cytaty z książki "Trucizna"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
-Homeopatia to bzdura na kółkach - mruknął kozak. - Sam pomyśl, gdyby to była prawda, że lek rozcieńczony milion razy działa równie mocno albo i mocniej niż nierozcieńczony, to przecież cały przemysł farmaceutyczny by splajtował.
-Czemu? - nie zrozumiał Jakub.
-Bo jednym opakowaniem aspiryny wyleczyłbyś milion luda! I co wtedy zrobić z resztą?
-Ludzi? Wystrzelać może...
-A jaka jest ta druga możliwość?- przestraszył się Eustachy.
-Że to sami wiecie kto...
-Eee... ten, no, Voldemort? (...)
-Dobrze by było...- Izydor wprawdzie nie wiedział, kim jest ten cały Voldemort, ale był całkowicie pewien, że to mniejsze zło niż Wędrowycz.
Jakub legł obok i popatrzył w wygwieżdżone niebo.
- I pomyśleć, ile na tych obcych planetach nieznanych nam form życia, których jeszcze nie spożywaliśmy- westchnął.
- No więc - Pawło dyplomatycznie zmienił temat - Prusaków tniesz piłą zardzewiałą, naszym dajesz znieczulenie, reszta normalnie.
- Tatko?
- Hę?
- A którzy to nasi? Po mundurze rozpoznawać można, ale carskich nie lubię, a tamci tu przyleźli...
Pawło zadumał się na chwilę.
- Nasi to Polacy - zawyrokował wreszcie. - Nieważne, w jakim mundurze. No jak któremu Ukraińcowi będzie dobrze z oczu patrzyć, też można wyjątek zrobić.
- I dla Czechów - dodał Igor. - Bo dobre piwo robią.
- Wedle polskich zwyczajów gościa pod własnym dachem zabić nie wolno... - Z nadzieją popatrzył na przyjaciela.
- Ręce mnie świerzbią, ale i u nas gościnność jest najwyższą z cnót... - Semen skrzywił się, jakby jadł cytrynę. - Z drugiej strony czy to aby na pewno gość? Zapraszałeś go?
- Nie... Ale zwyczaj na wsi taki, że jak drzwi otwarte, to można zajść...
- Zatem rzeczywiście gość. Trza go jakoś sprytnie wywabić za próg i dopiero tam spokojnie zaciukać.
- Nie, tamto to flaszka niewypitka, a to, o czym mówię, to flaszka niewypijka. Rozumiesz?
Semen poskrobał się po głowie. Wprawdzie od dziesięcioleci mieszkał w tym kraju, najpierw jako zaborca, potem jako uchodźca, ale niuanse polszczyzny czasem przekraczały jego zdolności lingwistyczne.
- Nie bardzo - przyznał się.
- Niewypitka to coś, czego nie da się pić. A niewypijka to coś, czego nie da się pić.
Prawdziwy Polak nie kradnie,
tylko zdobywa w walce, konfiskuje
albo rekwiruje! – Obrażony
egzorcysta dumnie wypiął pierś.
– Ty hajdamacki wypierdku,
polskiej krwi w żyłach masz może
ze trzydzieści procent – skrzywił się
Izydor.
– A z ciebie taki niby prawdziwy
Polak? Ty się lepiej zastanów,
czemu masz oczy skośne i do tego
nos garbaty – warknął Jakub. –
Gęby bardackie macie kubek w
kubek podobne od pokoleń, jakby
Tatar Żydówkę uwiódł! A ty i twój
ojciec to już w ogóle modele ekstra.
– Że niby co?
– Do lusterka popatrz! Ta śniada
morda to nie solarium, ale, zdaje
się, skutek tego, że twoja babcia
spała w stodole podczas przejazdu
cygańskiego taboru przez wieś.
– A twój kinol przypłaszczony to
nie od boksu, tylko murzyńskie
geny, po tym jak Puszkin odwiedził
twoją w pałacowej pralni! – odgryzł
się Izydor.
– A kto to był Puszkin? – zdziwił
się egzorcysta, ale na wszelki
wypadek sięgnął po broń.
- Jak w mordę dał! Pole siłowe w cycusie - westchnął młody z ekstazą w głosie.
- Uuuu... niedobrze - mruknął Jakub i na wszelki wypadek odbezpieczył spluwę leżącą pod materacem. - To jest kombi.
- To co?
- W kombi jeżdżą zombie.
Nad Starym Majdanem wstawał poniedziałek, a może wtorek. Trzy zombie wypełzły z kombi.
Wstawał świt. To znaczy wstawał gdzieś nad Atlantykiem, bo na Starym Majdanie było wczesne popołudnie.
- Si-łow-nia - przesylabizował egzorcysta. - A... Musi co prundu w kablach zabrakło i ...
- Uch, ty durny. To nie taka siłownia, gdzie się moc agregatem wytwarza, tylko nowa pakernia dla dresiarzy. - Kozak w zadumie kontemplował obrazek fantastycznie umięśnionego bysia nad drzwiami.
- Dresiarzy! - ucieszył się jego przyjaciel. - To rozumiem. Dawno już żadnego nie sflekowałem, a tu tak miło. Ktoś o mnie pomyślał znaczy. Rozrywka będzie.
- No! - Semen zatarł dłonie. Zwierzyna łowna z dostawą do wiochy!
Ty, zaraz będzie chyba okazja ten wynalazek wypróbować... - Jakub dał mu sójkę w bok. - Jakieś jelenie opuszczają paśnik...
Wynalazki nieziemców mogą być groźne, bo odwołują się do zupełnie innej logiki i nawet estetyki.
W ogóle to jest problem jak z kociakami Schroedingera. Tak na oko nie poznasz, która jest dziewicą, a która nie jest. A jak się sprawdzi, to już żadna nie jest...
potrawy na gęsim smalcu to dla Żydów zdrowe, ja prosty chłop jestem, jeszcze by mi zaszkodziło koszerne jedzenie.
- Owszem, święty Piotr pilnuje bramy raju, a ja wystawiam przepustki. - Proboszcz skinął poważnie głową. - Jednak nikt ostatnio nie prosił o ostatnie namaszczenie, a poza tym nawet najgorszemu grzesznikowi przysługuje spowiedź i jak kto prosi, to ja się nie targuję.
-Wolę być szczęśliwy niż mądry!
A jakbym chciał się wykształcić, tobym nie podpalał szkoły..
- Jakub, a nie mógłbyś po starej znajomości odczynić uroku? - zapytał przywódca gromady.
- Nie ma potrzeby. - Pokręcił głową. - To nie jest prawdziwe.
(...)
- A jeśli się mylisz?
- Cicho - syknął sołtys. - Wędrowycz nie myli się nigdy. A nawet jakby się czasem pomylił, to lepiej nie zauważać... - Przesunął dłonią po gardle.
-Myślisz, że dalej kręcą o blondynkach?
- Pewnie, cycaste blondyny to podstawa kinematografii.