko ruiny? Może piekło też już zniszczyliśmy? Nie był to dobry pomysł, żeby wpuszczać tam człowieka.
- (...) Katastrofa nikogo nie nauczyła pokory, bardziej uwydatniła w nich pierwotne instynkty. Zniszczenia, chciwości, zdrady...
- Ale nie wszyscy są źli - przerwałam mu.
- Każdy jest zły. Jedni przez całe swoje życie, inni tylko chwilami. A niektórzy dopiero czekają, aż ich zło opęta.
Zdziwiłam się.
- Znam wielu dobrych, ten chłopiec Nikita. Mój ojciec, a nawet ja. - Spojrzałam na niego. - A ty jesteś zły?
Nie widziałam wyrazu jego twarzy przez maskę.
- Nie jestem dobry - mruknął w końcu. - Jestem słaby, a słabi są złymi ludźmi.
Dzieci często pytały go, czy dużo zabija podczas poszukiwań. Zawsze wtrącały się inne, mówiąc, że zabija tylko złych ludzi, a on dodawał, że nie spotkał jeszcze w metrze tych dobrych.
Nikt was już nie tknie, nie wyłupie oczu, nie pożre wnętrzności. Nikt was już nie tknie, a ja będę strażnikiem pamięci o was.
Może to było to, co tyle lat temu zaszczepił Jackowi Stanisław i co kierowało zarówno nim, jak i pięcioma jego przyjaciółmi. To, co pozwalało mu każdego wieczoru zasypiać spokojnie i następnego ranka budzić się z ochotą do życia. To, co w tym martwym niemalże świecie zostało prawie zapomniane. To, co przeżyło Pawła, jak i Stanisława. I co przeżyje zarówno jego samego, jak i wszystkich tych nieszczęśników dogorywających gdzieś tam pod ziemią. To, co umiera ostatnie.
Jacek miał nadzieję.
Umieranie, skonstatował, to dziwna sprawa. Niby mówią, że widzisz życie, że odtwarza się jak w tych przedwojennych dziwactwach, w ruchomych obrazkach... w filmach. A tu nic, pustka, pamięć wykastrowana.
Pejzażom widzianym z perspektywy nieba towarzyszyła zawsze ta sama modlitwa - by w rutynie przetrwania odnaleźć okruchy szczęśliwego losu.
Żal nierozsądnych zabija, a gniew uśmierca niemądrych.
Ale nie myślcie sobie, że sprawiedliwy nie byłem. Znaczy każdemu według przewin... No i jak w osadzie zostali już sami niewinni, czyli zwykle starzy albo młodzi, albo ogólnie niezdolni do przeżycia, to im łaskę okazywałem. Szybko i sprawnie, żeby nie musieli się już męczyć...
I biegł. Biegł, a nieprzenikniony mrok otwierał swoje podwoje, by zamknąć się zaraz za plecami Kałasznika. Wirowały w aksamitnej czerni odcienie jaśniejsze, podrygująca latarka chirurgicznie cięła ciemność, skupiona wiązka światła wyłuskiwała przeszkody i nadawała sens ledwie widocznym kształtom. Biegł, na chwilę zapomniał o poranionej nodze, o rozsądku, o wszystkim poza samą istotą biegu. Za nim kroki, szczęk broni i pancerzy, żołnierskie nawoływania, coraz cichsze, coraz dalsze, coraz bardziej stłumione.
Biegł.
Wtedy musiał wytłumaczyć mi, co to jest więzienie. Z jego opisu wynikało, że było to miejsce dokładnie takie jak nasza część stacji, tyle że znajdowało się na powierzchni i jedzenie było tam dużo lepsze.
W takich chwilach miałem ochotę palnąć sobie w łeb i odejść z tego świata na własnych warunkach.
Była ostatnią kobietą wśród nas.
Czasem dla żartu nazywaliśmy ją błogosławioną lub pełną łaski. Czy była pełna łaski - nie wiem, ale błogosławiła nam, gdy na zmianę kładła się z nami spać.
Idą, idą, idą legioniści...! Będą, będą wisieć komuniści...! Rozstrzelamy, rozwalimy, tałatajstwo my zgnoimy...!
I w polu widzenia pojawiły się smugi światła, a władały nimi potwory najstraszniejsze, bo ludzkie.