Najnowsze artykuły
- ArtykułyKrzysztof P. Czyżewski, autor i prawnik: Pisanie prawnicze i powieściowe to dwa osobne światyLubimyCzytać1
- ArtykułyCo czwarty Polak pobiera e-booki i audiobooki z nielegalnych źródeł. Ta kampania ma to zmienićLubimyCzytać39
- Artykuły10 najlepszych książek września. Powrót króla kryminałuAnna Sierant7
- ArtykułyPewne sekrety zabierzemy do grobu. Stefan Ahnhem o twórczości, życiu i planach na kolejne lataEwa Cieślik4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Francisco Herrera
5,8/10średnia ocena książek autora
20 przeczytało książki autora
2 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Venom: Dreszcz (wydanie zbiorcze)
Daniel Way, Francisco Herrera
5,0 z 7 ocen
11 czytelników 3 opinie
2006
Venom: Dreszcz, cz. 5
Daniel Way, Francisco Herrera
Cykl: Venom: Dreszcz (tom 5)
6,0 z 1 ocen
1 czytelnik 0 opinii
2005
Najnowsze opinie o książkach autora
Venom: Dreszcz (wydanie zbiorcze) Daniel Way
5,0
3/10 - SŁABY
W znajdującej się w pobliżu koła podbiegunowego bazie wojskowej w niewyjaśnionych okolicznościach zaczynają ginąć ludzie. Jak się okazuje za tajemniczymi zgonami stoi pasożytniczy symbiont kosmicznego pochodzenia, który do perfekcji opanował sztukę kamuflażu. Do stawienia czoła potworowi zmuszona zostaje specjalistka od logistyki Robertson. Jakie ma jednak szanse w walce z przeciwnikiem, którego zdolności metamorficzne pozwalają mu ukryć się dosłownie wszędzie i być kimkolwiek tylko zechce? W tym nierównym starciu kobieta zyskuje nieoczekiwanego sojusznika – tajemniczy agent, który pojawia się w bazie, wydaje się mieć spore doświadczenie w konfrontacji z przerażającym obcym.
Zdecydowałem się sięgnąć po ten komiks ze względu na postać Venoma, którą pamiętam jeszcze z czasów, kiedy jako nastolatek zaczytywałem się w komiksach o człowieku-pająku wydawanych przez TM-Semic. Zawsze uważałem Eddiego Brocka oraz połączonego z nim kosmicznego pasożyta za jednego z fajniejszych czarnych charakterów z otoczenia Spider-Mana i wiedziony sentymentem oczekiwałem jakiejś czadowej historii właśnie z tą wersją kosmicznego symbionta. Niestety mocno się rozczarowałem i niewiele pozytywnych rzeczy jestem w stanie powiedzieć na temat tego komiksu już po jego lekturze. Po pierwsze i najważniejsze przedstawiony w „Dreszczu” Venom diametralnie różni się od tego, którego pamiętałem i lubiłem – jest to zupełnie inna postać i nijak się ma do tej znanej mi z serii o Spider-Manie. Po drugie fabuła tego komiksu w wielu aspektach została bezczelnie zerżnięta z filmu Johna Carpentera pod tytułem „Coś” i mniejsza tu nawet o brak oryginalności, bo akurat produkcja z 1982 roku jest bardzo dobrym wzorcem, żałuję jedynie, że kopiowanie pomysłu odbyło się w taki mizerny i oczywisty sposób. „Dreszcz” może i mógłby się jeszcze obronić jako całkiem przyzwoity komiksowy horror, nawet mimo swojej wtórności, ale autorskie pomysły jakie wniósł do tej historii scenarzysta Daniel Way okazały się zwyczajnie słabe (szczególnie ścigający obcego tajemniczy agent to jakaś porażka). Rysunki Francisco Herrery są nawet miłe dla oka, ale moim zdaniem „mangowopodobna” kreska meksykańskiego artysty w ogóle nie pasuje do koncepcji tej historii i w komiksie o Venomie wygląda po prostu mało przekonująco. Parę dobrych słów warto powiedzieć natomiast o bardzo ładnej (nakładanej komputerowo) kolorystyce tego albumu, za którą odpowiedzialna jest grupa meksykańskich artystów ukrywających się pod pseudonimem „Studio F”.
Ostatecznie dochodzę do oczywistego wniosku, że fajna główna postać, dobry pomysł przewodni oraz ładne wydanie (twarda oprawa, papier kredowy, atrakcyjna okładka autorstwa Sama Kietha) nie wystarczają, gdy brakuje klimatu i oryginalności w fabule. Dlatego też nawet jeśli bardzo bym chciał, to z czystym sumieniem polecić tego komiksu nie mogę i raczej na pewno nie sięgnę też po jego kontynuację.
Spider-Verse # 2 Dan Slott
5,5
Tym razem czytelnicy dostają niemal 50 stron komiksu. Gdyby tak jeszcze były to rewelacyjne historie. Niestety, większość z nich to przeciętne, a czasem i poniżej przeciętnej się plasujące dzieła.
Całość otwiera short o pojedynku Spidyego z Morlunem. Zabawny, ale nic poza tym.
Druga jest historia o Anansim, takim afrykańskim Spiderem. Jej poziom to żenada, na którą szkoda dobrych rysunków.
Na szczęście po nim następuje Anarchic Spider-Man. Hasło "With great power comes no future!" zdecydowanie pasuje mi najlepiej ze wszystkich przeróbek Pajęczych sloganów. Sama historia także jest niezła, a pojedynek zespołu punkowego z Pająkiem przy wiośle, z Venomami i pokonanie wroga solówką na gitarze rozwala.
Tym bardziej szkoda, że kolejna historia to przeciętna opowiastka o Peterze, który jest synem zapaśnika. Całość utrzymana w meksykańskich realiach, na dokładkę podana została w dwóch wersjach, po hiszpańsku i angielsku, co stanowi moim zdaniem marnotrawstwo stron.
W finale zaś otrzymujemy zabawną, pełną nawiązań do filmów o Spiderze historyjkę ostatecznego pojedynku z Inheritorami. To oczywiście nie koniec, ani nie rozwiązanie, wstęp jedynie, ale czyta się miło.
Ogólnie za taką kompilację wystawiam ocenę dobrą, ale jest to ocena nieco na wyrost i zdecydowanie także ocena fana. Także dzieło polecam tylko innym fanom.