Carmen Binladin (also known as bin Ladin, born Carmen Dufour 1954 in Geneva, Switzerland) was a member of the bin Laden family. She was raised in Lausanne, Switzerland by her mother along with three other sisters (Salomé, Béatrice, and Magnolia). Her father was Swiss, hence the name Dufour, and her mother was Persian (Mirdoht-Sheybani). Carmen was married to one of Osama bin Laden's older brothers, Yeslam bin Ladin, until 1988. They were married in 1974 in Jeddah, Saudi Arabia. She has three daughters, Wafah Dufour, Najia and Noor. Published in 2004, Inside the Kingdom: My Life in Saudi Arabia is a personal account of her life as a Saudi Arabian wife and mother. The book contains insights into life in the bin Laden family and her relationship with them and her former husband. She claims that no matter how Westernized her ex-husband or other bin Laden family members may be, they still feel strong familial and religious ties and would financially support and shelter Osama bin Laden if necessary. She admits that while she found it difficult to adjust to the restrictive Saudi Arabian society, her lifestyle was one of privilege. She later moved to Geneva with her then husband and three children, and finally left her husband in 1988, asking for a divorce in 1994. She alleges that her ex-husband engaged in emotional blackmail including threatening to kidnap her children, adultery, and forced her to undergo an abortion. She finally obtained a divorce 15 years later in January 2006. Yeslam bin Ladin is reportedly uninvolved and uninterested in the lives of his former wife and daughters. He is quoted in Carmen Dufour's book as saying that he wished he had sons and not daughters. Yeslam has obtained a Swiss passport supposedly for the purpose of pursuing a relationship with his children. In her book she writes that she had only seen Osama on two occasions and that they did not really speak. She emphasizes that the bin Laden family is a large one, and not all family members are directly associated with Osama.
Carmen jako kobieta postępowa, światła, inteligentna zakochuje się w Arabie Yesmalu. Rozpoczyna swoją opowieść od wydarzeń z 11 września 2001 roku. Paradoksalnie, gdy na ustach całego świata było Osama Bin Ladin(czyt. Bin Laden). Carmen jako żona jednego z braci Osamy doświadcza paraliżującego strachu jakim jest konfrontacja z brutalną rzeczywistością. Otóż ona z pochodzenia irańskiego "zachłyśnięta" kulturą Zachodu wobec Bin Ladin radykalnego orędownika Odrodzenia Islamu. Choć nie są spokrewnieni to jednak rodzina.
Można rzec, że Carmen została "złapana" w "muzułmańską bajkę" o "dobrym islamie", który szanuje i respektuje kobiety. Zaś prawda jaką ukazuje książka jest różnie mroczna jak i odpychająca.
Z pewnością nie zachęca do poślubienia muzułmana.
"Pod względem społecznym Arabia Saudyjska jest krajem średniowiecznym, pogrążonym w ciemnościach grzechów i zakazów" (tamże, str. 73)
Zanim kobieta poślubi mężczyznę np. cudzoziemka Saudyjczyka potrzebna jest pisemna zgoda króla Arabii Saudyjskiej. To jednak nie jest tożsame z okazywaniem szacunku wobec cudzoziemek.
Carmen nie może sama robić zakupów( np. po podpaski jedzie do sklepu kierowca płci męskiej),nie ma prawa robić nic bez pozwolenia mężczyzny. Jest jak "ptaszek" w złotej klatce, który jest karmiony, pojony i leczony, co jakiś czas "wypuszczany" by rozprostował skrzydełka. Jego jedynym zajęcie jest "słowiczy śpiew".
Kobiet wychodzące za mąż za muzułmanów, mają fundamentalny warunek koniecznym do wspaniałego pożycia małżeńskiego otóż ma urodzić mężowi męskiego potomka.
Niezależna kobieta posiadająca własną wolną wolę jest "naginana" do podporządkowania się wobec mężczyzny. Miłość sprawia, że to dla muzułmanów jest banalnie proste zadanie.
Carmen ufa w to, że odmieni "skostniałe i feudalne" społeczeństwo Arabii Saudyjskiej. Widząc pierwsze jaskółki zmian doświadcza euforii. Wydarzenie w Iranie w 1979 roku, gdy rewolucja Chomeiniego burzy spokój Carmen już nie daje jej nic prócz goryczy porażki. Wszelkie liberalne podejście do tradycji zostaje usunięte jednym "chirurgicznym cięciem". Tak jakby zlikwidować wrzód na chorej tkance.
Nic nie będzie już takie samo. Kobieta ma być posłuszna i bezwolna. Mężczyzn należy słuchać bez przerywania mu i co gorsze nie ma równości między mężczyznami a kobietami.
Osama Bin Ladin w tym niespokojnym czasie wojny radziecko-afgańskiej przebywa w Afganistanie. Jeździ do Pakistanu i wspiera Afgańczyków, zakupując im broń i prowiant. Potrzebny do walki z siłami okupujących kraj uciśnionych Afgańczyków.
Jedno jest pewne w polityczno- fundamentalistycznej zawierusze islam niczym granit opiera się tym, którzy choć na milimetr chcą go skruszyć. Życie w Arabii Saudyjskiej jest haram(tabu). Nic nie zrobisz jeśli jesteś kobietą. Z góry jesteś na przegranej pozycji.
Ten arabski świat to raj dla mężczyzn, a gehenna dla kobiet.
Tylko w takim miejscu kobieta może "nie przyzwyczaić się" do riposty mężczyzn:
"Nie słucham rozkazów/poleceń od kobiet".
Kobieta w społeczeństwie saudyjskim może być bystra i inteligentna.
To jednak nie wyklucza tego, że posłuszeństwo ma we krwi.
"Posłuszeństwo miała zakodowane w każdej komórce swojego ciała" (tamże str. 189).
W Japonii ukłuto określenie definiujące męża, które idealnie pasuje do powyższego cytatu
( shuijn- w zapisie kanji "pan" obok "osoby").
Carmen Bin Ladin była żoną Yeslama, jednego z braci Osamy Bin Ladina. Zakochana w tym młodym człowieku, egzotycznym i wyrafinowanym, wyjechała z nim do Stanów Zjednoczonych, gdzie urodziła się ich pierwsza córka. Jednak wszystko uległo zmianie, kiedy małżeństwo osiadło na stałe w Arabii Saudyjskiej. Carmen stała się naocznym świadkiem wzrostu znaczenia Organizacji Bin Ladinów, przedsiębiorstwa związanego blisko z rodziną królewską. U boku swojego męża śledziła z nadzieją najmniejsze zmiany zmierzające do liberalizacji obyczajów w tym kraju. Z próżną nadzieją…
Krok po kroku była świadkiem pogłębiania się fanatyzmu Królestwa, czego najlepszym przykładem był jej szwagier, szef Al-Qaidy. W końcu zdecydowała się wyjechać. By ratować swe córki przed jarzmem, które uwięziłoby je na zawsze. Miała nadzieję, odciąć się od swojej przeszłości, zacząć żyć od nowa w Genewie… Do 11 września 2001.
Arabskie słowo oznaczające kobietę, hormah, pochodzi od słowa haram: tabu; każda chwila z życia była ściśle związana z przestrzeganiem rytuałów i zasad islamskiej tradycji. Zdawało się, że wszystko jest haram albo grzeszne; a jeśli nie było grzeszne, to było abe, karygodne. Granie muzyki było haram, abe chodzenie po ulicy; abe rozmowa ze służącym płci męskiej, haram jeśli spojrzy na ciebie mężczyzna spoza rodziny. System ten ciasno umieścił wszystkie kobiety w siatce ograniczeń, sprawił, że każdy zwykły gest, jaki wykonywała w życiu, był niesłychanie skomplikowany.
W Arabii Saudyjskiej przez długi czas nie było żadnych książek, teatrów, kin. Nie było żadnego powodu, aby wychodzić z domu, a w każdym razie i tak kobiety nie mogłyby wyjść, nie mogły chodzić swobodnie po ulicy i zgodnie z obowiązującym prawem nie wolno im było prowadzić samochodu. Jeśli arabska kobieta spotyka tyle przeszkód na swej drodze to już rozumiem czemu arabskie rodziny są tak liczne. Po prostu by kobieta nie nudziła się w domu nie myślała o wychodzeniu poza mur otaczający dom, mężczyzna produkuje z nią tyle dzieci by te dzieci zajęły jej cały wolny czas. A wiadomo brak wolnego czasu to brak czasu na myślenie i umartwianie się swoim losem w zamknięciu.
Po tym jak mąż Carmen przemienił się w prawdziwego Saudyjczyka ze swoimi ograniczeniami religijnymi, Carmem była zmuszona dla dobra swojego i córek odejść od męża. Dopiero po jedenastym września ludzie wokół niej zrozumieli sens jej czternastoletniej walki o uwolnienie się od Arabii Saudyjskiej. Wcześniej mało kto naprawdę wiedział, o co chodzi. Nawet w jej własnym kraju Szwajcarii postrzegano ją jako kolejną kobietę uwikłaną w międzynarodowy rozwód. Ale sama Carmem wiedziała o co toczy się jej walka. Walczyła o uwolnienie się od jednego z najpotężniejszych społeczeństw i od jednej z najpotężniejszych rodzin na świecie- aby uratować swoje córki przed bezlitosną kulturą, która zabraniała im ich najbardziej podstawowych praw. W Arabii Saudyjskiej nie mogłyby nawet same chodzić po ulicy, nie mogłyby samodzielnie decydować o tym, co wybrać w życiu. Walczyła o to, aby uwolnić je od twardych fundamentalistycznych wartości społeczeństwa Arabii Saudyjskiej i jego pogardy dla tolerancji i wolności Zachodu, które nauczyła się głęboko cenić.
Zapewne nawet dzisiaj Zachód nie do końca pojmuje Arabię Saudyjską i jej surowy system wartości. Przez dziewięć lat żyła tam, wewnątrz potężnego klanu Bin Ladinów, którego powiązania z rodziną królewską miały zażyły charakter i były wszechstronne. Jej córki uczęszczały do saudyjskich szkół. W znacznej mierze żyła tak, jak żyją kobiety saudyjskie. I przez cały ten czas poznawała i analizowała mechanizmy tego szczelnego społeczeństwa oraz surowe i gorzkie reguły, które narzuca ono swoim córkom.
Nie mogła spokojnie stać i przypatrywać się, gdy jej małym dziewczynkom zaćmiewano bystre umysły. Nie mogła nauczyć ich podporządkowania się wartościom Arabii Saudyjskiej. Nie mogła dopuścić do tego, aby uznano je za buntowniczki z powodu zachodnich wartości, które im wpoiła- i do kary, jaką to mogło za sobą pociągnąć. I chociaż miały dostosować się do saudyjskiego społeczeństwa, nie mogła znieść perspektywy, że jej córki mogłyby stać się kiedyś takie jak te pozbawione twarzy i głosu kobiety, wśród których żyła.
Kalendarium:
Carmen Bin Ladin ur. 1954 r. w Lozannie we Szwajcarii.
Carmen Bin Ladin i Yeslam Bin Ladin- ślub w 1974r.
Dzieci:
Wafah
Najia
Noor.