Pakt złodziejki Ari Marmell 6,1
ocenił(a) na 77 lata temu Uwielbiam książki młodzieżowe. Lekka fabuła, nie każąca nikomu wierzyć, że jest "czymś więcej", i swobodni bohaterowie, bawiący się słowem, ale uciekający przed przefajnowaniem języka - tylko tyle potrzeba mi do szczęścia.
I to właśnie dostałam w "Pakcie Złodziejki". To, a może nawet coś więcej.
Większość powieści młodzieżowych z bohaterką w woli głównej sprowadza się do schematu ona (Mary Sue) i ich dwóch (z czego jeden to zazwyczaj przyjaciel z dzieciństwa, a drugi to niespodziewany adorator). Cóż, nie mam nic do tego schematu, o ile zrealizowany jest strawnie. Tutaj jednak w ogóle nie musiałam się martwić o rozstrój żołądka, bo Lona zdecydowanie nie ma czasu na takie dyrdymały jak trójkąty romantyczne :D
Nieczęsto mam okazję to napisać, ale uwielbiam achronologię. Zwłaszcza, gdy jest dobrze zaserwowana. Dzięki niej historia Lony stała się znacznie ciekawsza i po prostu nie mogłam się od niej oderwać. W tym momencie powinnam jednak trochę ponarzekać. Dopiski do tytułu kazały mi przypuszczać, że główna bohaterka straciła pamięć czy coś w tym stylu. Fakt, jest to opowieść o pewnym spisku, ale Lona od początku ma niemal wszystkie elementy układanki do swojej dyspozycji. To czytelnikowi są one dozowane tak, aby nie mógł od razu przejrzeć morderczej intrygi.
Kolejną kwestią, która mnie urzekła, była przyjaźń Lony i Gen. Ogólnie kobiety wypadają w tej książce zadziwiająco autentycznie. Wbrew temu, co myślą liczni pisarze - płci pięknej zdarza się też myśleć o czymś innym niż mężczyźni (i to całkiem często).
Jak już pisałam, Lona ma niewiele czasu na romanse, ale cóż, atrakcyjnej dziewczynie trudno ich uniknąć. Są one jednak cudownie nieporadne, bardzo życiowo niedoskonałe, pozbawione zupełnie idiotycznej otoczki "prawdziwej miłości", którą od lat próbuje nam wcisnąć Disney.
Podsumowując: spokojnie mogę polecić tę książkę każdemu, kto szuka lekkiej, niezobowiązującej lektury ;)
P.S. Tak, kupiłam "Pakt Złodziejki", bo dziewczyna z okładki przypominała Black Widow i wcale się tego nie wstydzę :P