cytaty z książek autora "Loreth Anne White"
Tak właśnie bywa z sekretami, prawda? Im głębiej się je zakopie, tym więcej szkody wyrządzą, gdy w końcu zacznie się je wyciągać na powierzchnię.
Kobiety krytyczniej oceniają siebie nawzajem. Pewnie dlatego, że wad, które dostrzegamy w innych kobietach, strasznie nie chcemy zaakceptować u siebie. Krytycyzmem wobec innych kobiet atakujemy te cechy, których najbardziej w sobie nienawidzimy.
Każdy z nas sam wybiera narrację dla swojego życia, każdy sam wybiera historię, w którą chce wierzyć. I jeśli uwierzymy odpowiednio mocno w nową narrację, inni też uwierzą.
(...) żałoba może wszystko, ale nie zabija. Może doprowadzić do szaleństwa.
Każdy człowiek jest zdolny do najbardziej ohydnych rzeczy, jeśli zaistnieją odpowiednie okoliczności, jeśli towarzyszy mu odpowiednia narracja.
Łatwiej wyciągnąć sekrety pacjentów niż odsunąć zasłonę własnych obronnych zachowań.
Ból może stać się Potworem, który cię pochłania i zagarnia.
Przez całe życie mamy przywidzenia, przesłyszenia, nieporozumienia, robimy to, żeby historie, które sobie opowiadamy, składały się w jakąś całość. Wypełniamy luki, które nie mają sensu, bo chcemy w coś wierzyć.
Wreszcie naprawdę wyszłam z tunelu żałoby. (...) Czy na tym właśnie polegało domknięcie? Że już nie odpychałabym rozpaczliwie bólu, lecz żyłabym z nim. W nowej przestrzeni. Byłabym w stanie pielęgnować wspomnienia, a jednak myśleć o jutrze i... nadziei?
Wszyscy umrzemy. W taki czy inny sposób. Niektórzy robią złe rzeczy. Myślę, że oni zasługują na to, żeby umrzeć szybciej.
(...) nienawidzę tego, że wszyscy składają świętoszkowate gołosłowne deklaracje, że trzeba być bardziej otwartym na choroby psychiczne, żeby je destygmatyzować, a jednak osoba z chorobą psychiczną jest i tak osądzana. Ludzie plotkują, gadają za plecami.
Łkałam, (...) potężne wstrząsy obejmowały całe moje ciało. Poddałam się im. To było jak oczyszczenie, jak puszczanie krwi, przebicie jakiegoś strasznego ropnia w mojej duszy.
Jak kiedyś powiedział Houdini, (...), coś widzisz, ale to nie jest to, co myślisz.(...)- To jest właśnie najlepsze, to kocham w iluzji, w oszustwie.(...)- Sztuczka polega na tym, żeby zwieść odbiorcę, żebyśmy patrzyli i myśleli w określony sposób, podczas gdy coś innego nam umyka.
Kiedy wchodzimy w pokaz iluzjonisty, nastawiamy się, że zostaniemy oszukani. Magia to... kant na własną prośbę. Nie musisz być głupia, żeby dać się na to nabrać. Jeśli się na to nie nabierzesz, to znaczy, że iluzjonista popełnił błąd.
Bo życie to gra w trzy kubki, a w tej grze wygrywa tylko prowadzący, nigdy obstawiający. Albo rozgrywasz, albo przegrywasz.
Jeśli coś jest łatwe albo wygodne, to wcale nie znaczy, że masz na tym poprzestać. Zmiana jest trudna. Zawsze.
Pragniemy oszustwa. (...)- Chcemy widzieć nasz świat choć odrobinę bardziej fantastycznym cudowniejszym. Dlatego chodzimy do teatru, na filmy, dlatego czytamy książki. Iluzjonista to mniej więcej ktoś taki jak bajarz, oszust, który odciąga uwagę, zwodzi, żeby wpłynąć na twoją wiarę, przekonania. A my wszędzie widzimy baśnie: w marketingu, religii, polityce, za płotem ogrodu.
Poczułam dreszcz niepokoju. Kiedy (...) opuszczał maskę i pokazywał swoje prawdziwe oblicze, robiło się niebezpiecznie. Zupełnie jakby podejść za blisko słońca. Ale też to ta właśnie intensywność mnie przyciągała, jak pszczołę przyciąga jasny, płonący kwiat, który obiecuje pyłek niezbędny do życia.
(...) ludzie spróbują wszystkiego i dadzą wszystko, żeby się poczuć dobrze, gdy stoją w obliczu śmierci.
I nikt jej tam nie zauważył. Dryfującej wśród sitowia aż utonęła. Zapomniana dziewczyna.
Sztuka oszustwa więcej mówi o nas i o tym, jak widzimy świat, niż o samym oszuście. Geniusz oszusta polega na tym, że on doskonale się orientuje, co najbardziej chcemy usłyszeć, czego najbardziej potrzebujemy i tak właśnie się nam prezentuje jako spełnienie naszych najgłębszych pragnień. Prezentuje się pod dowolną postacią, jaka jest w danym przypadku potrzebna.
I zapytamy: skoro potrzeba całej wioski, żeby wychować dziecko, czy potrzeba także całej wioski, by je zabić?
Jak można liczyć na to, że podkochiwanie się w trenerze to droga do światowej sławy?
(...) próbowałam sobie przypomnieć, kiedy po raz ostatni miałam prawdziwy kontakt z drugim człowiekiem - kiedy mnie ktoś przytulił, szczerze uścisnął dłoń. Moim sercem szarpnął ból tak dojmujący i żywy, że skojarzyło mi się to z psami w klatkach w schronisku, czekającymi na adopcję, na dotyk i miłość, i jak krążą i usychają z tęsknoty i więdną, i umierają, nie doczekawszy tego dotyku. Kochający dotyk dla zwierzęcia, dla człowieka, jest jak słońce i woda dla roślin.
I nie powinnam oczekiwać, że moja strata będzie łatwym czy wyrozumiałym współlokatorem. Potwór smutku dalej będzie mnie podcinał na niespodziewane sposoby.
Mówiono mi, że głos jest najważniejszy u prawnika na sali sądowej. Prawnik procesowy z głosem, który nie robi wrażenia, zawsze znajduje się w trudniejszym położeniu. W końcu to teatr. Prawnicy to aktorzy, wytrawni opowiadacze historii, i nie każdy absolwent prawa spełnia warunki, żeby się w tej roli sprawdzić.