cytaty z książek autora "Ann Cleeves"
Potrzebują cię. Nie czuliby się lepsi, gdyby nie było kogoś, kim mogliby pogardzać. Mają poczucie niższości.
Wobec samotnej kobiety w średnim wieku mężczyźni bywają natrętni. Uważają, że jest zdesperowana, usiłują to wykorzystać.
Za bardzo szafujesz swoim współczuciem i życzliwością, Jimmy. Czasem nie pozostaje nic dla ludzi, którym na tobie zależy.
Smierć jednego człowieka sprawia, ze wszyscy widzimy świat inaczej.
(...)wolała spotkania twarzą w twarz.
- Znacznie łatwiej jest kłamać przez telefon.
Martwi ludzie nie zrobią nikomu krzywdy; to żywych trzeba się bać.
[…] sieć wzajemnych układów chwyta cię, trzyma i nie pozwala się ruszyć.
W końcu łatwo być cnotliwym, jeśli nie ma się pokus.
Czasem zastanawiam się, czy z niektórych mężczyzn robią się kutasy, bo ich tyranizowano, czy tyranizowano ich, bo byli kutasami.
Matthew kiwnął głową, ale się nie odezwał. Jen pomyślała, że to cały Matthew Venn. Człowiek, który nigdy nie otwiera ust, jeżeli nie ma nic istotnego do powiedzenia.
Ja też to czuję. Mam wrażenie, jakbyśmy byli oblężeni, jakby na zewnątrz czaił się wróg i tylko czekał, by na dopaść. Kojarzy pani ten koszmar z dziecięcych snów, kiedy budzi się pani z przekonaniem, że w szafie lub pod łóżkiem czai się potwór? Ten sen jest tak przerażający, ponieważ ma się wrażenie, że coś złego wtargnęło do naszej bezpiecznej przystani, do miejsca, do którego się wraca, kiedy dzieje się coś złego, kiedy jest się zdenerwowanym lub zaniepokojonym. Westacombe zawsze było moją bezpieczną przystanią, ale od kilku dni chodzę spać z duszą na ramieniu.
Tata pomagał mi w wyrobie szkła. Do większości prac, które wykonuję, potrzebna jest asysta. To wymaga wprawy i praktyki, ale przed śmiercią mamy, poprosił o bezpłatny urlop w szpitalu i wziął udział w kursie, żeby móc mi pomagać. I mieć więcej czasu żeby się nią opiekować. Właśnie takim był ojcem.
Wyglądało na to, że aktualnie to policja była pierwszym punktem kontaktu dla ludzi borykających się z tego typu problemami. Czas kiedyś wykorzystywany na prowadzenie dochodzeń w sprawie włamań, teraz spędzano na pozyskiwaniu odpowiedzi os środowiskowego zespołu zdrowia psychicznego lub na wycieczkach na SOR.
To było interesujące doświadczenie. Nie często spotykała psychopatów. Przyszło jej na myśl, że ich odsetek jest może nawet większy w parlamencie niż w więzieniach.
Tak przynajmniej zawsze się pocieszała, gdy poczucie winy, bardziej bolesne niż zgaga, zalewała jej sumienie: że mimo iż poświęcała im tak mało czasu, jej dzieci nie wyrosły na nieudaczników.
Słyszał fale rozbijające się na plaży i krzyk mewy srebrzystej, dźwięk, który przyrodnicy nazywali „długim zewem”, zawsze sprawiający na nim wrażenie nieartykułowanego wrzasku bólu.
Miał taką sama obsesję na punkcie tej sprawy jak ja. Miał ku temu własne powody – coś do udowodnienia w pracy, stare rachunki do wyrównania – ale oprócz tego po prostu musiał znaleźć przekonujące rozwiązanie tej zagadki.