Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 19 kwietnia 2024LubimyCzytać319
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Będzie dobrze” Aleksandry KernLubimyCzytać1
- Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Ferenc Sánta
3
7,7/10
Urodzony: 04.09.1927Zmarły: 06.06.2008
Ferenc Sánta (September 4, 1927 – June 6, 2008) was a Hungarian novelist and film screenwriter. He was awarded the József Attila Prize in 1956 and 1964, and the prestigious Kossuth Prize in 1973.[1] He was born in Braṣov and died in Budapest.
7,7/10średnia ocena książek autora
18 przeczytało książki autora
38 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Zdrajca Ferenc Sánta
8,0
Ferenc Santa to węgierski pisarz i scenarzysta żyjący w latach 1927-2008. Był wielokrotnie wyróżniany nagrodami za swoją działalność, w tym najważniejszą nagrodą przyznawaną na Węgrzech w 1973 roku. Napisał 9 książek, z których trzy zostały przetłumaczone na język polski. I to tyle z informacji jakich można dowiedzieć się z internetu. Moja przygoda z autorem rozpoczęła się kilka lat temu od zapomnianej w Polsce powieści „Piąta pieczęć”, powieści doskonałej. Zafascynowany stylem autora wypożyczyłem (bo też kupić się tego nie da) „Zdrajcę”, powieść nie tyle zapomnianą, co wręcz nieistniejącą.
„Zdrajca” to malutka, 130-stronicowa książeczka, którą można przyporządkować do nurtu filozoficzno-historycznego. Rzecz dzieje się w zaświatach, a wszyscy bohaterowie swoje życie na ziemi zakończyli jakiś czas temu. Santa powołuje do konfrontacji cztery postaci – ubogiego chłopa, katolickiego księdza, żołnierza wojsk cesarskich (dawnego husyty) i husytę (dawnego żołnierza wojsk cesarskich). Rozmawiają one na tematy pobudek własnych działań. Raz na scenie widzimy husytę i chłopa, innym razem dołącza do nich ksiądz Euzebiusz, wreszcie do głosu dochodzą wszyscy. Dzięki temu zabiegowi poznajemy charakterystykę każdego bohatera, dowiadujemy się w co wierzy, czego pragnie i dlaczego zginął.
Książka pełna jest dialogów. Autor całkowicie zrezygnował z opisów, pragnąc skupić się na rzeczach dla siebie najważniejszych. A że do powiedzenia ma bardzo wiele, dowiadujemy się właściwie od samego początku. „Zdrajca” to powieść gęsta w cenne spostrzeżenia, idealna do nieśpiesznego czytania, delektowania się sztuką wysokich lotów. Przyzwyczajeni do kontrowersji, zmian akcji, szybkiej polaryzacji postaw i łatwości generowania zjadliwych sądów, możemy mieć problemy z tą spokojną i wyważoną lekturą, pełną błyskotliwych mądrości i delikatnego igrania sympatii czytelnika. Węgierski pisarz świadomie przedstawia nam losy bohatera, któremu zaczynamy współczuć, by po chwili zmiażdżyć to nasze rodzące się uczucie słowami innej osoby. To obnażanie ludzkich słabości podpowiada nam, że po pierwsze nie należy oceniać ludzi po pozorach, po drugie, że właściwy osąd możliwy jest do wydania dopiero po zbadaniu różnych punktów widzenia, a i to nie zawsze. Pan Ferenc zadaje pytania, bardzo dużo pytań. Dlaczego zabijamy? W imię czego walczymy? Co jest dla nas naprawdę ważne? Dlaczego ciągle dyskutujemy? Czym jest wojna? Włożony w usta chłopa monolog o pojęciu wojny, rozumianej jako ciągła walka o byt rodziny, jest jednym z piękniejszych świadectw tego typu, jakie dane mi było czytać.
Leżący u podstaw opowieści konflikt między wojownikami, podszyty zostaje swoistym dydaktyzmem. Konfrontacja służy unaocznieniu przeciwstawnych życiowych wyborów i postaw, które w konsekwencji dążą do tego, że nasz świat pełen jest zła i okrucieństwa. Wyolbrzymienie i wyostrzenie mówiącego podmiotu nie służy tu więc autokreacji, tylko rozproszeniu czy rozdzieleniu głosu na tych, którym powieść chce głosu udzielić, czyli nas wszystkich. Bo też opisane losy, choć obecnie niewiele dla nas znaczące, łatwo możemy przełożyć na współczesność. Uniwersalność to pojęcie często pojawiające się w recenzjach książek, trudno jednak o nim nie wspomnieć przy tym traktacie. „Zdrajca” pełen jest cytatów gotowych do wydrukowania, wbicia do głowy i stosowania w życiu. Bo choć autor nie daje nam gotowych rozwiązań, pozwala nam choć na chwilę zajrzeć w głąb siebie, gdzie te wszystkie rozwiązania leżą i czekają na pokazanie światu.
„Zdrajca” to książka wybitna. Autor nie mnoży wątków, nie potrzebuje uciekać się do schematów, nie sili się na atrakcyjność lingwistyczną. Za pomocą prostych metod konfrontuje bohaterów, kruszy ich płytkość i odsyła na pola nieskończoności. Do samego końca bawi się też z czytelnikami we własną grę pozorów i niedomówień. A na koniec pozostawia otwarte pytanie – kto jest zdrajcą?
Jeśli macie okazje zapoznać się z książkami Węgra bierzcie w ciemno. Odpuście sobie te pięknie wyglądające wydania z witryn księgarskich, te promowane na siłę substytuty jakości. Na allegro „Piątą pieczęć” kupicie za 2 zł. Gwarantuje wam, że to co przeczytacie zmieni wasze patrzenie na innego człowieka.
Dwadzieścia godzin: Kronika Ferenc Sánta
7,0
O literaturze węgierskiej pisze się często. Liczne wydawnictwa na przestrzeni lat wydawały książki tamtejszych twórców, powstało całkiem sporo prac poświęconych dokonaniom literatury węgierskiej, nawet Internet pełen jest poleceń dla takich autorów jak Marai, Esterhazy czy Kertesz. A jednak w tym natłoku publikacji, wciąż próżno szukać choćby odwołania w jakimś artykule, na temat Ferenca Santy.
Właściwie niełatwo mi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Santa wydaje mi się aż tak interesujący, bo poetów i pisarzy poruszających się w tych co on regionach był cały legion. Prowincjonalne miasteczko, skrzypiąca podłoga gospody, smak domowego wina, niezaorane pola, niepomalowana ściana spółdzielni. Trochę brudu, trochę miłości. Cała masa dialogów i praktyczny brak opisów. Santa pisze czystą, uduchowioną wrażliwością, która jest tak wysokiej próby, że do wydobycia napięcia wystarcza najprostsze zestawienie i wielokrotne powtarzanie tego, co wydaje się oczywiste. Autor „Piątej pieczęci” to prawdziwy piewca codzienności, pisarz rzeczy wielkich, podawanych przy użyciu poetyki banalności.
„Dwadzieścia godzin” stanowi zapis dokonanego przed ośmiu laty morderstwa, którego ofiarą stał się pracownik jednego z gospodarstw rolnych. Młody dziennikarz w celu zbadania sprawy przyjeżdża na miejsce zbrodni i w ciągu tytułowych 20 godzin przepytuje pozostałych przy życiu świadków dramatu o przebieg zdarzenia. Z zeznań byłego hrabiego, aktywisty komunistycznego, dyrektora spółdzielni rolniczej oraz rodziców zamordowanego i zabójcy wyłania się świat politycznych i światopoglądowych konfliktów, które doprowadziły grupkę przyjaciół do bratobójczych walk. Przyczyn tych zajść, bohater upatruje najpierw w procesie kolektywizacji wsi, a potem stalinowskich represji, donosicielstwa i rewolucji 1956 r.
Książka została rozpisana techniką symultaniczną, dzięki której płaszczyzna narracji została jeszcze bardziej uwyraźniona. Posługiwanie się wspomnianą konwencją stawia w centrum pojęcie czasu, skupia się na ważnym momencie historycznym i konfrontuje postawy różnych osób. Aby jeszcze wzmocnić to poczucie upływających sekund autor dzieli swoją książkę na cztery części – pory roku. W ten sposób czysto ludzkie problemy i oddziaływania systemowe, rytm życia i śmierci zostają wyznaczone przez naturę. W tym miejscu czas nie płynie, on ucieka, podobnie jak prawda o ludzkiej tożsamości.
Autor „Piątej pieczęci” w każdej ze swoich małych powieści konfrontuje ludzką osobowość z historią – jej trybami, wyzwaniami, pułapkami. Zadaje całe mrowie bardzo ważnych pytań, o moralną uczciwość, o wartości, o to jak zachować się będąc postawionym pod ścianą społecznych oczekiwań. Mimo cenzury, jaka obowiązywała w czasach jego działalności, nie boi się śmiało wplatać w swoje filozoficzne rozważania tematów politycznych. Piękna jest chociażby metafora komunizmu, porównywanego do pudełka z mrówkami, w którym już po chwili ogarnięte chęcią kolektywnej pracy zwierzęta, przy braku budulca, zaczynają walczyć ze sobą nawzajem. Niszczą się bez klarownego powodu. Ferenc Santa tworzył literaturę głębokiego humanizmu, która jest być może nawet bardziej aktualna dzisiaj, niż była kiedyś.
„Dwadzieścia godzin” jest książką stylistycznie aseptyczną, lekką jak komar. To doskonały twór wielkiego stylisty, opowieść dużego formatu europejskiego, którą odbiera się podczas jednego impulsu, jak światło. Nic nie blokuje drogi do punktu, w którym zatrzyma się rozdział i zatrzymamy się my, by na chwilę oddać się refleksji na temat solidarności społecznej i kryzysu wiary. Jest to też fraza różnorodna, bo oprócz rozmów, autor pisze także stylem kronikarskim, z którego wyłania się wyrazisty obraz ludzkiej natury przesiąkniętej egoizmem i autodestrukcją. To na pewno książka cenna i godna przeczytania, być może nie najlepsza w dorobku pisarza, ale nadal celna w swoich spostrzeżeniach i błyskotliwa w konstrukcji. Powieść, w której zachowana jest równowaga między tematami fundamentalnymi, a bieżącymi problemami, między symboliką a realizmem, między jednością a wspólnotą. Przeczytajcie. Nie pożałujecie.
Recenzja ukazała się na stronie https://melancholiacodziennosci.blogspot.com/2019/01/recenzja-dwadziescia-godzin-kronika.html