cytaty z książek autora "Andreï Makine"
Nie zapomniał, nie, po prostu nie miał już czasu pamiętać.
Piękno tej chwili miało po prostu stać się naszym życiem.
Na pewnym etapie wyczerpania, przypomniałem sobie, rzeczywistość przestaje dotyczyć rzeczy i staje się słowem. Na pewnym etapie cierpienia ból pozwala nam dostrzegać w pełni bezpośrednie piękno każdej chwili...
W tym poczasie, w jakim trwała wioska, rzeczy i istoty żyjące zdawały się wyzwalać ze swej użyteczności i zaczynały być kochane za samą swą obecność pod tym północnym niebem.
Czasem wystarczy tak niewiele, by nie upaść na samo dno.
...zniknięcie człowieka, który kochał, nie oznacza zniknięcia miłości, którą nosił w sobie.
o tragedii jej życia, mówiłem sobie, przesądził niemalże przypadek. bezładny ciąg drobnych codziennych spraw, pozornie niewinnych zbiegów okoliczności, splot zdarzeń i dat, które z początku nie zapowiadały jeszcze nic nieodwracalnego. owa dyskretna mechanika, która wprawia w ruch wszystkie prawdziwe dramaty naszego życia.
Bo ten, który ma wrócić, wróci. W przeciwnym razie miłość to tylka wypita pospiesznie szklanka wody.......
(...) dobro, (Dobro!) to sprawa złożona i sprzyjająca grandilokwencji, jeśli robić z niego problem moralny, temat do roztrząsania. A staje się skromne i jasne, gdy tylko uczynić rzeczywisty krok w jego kierunku...
Miłość jako taka, kochanie dla samego kochania, została, zdaje mi się, po prostu zapomniana - uległa atrofii, wykrwawiła się w latach wojny, zdławiły ja kolczaste druty pobliskiego łagru, zmroził arktyczny powiew. Przetrwała jedynie w postaci miłości grzesznej. Mniej lub bardziej zależna od wyobraźni, grzeszna miłość rozpraszała monotonię trudnych zimowych dni.
...czasami ludzkość powinna spojrzeć na siebie z punktu widzenia tych niebieskich meteorytów. Być może wtedy przestałaby być tak pewna swojej wielkości ...
Jedynym miejscem, gdzie miałem wrażenie prawdziwego powrotu, był tunel metra - podziemne przejścia zmienione w targowiska nędzy. Starcy wynosili tu na sprzedaż rzeczy, które wielkim głosem krzyczały, że wyrwano je z mieszkalnych wnętrz, że pozostawiły tam po sobie pustkę, nie dającą się niczym zapełnić. Żałosne resztki egzystencji, zrujnowanych przez nowe czasy, nie przypominały beztroskich poszukiwań na pchlich targach. Dostrzegłem poobijaną fajansową filiżankę, buty na niemodnych obcasach, przedpotopowy tranzystor... Szczątki z lat mego dzieciństwa. Cała epoka wyprzedawana zsiniałymi od zimna rękoma starców.
długo milczał, powodowany tą pijacką intuicją, co nagle każe nam wykryć w naszej wesołości pewien fałsz i człowiek się zasępia, pogrąża w bólu istnienia, który dopada go niespodziewanie z ogromną siłą.
Wystarczy pozwolić oczom błądzić pośród gwiazd, by strach zaczął słabnąć, a śmierć wydała się tymczasowa, prowizoryczna. Jak nasze życie...
Zgięci wpół wcisnęliśmy się do środka, by odkryć tam ubóstwo prymitywnego gospodarstwa i zdumiewający porządek. Swego rodzaju życiowe minimum, powiedziałem sobie w duchu, ostatnia granica oddzielająca ludzką egzystencję od kosmosu. Maleńkie łóżko, stolik, taboret, dwa talerze, filiżanka......
Ale w życiu bywa i tak, że to, czego gorąco pragniemy, przychodzi w postaci tego, czego lękaliśmy się najbardziej.
- Angielski, moi drodzy to nic innego tylko zwyrodniała francuszczyzna. Jeśli mnie pamięć nie zawodzi, do siedemnastego wieku francuski był oficjalnym językiem Anglików. Amerykanie zaś... co tu gadać... Tych parę oryginalnych myśli, jakie im pozostały, zdolni są wyrazić najbardziej ogólnikowymi wykrzyknikami...
Tego ranka przeglądała notes z adresami, palce jej prześlizgiwały się po kartkach i na żadnej nie mogły się zatrzymać. Tłum ludzi i zupełne bezludzie.
Dyktatura często sprzyja tragicznemu powstawaniu arcydzieł.