cytaty z książki "Czaszka w czaszce"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Okrucieństwo jest chorobą zawodową grożącą każdemu żołnierzowi; chorobą, na którą pacyfiści z cywila zapadają szczególnie łatwo. Ci w sztabie łatwo dopuszczają się okrucieństw, bo ich nie widzą; ci na linii również dopuszczają się okrucieństw, bo widzieli ich już zbyt wiele.
Ileż to razy uciekałem od Polaków, nie wystarczali mi tacy, jacy byli, chciałem żeby to oni zawsze byli najlepsi, najpiękniejsi, najdzielniejsi.
-Wyszukał pan pieniędzy?
- Spotkałem znajomych, będę mógł pożyczyć.
- Czasem pożyczyć od nieznajomych taniej wypadnie.
Jest chyba taki obłęd, który zaczyna się od zgubienia proporcji pomiędzy ilością stawianych sobie pytań a ilością odpowiedzi, które mogą być dane.
Tuż za poręczą werandy połyskiwały ozdobne kępy ostrokrzewu, gotowe podpowiedzieć każdemu miłe kłamstwa świątecznych wspomnień.
Byli to mali, wystraszeni urzędnicy i ktoś, kto sam nigdy nie był małym, wystraszonym urzędnikiem, uwierzyłby łatwo, że rzeczywiście nic nie wiedzą.
Możliwość utraty życia i możliwość zabijania okazywały się nagle równouprawnionymi właściwościami mojego ciała.
Przypomniał mi o okrucieństwie losu, o tym, że pełne ładu konstrukcje nadziei narażone są w każdej chwili na stratowanie bezrozumnym kopytem na oślep kroczącego czasu.
Kto wyrywa zęby bez bólu, potrafi również zadać ból, wobec którego wyrywanie na żywca jest fraszką.
Rzadko, nadzwyczaj rzadko udawało się rozkwitnąć wspanialej frontowej miłości, głuszył ją chwast łatwizny, żarł robak złej zazdrości.
Wydało mi się wtedy, że pojąłem miłość, że najważniejszy w niej jest ten ogromny głód cudzej wdzięczności.
Byłem Polakiem, bo każdy musi mieć jakąś narodowość.
Człowiek jest najmądrzejszy, gdy ma siedemnaście lat. Potem jest tylko bardziej doświadczony.
To wszystko napełniło jej słowa treścią drapieżną i kobiecą, czułością tym groźniejszą, ze bardzo mi było potrzeba czułości.
...Ktoś szedł z pomarańczową lampą przez pokoje ciemnego domu, światło przepływało z szyby na szybę, a na bodiakach pod oknami pełzały jasne wachlarze. Chciałem, aby napełnił mnie spokój tego obrazu, bo serce moje było bardzo niespokojne.
Paryżowi wystarczyłoby odciąć dopływ kawioru i wina, żeby następnego wieczoru, co ja mowie: tego samego wieczoru, poszedł lizać buty oblegającemu miasto, każdemu oblegającemu. Miasto dziwek i miasto dziwka.
Dała mi lekcję najtrudniejszej cnoty – pokornego przyjmowania litości.