cytaty z książki "Kot Bob i ja. Jak kocur i człowiek znaleźli szczęście na ulicy"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Przeczytałem gdzieś takie słynne zdanie: każdego dnia dostajemy drugą szansę. Wystarczy tylko po nią sięgnąć - ale zwykle tego nie robimy [s.7].
Słowo "kot" słyszałem już chyba we wszystkich językach świata, od afrikaans do walijskiego. Po czesku kocka, po rosyjsku - koszka, po turecku - kedi. Ale najbardziej lubiłam chińskie mao. Czyż to nie nadzwyczajne, że przywódcą tego narodu był kot?!
Nielekko się pracuje na ulicy. Ludzie w przeciwieństwie do losu, nie chcą Ci dać żadnej szansy.
Możesz ściągnąć kota z ulicy, ale nie zdołasz wyciągnąć ulicy z kota.
Życie na londyńskich ulicach odziera z godności i odbiera tożsamość - pozbawia Cię wszystkiego, naprawdę. Najgorsze jest to, że stajesz się nikim w oczach innych. Jeśli mieszkasz na ulicy, właściwie nie istniejesz.
Ale w Covent Garden odkryłem, że Bob ma nadprzyrodzony dar zwracania na nas uwagi. Ludzie chcieli go oglądać i nagle zapominali, że czas to pieniądz. Jakby mój kot dawał im wytchnienie, ciepło i przyjaźń, których tak bardzo było pozbawione ich spędzane w biegu, bezosobowe życie. Jestem pewien, że wielu klientów kupowało ode mnie czasopismo w podzięce za tę magię chwili.”.
Bob wywrócił do góry nogami całe moje życie. Nagle wziąłem na siebie dodatkową odpowiedzialność. Czyjeś zdrowie i szczęście zależały tylko ode mnie.
W samo Boże Narodzenie Bob raczej się bawił papierem ozdobnym niż prezentami. Podgryzał go i tarzał się z nim po dywanie. A ja mu w tym nie przeszkadzałem. Całe popołudnie spędziłem przed telewizorem i grając na konsoli. Potem wpadła Belle. To były prawdziwe rodzinne święta".
Dla narkomana minuty są godzinami, godziny dniami. Wszystko staje się nieważne: człowiek traci poczucie czasu i martwi się jedynie wówczas, gdy potrzebuje kolejnej działki. Reszta się nie liczy.
Sam nie wiem dlaczego, ale przyjęcie odpowiedzialności i podjęcie się opieki nad kocurem wyrwało mnie z odrętwienia. Czułem się, jakbym miał teraz nowy cel w życiu - mogłem zrobić coś dobrego nie dla siebie, lecz dla innej istoty.
Ciągle słyszę, że Brytyjczycy to "miłośnicy zwierząt". Nie widziałem tu za wiele tej miłości, słowo daję. Sposób, w jaki niektórzy traktują czworonogi, przyprawia mnie o mdłości.