cytaty z książki "Klejnot korony: Reporter w Hongkongu w godzinie zarazy"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
W roku czwartym ery pasażerskich odrzutowców piszę te słowa ja, Lucjan, syn Henryka, rodem z Warszawy, o tym, com widział w dalekim Hongkongu, gdziem trafił wędrując dookoła świata. Kłaniam się nisko i pod kolana podejmuję mego naczelnego redaktora i wszystkich panów prezesów oraz panów dyrektorów a także panów konsulów i innych możnych tego świata, którzy mnie maluczkiemu podróż taką odbyć zezwolili. Biję im czołem, że lubo skąpo, ale mnie na tę drogę sypnęli nieco grosiwa i dali dobre słowo oraz wizy i inne dokumenty. Kazali też mi wstrzyknąć czy to w ramię, czy pod łopatkę, czy - z przeproszeniem czcigodnych pań - w pośladek szczepienia przeróżne, przed paskudnymi chorobami strzec mające.
Tajfuny mają swe kaprysy, ale - twierdzi znawca - dopiero tornado ma niebywałą fantazję... Wspomina kilka wypadków, sprawdzonych przez meteorologów. A więc kilka trawek zostało wbitych w słup telegraficzny, parowóz został podniesiony z toru, przeniesiony przez wicher na tor sąsiedni i tam ustawiony, ale w innym kierunku. Natomiast dementuje się opowiadanie pewnego chłopa, który twierdził, że tornado odwrócił na lewą stronę szklany dzban z nalewką. Nauka przypuszcza, że nalewki było wtedy zbyt wiele już nie w dzbanie, lecz w naocznym świadku wydarzenia, aby można było je uznać za prawdziwe.