Antysemityzm, połączony z uduchowioną retoryką, zastępuje program.
Najnowsze artykuły
Artykuły
Czytamy w weekend. 26 lipca 2024LubimyCzytać263Artykuły
Powstaje nowa „Lalka”! Co wiemy o ekranizacji powieści Prusa?Konrad Wrzesiński70Artykuły
Powiedz mi, gdzie jedziesz na wakacje, a powiem ci, co czytać: idealne książki na latoAnna Sierant17Artykuły
Zadaj pytanie Marii Strzeleckiej, laureatce Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Alexandra Laignel-Lavastine
![Alexandra Laignel-Lavastine](https://s.lubimyczytac.pl/upload/authors/47260/24701-140x200.jpg)
Źródło: http://www.litteratures-europeennes.com/fr/rubrique-2247-l.html
2
6,8/10
Pisze książki: publicystyka literacka, eseje, językoznawstwo, nauka o literaturze
Urodzona: 01.01.1966
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,8/10średnia ocena książek autora
28 przeczytało książki autora
136 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Duchy Europy. Wokół dzieła i myśli Czesława Miłosza, Jana Patocki i Istvana Bibo
Alexandra Laignel-Lavastine
6,0 z 2 ocen
4 czytelników 0 opinii
2013
Cioran, Eliade, Ionesco: o zapominaniu faszyzmu. Trzech intelektualistów rumuńskich w dziejowej zawierusze
Alexandra Laignel-Lavastine
7,5 z 17 ocen
148 czytelników 6 opinii
2010
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Alexandra Laignel-Lavastine, Cioran, Eliade, Ionesco: o zapominaniu faszyzmu. Trzech intelektualistów rumuńskich w dziejowej zawierusze
Ulubioną ich metodą, stosowaną nieodmiennie w duchu +ofiarniczym+, pozostanie aż do końca akcja terrorystyczna i likwidacja przez zbrodnie.
Ulubioną ich metodą, stosowaną nieodmiennie w duchu +ofiarniczym+, pozostanie aż do końca akcja terrorystyczna i likwidacja przez zbrodnie.
Alexandra Laignel-Lavastine , Cioran, Eliade, Ionesco: o zapominaniu faszyzmu. Trzech intelektualistów rumuńskich w dziejowej zawierusze2 osoby to lubiąW rzeczy samej Żelazna Gwardia wprowadza do życia politycznego coś zupełnie niebywałego – systematyczną praktykę morderstwa jako sposób na w...
W rzeczy samej Żelazna Gwardia wprowadza do życia politycznego coś zupełnie niebywałego – systematyczną praktykę morderstwa jako sposób na walkę z przeciwnikami.
Alexandra Laignel-Lavastine , Cioran, Eliade, Ionesco: o zapominaniu faszyzmu. Trzech intelektualistów rumuńskich w dziejowej zawierusze2 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Cioran, Eliade, Ionesco: o zapominaniu faszyzmu. Trzech intelektualistów rumuńskich w dziejowej zawierusze Alexandra Laignel-Lavastine ![Cioran, Eliade, Ionesco: o zapominaniu faszyzmu. Trzech intelektualistów rumuńskich w dziejowej zawierusze](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/89000/89580/352x500.jpg)
7,5
![Cioran, Eliade, Ionesco: o zapominaniu faszyzmu. Trzech intelektualistów rumuńskich w dziejowej zawierusze](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/89000/89580/352x500.jpg)
Genialna lektura. Książka obnaża podwójne życie Eliadego i Ciorana. Pokazuje niepewność i strach Ionesco. Miałam okazję zamienić kilka słów z tłumaczem książki, Ireneuszem Kanią. Sam był zaskoczony niektórymi faktami.
Osobiście wracam do dzieła Lavastine bardzo często. Nie zaprzestałam jednak czytać Ciorana, nie mogę przestać także podziwiać Go za erudycję.
Może nawet trochę Mu współczuję.
Osobiście wracam do dzieła Lavastine bardzo często. Nie zaprzestałam jednak czytać Ciorana, nie mogę przestać także podziwiać Go za erudycję.
Może nawet trochę Mu współczuję.
Cioran, Eliade, Ionesco: o zapominaniu faszyzmu. Trzech intelektualistów rumuńskich w dziejowej zawierusze Alexandra Laignel-Lavastine ![Cioran, Eliade, Ionesco: o zapominaniu faszyzmu. Trzech intelektualistów rumuńskich w dziejowej zawierusze](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/89000/89580/352x500.jpg)
7,5
![Cioran, Eliade, Ionesco: o zapominaniu faszyzmu. Trzech intelektualistów rumuńskich w dziejowej zawierusze](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/89000/89580/352x500.jpg)
O nierozliczeniu, ba! - o ukrywaniu faszystowskiej przeszłości. Przenikliwa monografia naukowa nt. najwybitniejszych rumuńskich intelektualistów XX wieku, w swoim czasie stronników faszyzmu, i to jednego z najgorszych - zaraz po niemieckim, bo Żelazna Gwardia zbrodniczymi metodami nawet esesmanów zadziwiała...
Autorka stara się głównie zrozumieć niż skazywać. Zrozumieć coś, co jednak wydaje się nie do pojęcia.
Praca jest imponująco udokumentowana wyimkami z dzieł czy artykułów całej trojki, innych autorów, wielu innych dokumentów, np. dyplomatycznych, można nawet powiedzieć: przeładowana materiałem. I dobrze, a wszystko na tle bogato zarysowanej historii Rumunii z lat 30.i 40.
Z całej trójki ani Cioran, ani Eliade nigdy publicznie nie nawiązali do swego faszystowskiego zaangażowania. Jak pisze Autorka, Eliade bezczelnie wspominał tylko o etapie rozwoju intelektualnego w „sekcie mistycznej” (!),ożywionej „wzniosłymi ideami etycznymi” (!). Ciorana przeszłość dręczyła nieco bardziej, choć napomykał o niej „jedynie w sposób aluzyjny i wysoce zestetyzowany”, ale też wspominał o swym ówczesnym ”obłędzie”. Jako tako, ale zarazem stawiając zasłony dymne, jeśli chodzi np. o służbę w dyplomacji faszystowskiej Rumunii, pisał o sobie Ionesco, mniej jednak zaangażowany niż dwaj jego przyjaciele. Wszak szybko nazwał ich i im podobnych „nosorożcami”. Żeby było jeszcze dziwniej, jego matka była pochodzenia żydowskiego, zresztą ojciec wcześnie porzucił rodzinę (nb. wyzywał syna od „gudłajów”).
Autorka docieka, jak to się stało, że członkowie elity intelektualnej zgłosili się do organizacji „gwałtownie antyintelektualnej’, którą uznaje za jedną z najbardziej zbrodniczą, gdzie „antysemityzm, połączony z uduchowioną retoryką, zastępuje program”. „Ulubioną ich metodą, stosowaną nieodmiennie w duchu +ofiarniczym+, pozostanie aż do końca akcja terrorystyczna i likwidacja przez zbrodnie”. „Ofiara” polega zaś na tym, ze większość zabójców sama się zgłasza na policje, chyba że sami będą wcześniej zabici..
Nie do pojęcia wydaje się, jak nasi mędrcy mogli godzić się na faktyczne uznanie, że „problem żydowski” nie tylko jest głównym, ale też i takim, od którego rozwiązania zależą wszystkie inne, według nich zresztą – pomniejsze. „Wrogość wobec Żydów stopniowo wchłaniała rozmaite lęki ogólniejszej natury” – podkreśla Autorka, a chodzi o kraj, w którym Żydzi stanowią 4 proc. ludności. Chociaż nie: to jest do pojęcia. Warunkiem jest irracjonalny fanatyzm, przed którym i inni intelektualiści w różnych systemach i państwach też plackiem padali.
Od końca lat 20. na rumuńskich uczelniach działy się rzeczy straszliwe - takie, przy których wręcz bledną nasze getto ławkowe, numerus clausus oraz nullus (chlubił się nim w październiku 1938 r. uniwersytet w Poznaniu - rok później już nie miał tej szansy). Ten terror świetnie opisuje we wstrząsającej (polecam!) książce „Od dwóch tysięcy lat” przyjaciel Eliadego Mihail Sebastian, nb. pochodzenia żydowskiego.
A jeszcze dziwniejsze, że po 1989 r. doszło do swoistego idealizowania Żelaznej Gwardii – ale już nie na podstawach intelektualnych, lecz na zasadzie „skoro komuniści mówili o niej tak źle, to znaczy ze trzeba o niej mówić dobrze”.
Autorka cytuje liczne teksty publikowane przez bohaterów w kwestii żydowskiej, na której punkcie mieli taką obsesję, jak wszyscy inni antysemici od początku świata do jego - lub ich - końca. Widać tu pewne niekonsekwencje, np. Cioran sączy nienawistny jad, a jednocześnie kapitulancko przyznaje, że „w perspektywie historii powszechnej problem żydowski jest absolutnie nierozwiązywalny” i ze ten naród „będzie ostatnim, który zniknie”. „Załatwiają wprawdzie problem żydowski w jednym miejscu, ale tym samym komplikują go dla reszty świata” – żali się, chwaląc III Rzeszę, ale bez ostatecznej konkluzji.
Nasi bohaterowie w 1933 r. ochoczo przystąpili („zostali uwiedzeni”) do grona poputczyków Żelaznej Gwardii - dla idei, nie np. z żadnego oportunizmu, gdy w 1940 r. na kilka miesięcy doszła ona do władzy. Autorka podkreśla, że wcześniej władze zwalczały brutalnie tę konkurencję do rządów, która stosowała terror, m.in. zabijała wysokich urzędników, w tym premiera – w odwecie zamordowano m.in. zbrodniczego przywódcę organizacji Corneliu Zelea Codreanu; miał on polskie korzenie, ojciec nazywał się Zieliński (według Ciorana, Codreanu „zaproponował Rumunii sens”). Z drugiej strony to wszak król Karol II, a nie faszyści, wprowadził w 1937 r. w Rumunii antysemickie ustawodawstwo – pierwsze w Europie po Trzeciej Rzeszy.
Mniej więcej w 1941-42 znikają jednak publiczne wypowiedzi całej trojki afirmujące faszyzm – ale czy naprawdę zaczęło im „przechodzić”?
Wszak jeszcze w latach 80. Eliade pisał, że Żelazna Gwardia to „jedyny rumuński ruch polityczny, który n a s e r i o brał chrześcijaństwo i Kościół” (prawosławny). „W rzeczy samej Żelazna Gwardia wprowadza do życia politycznego coś zupełnie niebywałego – systematyczną praktykę morderstwa jako sposób na walkę z przeciwnikami” - komentuje Autorka. Przywołuje też jego filogermańskie poglądy, w tym słowa z września 1939 r. o tym, że „Opór stawiany przez Polaków w Warszawie jest oporem żydowskim”.
W publicystyce Eliade jest o wiele bardziej mistyczny niż Cioran, ale mistyka ta jest przepełniona motywem śmierci – którą Gwardziści zarówno ukochali, jak nią szafowali – także wobec siebie. Eliade zarzuca Żydom i to, że „nie są Rumunami”, jak i to, że „zdradzają Rumunię” – a jako wybitny intelektualista nie widzi tu wewnętrznej sprzeczności. Bo wierzy w „rumunizm”….. Ciekawy też jest sposób, w jakim pod koniec lat 30. ocenia Hitlera , który mając pełnię władzy „mógłby podpalać synagogi i masakrować Żydów”, ale – jak rozumiemy: wielkodusznie - „po prostu zadowolił się obozami koncentracyjnymi”.
Lata 1934-1938 tylko Ionesco wspominał jako koszmar. Narastający w kraju faszyzm skłoni go do uzyskania stypendium doktoranckiego, choć doktoratu nigdy nie zrobi, w Paryżu, gdzie spędził z żoną dwa następne lata (Cioran tez jest wtedy tam stypendystą, ale Eugene go unika). Jesienią 1940 r., pod wrażeniem faktu, że Żelazna Gwardia wchodzi do rządu (na krótko, niedługo potem król Karol II zgotuje jej mały pogromik) – pisze słynne słowa o „objęciu władzy przez nosorożce”(Autorka, która porównuje go do samego Victora Klemperera, dowodzi, że to głównie o Eliade). Dobija Ionesco przystąpienie Rumunii do agresji Niemiec na ZSRR (jako jedyni z sojuszników Hitlera, Rumuni dostaną „swoją” strefę okupacyjną – region Odessy, gdzie dokonają licznych zbrodni na Żydach).
Dzięki wstawiennictwie dawnych kolegów Ionesco wystarał się – co było ucieczką z "Nosorożcolandii" - o nominację na dyplomatę faszystowskiej Rumunii w „Państwie Francuskim” Vichy, gdzie pracował w latach 1942-45. Zaczął od attache prasowego, doszedł do funkcji I sekretarza. Określał swą pracę mianem bagna, ale sam jej fakt ukrywał do końca życia. „Milczenie godne ubolewania” – pisze Autorka, poniekąd słusznie zastrzegając, że służba dyplomatyczna była jego „formą strategii przetrwania”.
Acz ambasada Rumunii, odmiennie niż np. włoska czy hiszpańska, nie podjęła żadnych działań, gdy rząd Vichy zaczął wysyłać do Auschwitz Żydów-cudzoziemców, w tym tych z Rumunii. W 1943 r. Antonescu zaczął się jednak bać końca wojny, wobec czego podjął wobec Vichy działania, by wstrzymać te deportacje, które faktycznie ustały. Ale nie ma świadectw, aby to personel ambasady podjął takie działania – „Ionesco być może obawiał się, że sam trafi do takiego transportu”. Ale zarazem dowiadujmy się, że we wszystkich swych pismach Ionesco tylko raz (!) potępi zbrodnie Żelaznej Gwardii….
Eliade w 1940 zostaje attache prasowym ambasady Rumunii w Londynie. W prowadzonym dzienniku notuje mnóstwo wyznań wiary w rumuński faszyzm i w zwycięstwo Niemców – ich porażki to dla niego powód udręki. Jest tam mowa - uwaga! – by albo iść na front wschodni wesprzeć Hitlera, albo by pozostać na Zachodzie i na którymś uniwersytecie odegrać rolę „konia trojańskiego”. Zmaterializuje się ta druga alternatywa….
Nb. jego faszystowskie sympatie zwracają uwagę brytyjskiego kontrwywiadu – rozważa on nawet aresztowanie go (a nie ma jeszcze paszportu dyplomatycznego) w retorsji za uwięzienie kilku Brytyjczyków w Bukareszcie. MI-5 odkrywa też, że w depeszach do Bukaresztu denuncjował on swego szefa jako przeciwnika Żelaznej Gwardii i faktycznie kierował konsulatem w Londynie.
W końcu w 1941 r. Eliade wyjeżdża do Portugalii na analogiczną funkcję w tamtejszej ambasadzie, przy wyjeździe MI-5 funduje jemu i żonie solidną rewizję osobistą. „Z dziennika dowiadujemy się, że częściowo spędza czas na ponownej lekturze niektórych ze swych opublikowanych prac. Gratuluje sobie własnego geniuszu. Jego komentarze na temat własnej wielkości są tematem przewodnim”. „Jestem wielkim pisarzem„– oświadcza sam sobie (porównuje się do Goethego),pomijając zarówno tu, jak i w depeszach do kraju, sprawę przerażającego pogromu w Jassach, który wywołał poruszenie międzynarodowe (opisał go Curzio Malaparte). Opublikuje za to 240-stronicowy panegiryk ku czci portugalskiego dyktatora Salazara (tak jak i Franco, nie był głupi - nie wszedł do wojny),wychwalając jego „chrześcijańską formę totalitaryzmu” – odbędzie nawet u niego czołobitną audiencję.
Naszego intelektualistę oburza także to, że większość pracowników ambasady w Berlinie jest „nastawiona proangielsko”. Nie jest zatem przypadkiem, że Eliade traci dyplomatyczną funkcję, gdy w sierpniu 1944 r. Rumunia przechodzi na stronę Aliantów, a faszyści są odsuwani i aresztowani (jak sam conducător marszałek Antonescu).
Eliade i Ionesco do kraju już nie wracają, tak jak i Cioran, który będzie attache kulturalnym w Vichy stosunkowo krótko, cztery miesiące 1941 (według Autorki - „arcywyczyn dyplomatyczny”). Odwołał go sam dyktator, być może za dawne związki z gwardzistami, których bunt Antonescu dopiero co krwawo stłumił. Faktem jest, że potem Cioran odważnie interweniuje ws. rumuńskiego filozofa pochodzenia żydowskiego Benjamina Fondane, który zostanie jednak wywieziony do Auschwitz. Ostatecznie Cioran decyduje się pozostać we Francji i pisać po francusku. On i Eliade w nowej, nieprzyjaznej im rzeczywistości „żyją w strachu przed demaskacją”.
Ironią losu jest, że drogę powrotną do kraju najbardziej zamkniętą ma Ionesco W 1946 r. zostanie zaocznie skazany przez sąd w Bukareszcie na 11 (!) lat więzienia za „obrazę żołnierskiego munduru”. Określa się go mianem „kolaboranta”, pojawia się żądanie jego ekstradycji. To zemsta za to, że opisze on w mocnych słowach udział wojska w mordowaniu Żydów. Na jego nieszczęście nowe komunistyczne władze zawarły sojusz z dawnymi faszystami. ”Czerwień stopniowo zaczyna brunatnieć i te właśnie niebywałe zaślubiny komunizmu z nacjonalizmem skłaniają wówczas innych intelektualistów do opuszczenia kraju” – stwierdza Autorka.
Po wojnie cała trójka robi we Francji niebotyczną karierę literacko-naukowo-intelektualną (Eliade wykłada dodatkowo w Chicago, staje się guru religioznawstwa). Pytani o przeszłość, odkreślają ją grubą kreską. Mówią o „chorych rojeniach”, "byliśmy młodzi", podkreślają to, czym zajmują się teraz. „Eliade demonstruje postawę stanowiącą ciekawe połączenie arogancji, obawy i wyrachowania”, m.in. kompletnie nie widzi różnicy między Niemcami z 1939 r. i 1949 r. „Podobnie jak Heidegger, chyba nie zrozumiał głębokości swego błędu”.
Ionesco swój sukces opiera na… mistyfikacji – czytamy. Udaje mu się narzucić ogółowi narrację, że jego ojcem jest Rumunem, a matka Francuzką, a do Rumunii pojechał tylko po to, by uczyć dzieci rumuńskiego. Po tym już nie dziwimy się, gdy w 1978 r. dyrektorka ważnego wydawnictwa spyta go: ”Więc Ionesco to nazwisko rumuńskie?”. Autorka dodaje, że jego faktyczne nazwisko rodowe to Ionescu - taki tamtejszy Kowalski.
Jeździ on też często do Izraela, gdzie dostaje nagrody, ale nawet tam milczy o swych korzeniach. Nie ujawni ich nigdy – nie ma wszak takiego obowiązku, choć z drugiej strony, w taaakiej sytuacji… Mówił jedynie, czy też aż: „Wybrałem ten naród, choć jest on tylko odrobinę mniej zły od innych”.
Cioran wyrabiał sobie alibi m.in. kosztem już nieżyjącego, a wcześniej mu znanego poetę Paula Celana (czyli Paula Antschela, Żyda z Czerniowiec, którego rodziców zamordowano po deportacji w 1940 r.). Gdy w wywiadzie dla „Die Zeit” spytano go, czy znał Celine’a (zoologicznego antysemitę),odpowiedział; „Nie. Ale przyjaźniłem się z Celanem”. „To zasłonięcie się +użytecznym Żydem+ jest przecież przyznaniem się do winy” – komentuje Autorka.
Wszyscy trzej mają niemal do śmierci paszporty uchodźców politycznych. Cioran narzeka, że musi go przedłużać, stojąc w kolejce wraz z „imigrantami” (jasne, o co chodzi….). „Bezustannie powtarza, że demokratami stajemy się tylko ze znużenia”.
Autorka przytomnie zauważa, że cała trójka naszych wielkich antykomunistów z reguły nie przyłącza się do protestów przeciw komunizmowi czy represjom za Ceausescu: „Zważywszy na politykę ciągłej kontroli stosowaną przez rumuńskie służby specjalne wobec emigracji na Zachodzie, nie można wykluczyć, że dysponowały one w Bukareszcie +teczką+, odnoszącą się do przeszłości politycznej wychodźstwa, którą władze mogły wyciągnąć w razie zbyt daleko idącej kontestacji; wystarczyło jej tylko zasugerować coś takiego, aby na drodze zastraszenia uzyskać zamierzony efekt”.
Nb. w początku lat 80. Eliade odzyskuje prawo obywatelstwa w Rumunii, która ”spektakularnie rehabilituje wartości narodowe”. „Wydaje się, że on sam miał jakiś udział w tym renesansie nacjonalizmu” - chyba jednak spekuluje Autorka. Z drugiej jednak strony utrzymuje on już wtedy kontakty z ambasadą Rumunii, a w kraju wychodzą książki o nim. Nigdy nie przestał też marzyć o Noblu, choć mogłoby to oznaczać ujawnienie jego przeszłości. Do końca utrzymywał również kontakty z ludźmi Żelaznej Gwardii na wygnaniu w USA.
Najbliżej zdemaskowania Eliade był w 1972 r., gdy słusznie anulował wizytę w Izraelu po zarzutach prof. Theodora Loewensteina, przedwojennego mieszkańca Rumunii, który opisał jego związki z Żelazną Gwardią. Zapraszający go filozof, prof. Gershom Sholem poprosił o wyjaśnienia, elegancko wyrażając niewiarę w te fakty. Dodał, że wątpliwości będzie rozstrzygał na jego korzyść, chyba że pojawią się niezbite dowody. I tej podanej mu brzytwy chwyta się Eliade, bo cała jego kariera jest zagrożona - Sholem to sława.
Odpowiada mu „niebotycznym kłamstwem”, że to legenda, aby był ”twórcą doktryny” Żelaznej Gwardii, bo nie ma na to żadnych pisemnych dowodów, jedynie oszczercze słowa. Oczywiście dobrze wiedział, że takie, żelazne jak sama gwardia, dowody - nikomu niewydawane - leżą w piwnicach rumuńskich archiwów i bibliotek, ale i tak bardzo ryzykował. Sholem przyjmuje ten argument, bo dowodów na Zachodzie istotnie brak, ale podróż staje pod znakiem zapytania wobec obawy skandalu. Gwoździem do trumny jest prośba z Izraela o spotkanie z „oszczercą”, na co Eliade nie może sobie pozwolić i rezygnuje z wizyty. W jego „Dzienniku” o sprawie nie ma wzmianki.
Cioran ma podobne problemy, gdy w 1990 r. w Rumunii wydają jego książkę sprzed lat. Poradzi sobie jak przystało na intelektualistę: okroi ją o najbardziej kompromitujące fragmenty. Nota od wydawcy mówiła o „obowiązku usunięcia kilku pretensjonalnych i głupich stronic”….
Zakończenie nie jest i nie może być pozytywne. W ocenie Autorki przepadła szansa na rozliczenie się tych autorytetów z ówczesnego zaangażowania, dla dobra kolejnych pokoleń. ”W rezultacie w dzisiejszej Rumunii pewne skrajnie prawicowe ugrupowania mogą powoływać się na Ciorana czy Eliadego jako na swoich intelektualnych mistrzów”.
Młodzi, nie tylko nad Dunajem, mogą zatem brać dziś za dobrą monetę słowa Ciorana: ”Ten, kto między dwudziestym a trzydziestym rokiem życia nie ulega fanatyzmowi i nie popada w obłęd, jest imbecylem. Liberałem jest się jedynie ze znużenia, demokratą z rozsądku”.
„Słynne trio zajmuje obecnie pierwszoplanowe miejsce w panteonie bohaterów narodowych”. Jeszcze gorsza jest informacja Autorki, że w Rumunii jest więcej niż 10 pomników Antonescu, zbrodniarza wojennego rozstrzelanego w 1945 r. (Z kolei według Wikipedii, w Rumunii jest 10 ulic noszących jego imię i jedno popiersie)