cytaty z książek autora "J.M. Wajdenfeld"
- A ty dla niego kim jesteś
- Nie wiem, nie zastanawiałam się nad tym do tej pory, taki układ zawsze był dobry…, już bardzo długo – i dodała chcąc postawić sprawę jasno, ale nie była pewna czy Aleksander naprawdę to zrozumie, nie oceniał jej, ale czy potrafi nie oceniać innych… – On ma też inne, ma swoje obsesje miał wielką miłość i odwieczne przyjaźnie i zależności. Ja jestem tego częścią, taka jak część niego samego. W pewnym sensie jestem od niego uzależniona, choć oczywiście jestem wolna i mogę robić co chce… ale ma też duże poczucie własności i troszczy się o mnie… I tak, pewno szlak go trafi.
Wiem, że nie moje tylko Maksa, ale widzę to jego oczami. Dziecko gładzi jego zimną, okrutną w tym momencie, brudną, nieogoloną twarz i uśmiecha się radośnie… obejmuje go i całuje. A on czuje jej zapach, zafascynowanie, poczucie bezpieczeństwa i bezwarunkową miłość…. I zmienia się, łagodnieje i odwzajemnia jej uczucia. Kocha ją, cała pełnią bezwarunkowej miłości i oddania…
Aż zakręciło mi się w głowie. Co to za obraz? Kim jest to dziecko?
Jednak musiał też przyznać, że to nie wszystko, kiedy ponownie dotkną tej dziewczyny, poczuł jej zapach, ciepło i kiedy z taką pasją walczyła z nim, znów poczuł coś niesamowitego, fascynację niezidentyfikowane uczucie, które kazało mu zabrać ją ze sobą, pomimo, że straciła przytomność i mógł ją zakneblować i zastawić na schodach, nim ktoś by ją znalazł byliby daleko. Teraz trzymał ją w ramionach i przyciskając bezwładne ciało do piersi miał tak irracjonalne uczucie przyjemności.
- Miłość jest największą siłą, daje życie i śmierć, może pokonać wszystkie przeszkody, ale też może być przeszkodą nie do pokonania - powiedziała w zamyśleniu i ciągnęła dalej, patrząc ponuro – Jest jak słońce, które odbite od oblicza księżyca może prowadzić w mroku, a w południe dnia jego promienie oślepią i mogą zabijać. Decyzje wkrótce zostaną podjęte, ale to ty będziesz ich aktywatorem i… spadkobiercą... – zamilkła na chwilę - Twoja miłość może prowadzić twoje dzieci, może też narazić je na niebezpieczeństwo, i zabić…, i dać im życie. Taka jest przepowiednia Amaltei – urwała i spojrzała na mężczyznę z żarliwością, przemieszaną z okrucieństwem.
Gdzieś głęboko w środku to pragnienie bliskości wzbudziło jakieś dawno zapomniane uczucie…., może wspomnienie. Nie czułam tego do nikogo i miałam wrażenie, że straciłam coś, czego nie dostanę nigdy…. I choć przecież nigdy tego nie miałam, poczułam tak wielką stratę i pustkę i poczułam jak bym już tego wszystkiego doświadczyła. Kiedy i gdzie…? W snach?
To było jak czarna dziura, kiedy patrzyłam na obraz jak by mnie wciągał, czułam w nim taki niepokój, a jednocześnie głód i pragnienie, pożądanie i strach. Kolory i linie jakby walczyły ze sobą, a nie komponowały się w konkretny wizerunek, a i tak wiedziałam, że to Maks. Nie jego portret broń Boże, ale jakby wizja jego duszy, bez wymiaru, czasu, kształtu i … i zmysłów. Sama energia i ekspresja emocji, ale bez zmysłowego odczucia. Patrząc na obraz, tak go odczuwałam i jednocześnie myślałam, że bredzę, albo wariuję. Przerażona zwinęłam obraz, zastanawiając się, co mnie naszło i na serio obleciał mnie strach, że wariuję.
- Och – aż mnie zatkało, coś takiego
- Wiesz, że jadeity mają magiczną moc, wzmacniają siłę tego, kto je ma i wiążą na wieki… To prezent od chłopaka?
- Nie – co go to cholera obchodzi. – Mam je od zawsze, to chyba pamiątka rodzinna.
Co?”
„Nie wiem, mam takie wrażenie, jakby cień…”
„Cień czego?”
„Mocy…, wiem, że to absurdalne, to raczej przeczucie, wrażenie, takie jak wtedy gdy rozpoznaje kogoś obdarzonego… Ale to nie to samo, one nie są obdarzone… na pewno. Może się mylę, nieważne… Może to tylko moje nastawienie…”
„Chodźmy do detektywa, jest w pokoju obok”
„Może lepiej nie…, ja stąd go czuje, on nie śpi, boi się, widzi, słyszy, czuje, ale nic nie rozumie i absolutnie nic nie pamięta” – przekazała Oliwia mocno wzburzona –„Spróbuj skontaktować się delikatnie z jego umysłem, może chociaż uda się przywrócić mu mowę i podstawowe umiejętności by mógł dalej żyć”.